Mocne słowa w kierunku Andrzeja Dudy. "Prezydenta czeka gniew"
W piątek odbyła się manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Aktywistka i dziennikarka Maja Staśko w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że prezydent Andrzej Duda nadal będzie mierzyć się z silnym gniewem protestujących. - Może się tego spodziewać, jeśli będzie chciał zrobić coś, żeby odebrać nam prawa - stwierdziła.
W dzień kobiet Ogólnopolski Strajk Kobiet zorganizował demonstrację w Warszawie. Była to odpowiedź na zapowiedzi prezydenta o zawetowaniu ustawy w sprawie tabletki "dzień po" oraz odwołanie procedowania projektów ustaw antyaborcyjnych przez marszałka Szymona Hołownię.
Kobiety zebrały się przed Pałacem Prezydenckim, aby następnie przejść przed biuro Polski 2050, by - jak zapowiadały organizatorki wydarzenia - prezydent i marszałek "usłyszeli głos 70 proc. obywateli, którzy popierają legalną aborcję do 12. tygodnia".
"Prezydenta czeka gniew kobiet"
- Przypomnę, że na prośbę, na żądanie, na wnioski składane przez specjalistów z zakresu dermatologii zgłaszałem i jako projekt prezydencki została uchwalona ustawa, która ogranicza dostęp do solariów osobom poniżej 18. roku życia. Do solariów, nie do bomby hormonalnej, jaką jest ta pigułka - powiedział prezydent w Polsat News pod koniec lutego.
- Prezydenta czeka gniew kobiet. Może się tego spodziewać, jeśli będzie chciał zrobić coś, żeby odebrać nam prawa - stwierdziła Maja Staśko w rozmowie z Wirtualną Polską po demonstracji Strajku Kobiet przed Pałacem Prezydenckim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kość niezgody w rządzie
W Sejmie leżą obecnie cztery projekty ustaw o aborcji. Dwie autorstwa Lewicy (aborcja do 12. tygodnia i dekryminalizacja), jedna Koalicji Obywatelskiej (aborcja do 12. tygodnia) oraz jedna Trzeciej Drogi (powrót do ustawy z 1993 roku).
Początkowo parlament miał się zająć ustawami na najbliższym posiedzeniu Sejmu, jednak 5 marca Hołownia zmienił zdanie. Poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych.
- Pan marszałek jest bardzo dobry w statystyki, w manipulacje polityczne - komentowała na proteście aktywistka Jana Szostak. Tłumaczyła, że jeśli Hołownia nie zwróci uwagi na prawa związane z aborcją, to straci głosy i poparcie swojego ugrupowania.
"Próbuje być po stronie księży"
Hołownia - według wielu medialnych doniesień - ma być również kandydatem w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Komentując to, Staśko stwierdziła, że gdyby wygrał, oznaczałoby to, że Polska będzie mieć "antykobiecego prezydenta".
- Myślę, że wtedy już nie będzie co do tego wątpliwości. Jego ruchy są zadziwiające, bo próbuje być po stronie swojego elektoratu i po stronie księży. Wybrał Trzecią Drogę, która okazała się drogą kroczenia za tym, co powie ksiądz - powiedziała Staśko.
Czytaj również: Tusk o aborcji. "Niczego nie będę tutaj z nikim negocjował"
Trzecia Droga postuluje powrót do stanu przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji z 2020 roku. To znaczy, że prawo wróciłoby do tak zwanego "kompromisu aborcyjnego".
- Żyjemy w 2024 roku i patrząc na przykład Francji, gdzie aborcja i prawo do wyboru kobiety jest wpisane w konstytucję, powrót do ustawy z 1993 roku nie jest satysfakcjonujące, nie jest na miarę dzisiejszych czasów i potrzeb kobiet - stwierdziła z kolei Szostak.
"Wszyscy krytykowali referendum jako formę propagandy PiS"
W sprawie aborcji Polska 2050 chce przeprowadzić referendum. Ogólnopolski Strajk Kobiet sprzeciwia się temu pomysłowi.
- Do 15 października wszyscy krytykowali referendum jako formę propagandy PiS, a później nagle się okazało, że ten mechanizm referendum jest w oczywistych pytaniach potrzebny - stwierdziła Szostak.
Staśko zwróciła uwagę, że prawa człowieka nie podlegają żadnej negocjacji. - To tak, jakbyśmy przeprowadzili teraz równie absurdalne referendum, zadając pytanie, czy kobieta to człowiek, czy mężczyzna to człowiek, czy psy należy jeść - mówiła aktywistka.
- Musimy zachować granice, bo jeśli będziemy je przekraczać to, jakie będą kolejne referenda? Jakie będzie kolejne pytanie? Czy kobiety mają chodzić do pracy, czy prawa wyborcze kobiet są dobrym pomysłem? - pytała wzburzona.
- Jedyne możliwe decyzje i referendum w przypadku aborcji to te, które "dzieją się" w sercach kobiet, w naszych domach (...). Nikt nie będzie narzucał nam tych decyzji, bo jest to przestrzeń takiej sprawczości, której nie można pozbawiać ludzi - podsumowała Staśko.
Kamila Gurgul, dziennikarka Wirtualnej Polski