Mocne słowa byłego szefa BOR: milczenie może doprowadzić do tragedii, mogą zginąć ludzie
- Nie będę siedział cicho. Milczenie może doprowadzić do tragedii, mogą zginąć ludzie - mówi gen. bryg. Andrzej Pawlikowski. Były szef BOR komentuje ostatnie roszady i wpadki w Służbie Ochrony Państwa.
11.03.2019 | aktual.: 31.03.2022 10:19
Gen. bryg. Andrzej Pawlikowski kierował Biurem Ochrony Rządu w latach 2006–2007 i 2015–2017. Jak przyznaje w rozmowie z portalem infosecurity24.pl, w 2012 roku wpadł na pomysł usprawnienia systemu funkcjonowania formacji poprzez utworzenie Służby Ochrony Państwa.
- Poprzez szereg analiz, rozmów z ekspertami, politykami, będącymi wtedy w opozycji, a teraz pełniącymi ministerialne funkcje, stworzyliśmy projekt, który został częściowo ujęty w programie Prawa i Sprawiedliwości w 2014 roku - wspomina Pawlikowski.
Dodaje, że po wygranych wyborach w 2015 roku PiS podjęło się reformy formacji. Jednak Pawlikowski wskazuje na to, że projekt został w znacznym stopniu okrojony. - Ta forma, która została ostatecznie wprowadzona, stanowi jedynie 40 proc. oryginalnego dokumentu, a pozostała cześć niestety nie została wdrożona - podkreśla były szef BOR.
- Gdyby projekt został zrealizowany w 100-proc. to być może do takich sytuacji, jak problemy kadrowe i liczne stłuczki, by nie dochodziło. Możliwe, że na pozostanie w formacji zdecydowałoby się też wielu funkcjonariuszy ze starej kadry - dodaje.
"Formacja potrzebuje kierowców doświadczonych"
Gen. bryg. Andrzej Pawlikowski ocenia, że "ostatni czas był trudny i ciężki dla SOP". W rozmowie z portalem wskazuje an to, że "formacją kierowała i kieruje ponownie osoba, która nie była związana z nią od samego początku". Mowa o gen. bryg. SOP Tomaszu Miłkowskim oraz obecnym, p.o. komendanta – pułkowniku Krzysztofie Królu.
Na pytanie, czy kolizje i wypadki nie zdarzyłyby się, gdyby doświadczeni funkcjonariusze nie odeszli z SOP, Pawlikowski odpowiada, że "zdarzeń drogowych mogłoby być mniej, ale patrząc wstecz, dochodziło do nich od zawsze".
- Formacja potrzebuje bowiem kierowców doświadczonych, z odpowiednim przeszkoleniem. W mojej ocenie, by usiąść za kierownicą samochodu specjalnego, którego pasażerami są najważniejsze osoby w państwie, doświadczenie, przygotowanie i szkolenie takiego kierowcy w formacji musi wynosić co najmniej 5-6 lat - podkreśla były szef BOR.
"Milczenie może doprowadzić do tragedii"
#
Warto przypomnieć, że po dymsiji gen bryg. Służby Ochrony Państwa, Tomasz Miłkowski napisał list do byłych szefów Biura Ochrony Rządu. Autor tekstu otwarcie krytykuje wypowiedzi swoich poprzedników.
Co na to sam Pawlikowski? - Odpowiadając pragnę zdecydowanie podkreślić, że jestem oficerem i pozostanę nim do końca życia. Moim obowiązkiem jest nie tylko ochrona ojczyzny, ale również zapewnienie sprawnego funkcjonowania systemu bezpieczeństwa, który to bezpieczeństwo ojczyźnie zapewni - stwierdził były szef BOR w rozmowie z infrosecurity24.pl.
- Jeżeli widzę, że dzieje się źle w służbie/służbach, że pojawiają się słabe elementy w systemie, to nie będę siedział cicho. Milczenie może doprowadzić do tragedii, mogą zginąć ludzie. Jeśli mówiąc głośno o słabych elementach w systemie bezpieczeństwa sprawię, że władze ten system usprawnią, to będę dalej to robił - dodaje gen. Pawlikowski.
Zobacz także: Strajk nauczycieli. Katarzyna Lubnauer: popieramy ich postulaty płacowe
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: infosecurity24.pl