"Miłości" nie będzie w nowym roku. Kolejny zgrzyt na linii Pałac Prezydencki - rząd Donalda Tuska

Nowy rok rozpoczął się od kolejnych uszczypliwości na linii Pałac Prezydencki – rząd Donalda Tuska. Mowa o otwarciu polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Z nieoficjalnych rozmów ze współpracownikami Andrzeja Dudy wynika, że w najbliższych miesiącach będzie podobnie. - W niektórych sprawach będzie "kosa" – mówią.

Premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda na początku nowego roku nie szczędzą sobie uszczypliwości (Photo by Jakub Porzycki/NurPhoto via Getty Images)
Premier Donald Tusk i prezydent Andrzej Duda na początku nowego roku nie szczędzą sobie uszczypliwości (Photo by Jakub Porzycki/NurPhoto via Getty Images)
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Sylwester Ruszkiewicz

Nie milkną echa nieobecności prezydenta Polski na piątkowej uroczystości inaugurującej polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Na wydarzenie zaproszenie otrzymał prezydent Andrzej Duda, ale nie wziął udziału. 

Jak tłumaczyła szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka, po wysłaniu zaproszenia nie było żadnego kontaktu z KPRM czy MSZ w tej sprawie. - Można z tego wnioskować, że dla organizatorów nie było to istotne wydarzenie – mówiła w Polsat News Paprocka. W odpowiedzi KPRM przekazał, że zaproszenie wysłano już 9 grudnia, a odpowiedź, że prezydenta będzie reprezentował zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik, pojawiła się dopiero 31 grudnia. Finalnie w imieniu Andrzeja Dudy zjawił się jeden z mniej znanych prezydenckich doradców Wojciech Gerwel.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Duda nie chce się zgodzić na decyzję Tuska. "PiS-owska histeria"

W sobotę w mediach społecznościowych pojawiły się natomiast zdjęcia na narciarskim stoku prezydenta Polski. Tym razem spotkało się to z uszczypliwością ze strony premiera Donalda Tuska. "Skomplikowane było to tłumaczenie w sprawie nieobecności Pana Prezydenta na inauguracji polskiej prezydencji. A można było od razu powiedzieć, tak po ludzku, każdy by zrozumiał. Bezpiecznego szusowania, Panie Prezydencie!" – napisał Tusk na portalu X (dawnym Twitterze).

Zdaniem współpracowników prezydenta, ranga piątkowego wydarzenia była praktycznie żadna i dlatego Andrzej Duda nie pojawił się na gali w Warszawie. Ale nie tylko.

- To była impreza całkowicie bez politycznego znaczenia. Prezydent od dawna mówił, że nie będzie w niej uczestniczył. Tym bardziej, że jest oburzony tym, że Donald Tusk zrezygnował z organizacji w Polsce szczytu Rady Europejskiej. Przy prezydencji każdego państwa w Unii Europejskiej jest takie posiedzenie Rady organizowane. Tylko u nas nie – mówi nam anonimowo osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Jej zdaniem, Tusk nie chciał organizacji takiego posiedzenia, bowiem według przepisów prowadziłby je prezydent Polski. – To właśnie Andrzej Duda byłby gospodarzem szczytu. I wychodzi na to, że premier polskiego rządu rezygnuje z dużego, politycznego eventu tylko dlatego, że to nie on, ale prezydent miałby poprowadzić szczyt. To niezrozumiałe – uważa nasz rozmówca.

Przypomnijmy, że państwo, które sprawuje prezydencję, organizuje nieformalne spotkanie Rady Europejskiej. Tak jednak nie będzie w przypadku Polski. Przewodniczący Rady Europejskiej António Costa zapowiedział podczas gali inaugurującej naszą prezydencję, że nieformalny szczyt odbędzie się w początkach lutego w Brukseli.

Problemem ustawa kompetencyjna

Nieoficjalnie mówi się, że powodem były obawy w uwikłanie Unii Europejskiej w wewnętrzne sprawy naszego kraju. A dodatkowo problemem jest tzw. ustawa kompetencyjna przyjęta za rządów PiS. Wynika z niej, że w czasie prezydencji udział w spotkaniach Rady Europejskiej bierze prezydent. Obecny rząd stoi na stanowisku, że stanowisko Polski na forum Rady Europejskiej prezentuje premier.

- Skoro Donald Tusk rezygnuje ze szczytu Rady Europejskiej, to prezydent Polski nie widział powodu, by się na gali pojawiać. Zresztą całą prezydencję Polski w UE rząd Tuska skroił według własnych potrzeb wyborczych. A narracja, że szczyt nie, bo będą korki, jest tak absurdalna, że szkoda komentować – mówi nam współpracownik głowy państwa.

Nasz rozmówca odniósł się tym samym do wypowiedzi europosła KO Michała Szczerby, który uważa, że organizacja tego prestiżowego szczytu oznaczałaby "zablokowanie Warszawy" i korki w stolicy.

I jak dodaje nasz drugi rozmówca, inna sprawa, że prezydencja państwa w Unii Europejskiej de facto niewiele znaczy. – W Polsce ścięto program i cele do minimum, a przyjęto założenie, żeby wypromować przy okazji prezydencji osobę Donalda Tuska i kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Prezydent nie będzie uczestniczyć w tej promocji – uważa informator z Pałacu Prezydenckiego.

A nie obawiano się, że szczyt Rady Europejskiej, prowadzony przez Andrzeja Dudę będzie wsparciem dla kampanii kandydata popieranego przez PiS – Karola Nawrockiego? - pytamy.

- Nie wiem w jaki sposób mogłoby to pomóc Nawrockiemu wyborach prezydenckich. Po pierwsze, prezydent nie angażuje się w jego kampanię i nie będzie angażował. A po drugie, w szczycie uczestniczyliby liderzy europejskich państw, którzy w zdecydowanej większości nie przepadają za Prawem i Sprawiedliwością. Nikt nie uwierzy, że Unia Europejska wspierałaby Nawrockiego – mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckiego.

Będzie kosa i wkładanie kija w szprychy

Obaj nasi rozmówcy są zgodni w ocenach relacji Pałac - rząd w 2025 roku.

- "Miłości" między Pałacem a rządem Donalda Tuska w 2025 r. nie będzie. Będzie podobnie jak rok wcześniej. W niektórych sprawach będzie "kosa", a w niektórych współpraca i normalna rozmowa. Nie ma strategii, że ma być źle, albo ma być dobrze. Do teraz było tak, że potrafili rozmawiać w zaciszu, a później pojawiały się uszczypliwości w mediach społecznościowych. Tu się raczej nic nie zmieni – mówi nam osoba z otoczenia Pałacu Prezydenckim.

W podobnym tonie wypowiada się nasz drugi rozmówca.

- Mamy dwie rzeczywistości relacji na linii Pałac – rząd. W rzeczywistości medialnej zawsze będą uszczypliwości, złośliwości i wkładanie kija w szprychy. W rzeczywistości realnej będzie współpraca na tyle, na ile musi być. Tak było do tej pory, tak będzie do końca prezydentury - ocenia prezydenckie źródło.

W najbliższym czasie szykuje się kolejna "potyczka" między prezydentem a rządem. Jak ujawnił portal money.pl, Pałac Prezydencki właśnie rozpoczyna proces wyłaniania nowego prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - nieuznawanej izby Sądu Najwyższego, która orzeka o ważności wyborów. Problem w tym, że konieczna może być kontrasygnata premiera, której niemal na pewno nie uzyska.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (359)