"Obnażę go do gołego". Niespodziewany finał afery z ukraińskim zbożem
- Obnażę go do gołego, ze wszystkich kłamstw. Jestem gotów stanąć do chłopskiej debaty z ministrem Robertem Telusem - mówi WP Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław. W poniedziałek zadowolony z siebie minister ogłosił sukces. - Nie mamy już nadwyżek zboża - stwierdził. Rolnicy twierdzą, że jest inaczej.
"Przez około 4 miesiące udało się upłynnić ok. 4,5 mln ton zboża przy zastosowaniu dopłat oferowanych przez rząd. Naszym celem było opróżnienie spichlerzy rolników przed żniwami. I cel ten został osiągnięty - pochwalił się w poniedziałek minister rolnictwa Robert Telus.
Wpis na Twitterze podsumował słowem pisanym wielkimi literami: SUKCES.
Czy rzeczywiście to koniec kryzysu na rynku zboża? Zapytaliśmy rolników, którzy jako pierwsi ostrzegali przed niekorzystnymi z ich punktu widzenia zjawiskami m.in spadkiem cen po imporcie ziarna z Ukrainy. Rozmówcy WP w ostrym tonie zaprzeczają słowom ministra. Nazywają go "samochwałą" i "człowiekiem o niesłychanie dobrym samopoczuciu".
- Nieprawda, zboże nadal zalega w magazynach i u rolników. Sam posiadam 500 ton z ubiegłego roku. Nie sprzedam go po 900 zł za tonę, bo to by było po kosztach produkcji - mówi WP Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław i działacz Pomorskiej Izby Rolniczej. To on w kwietniu tego roku pokazywał swój magazyn pełen ziarna. Alarmował, że przez import taniego ukraińskiego zboża nie może sprzedać własnych plonów po przyzwoitych cenach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wbrew optymizmowi ministra, Andrzej Sobociński uważa, że to nie koniec, ale początek "czarnego scenariusza dla rolników". Nadchodzą żniwa, gdzie skoszone zostanie zboże, wyprodukowane przy użyciu najdroższych w historii nawozów. W kolejnym "wojennym roku" cena skupu będzie grać jeszcze większą rolę - słyszymy.
- Skosiliśmy tegoroczny jęczmień i okazuje się, ze w skupach na Pomorzu jego cena to 640 zł za tonę. Rok temu było 1400 zł. Będzie dramat w żniwa - mówi dalej Andrzej Sobociński.
- Ubolewam nad tym, co mówi minister. Władza nie planuje rozwiązania problemu, nie planuje działań na lata. To są frazesy rzucane z głowy, na użytek najbliższych wyborów - komentuje rolnik.
Teraz rzuca wyzwanie Robertowi Telusowi. - Jestem gotów stanąć z nim do chłopskiej debaty - mówi Wirtualnej Polsce.
"Oszukana Wieś" nadal będzie protestować
- Rzeczywistość jest całkiem inna. Zboże nie zniknęło z polskiego rynku - mówi Wiesław Gryn, rolnik i lider ruchu Oszukana Wieś. Powołując się na dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wskazuje, że zapasy zboża na koniec sezonu ( 30 czerwca czyli tuż przed tegorocznymi żniwami) wynoszą około 9 mln ton. Przywołuje też niedawną publikację dziennika "Rzeczpospolita", gdzie 30 czerwca analityk rynku rolnego banku BNP szacował zapasy na 4-5 mln ton.
- W Polsce nadal utrzymują się bardzo niskie ceny skupu zbóż. Pszenica po 800 zł, czyli nieco poniżej kosztów. Firm skupujące mają nową wymówkę. Twierdzą, skupują tanio, bo rolnicy mają rządowe dopłaty - dodaje działacz Oszukanej Wsi.
Oszukana Wieś to niewielki, ale znany z głośnych akcji ruch rolniczy. To ci rolnicy obrzucili jajkami ministra rolnictwa. Na największy ich protest przyjechało 550 traktorów z całej Polski.
Jarosław Kaczyński odcina się od rolników. "Myśmy dopłacili"
Rozmówcy nawiązują też do niedawnej publicznej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. W reakcji na pretensje rolnika i działacza AgroUnii, wygłaszane podczas festynu PiS w Małopolsce polityk odparł: - Myśmy dopłacili 15 miliardów do rolnictwa, ale są cwaniaczkowie, którzy postanowili obniżyć ceny.
Kaczyński poradził rozmówcy, że rolnicy powinni się zjednoczyć, a wtedy uzyskają lepsze ceny.
- Politycy organizują szumne konferencje o dopłatach. To tworzy wrażenie, że my mamy niesamowite pieniądze. Skłóca się rolników z miastowymi, którzy nie znają szczegółów tych programów. Nie otrzymałem jeszcze dopłat do pszenicy, ani ludzie, których znam też nie dostali. Jednak widzieliśmy, że minister organizował konferencje, ile to milionów już wypłacił - mówi dalej Andrzej Sobociński.
- Rządzący nie mają pomysłu na konkurowanie czy współpracę z Ukrainą, współistnienie obu rynków. Pozostaje tylko zazdrościć Ukrainie sprawnego prezydenta. Jak się zdaje, uzyskał już zniesienie zakazu importu do polski niektórych produktów rolnych - mówi Wiesław Gryn. - Po 15 września dopiero się zacznie - zapowiada.
Jak już informowaliśmy, że zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy do Polski najprawdopodobniej nie zostanie przedłużony po 15 września. Taką deklarację z ust szefowej Komisji Europejskiej miał usłyszeć prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Potwierdza to również komunikat samej KE, opublikowany na początku czerwca.
- Robimy co możemy, by przekonać Komisję Europejską do przedłużenia po 15 września terminu obowiązywania środków ochronnych. Działamy w tej sprawie w gronie pięciu państw przyfrontowych. Niestety, nie wszystkie państwa UE rozumieją sytuację w naszych krajach - oświadczył niedawno minister Telus.
Twierdził przy tym, że spadająca na niego fala krytyki to zasługa opozycyjnego PSL. "Partie polityczne robią kampanię wyborczą. To skandaliczne, smutne, nieetyczne! To szkodzi polskiemu rolnictwu" - odpisał przeciwnikom w mediach społecznościowych.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski