Miał być gwiazdą PiS na wsi. Sąd skazał go za kradzież i narkotyki
Dwóch ministrów Prawa i Sprawiedliwości promowało Marka G. jako wzorowego rolnika i porządnego sołtysa. Ten jednak już na początku politycznej kariery zasłynął z kradzieży ciągnika. Potem tłumaczył, że po alkoholu i narkotykach kradzież wydawała się łatwa. Sąd w Lublinie właśnie go skazał.
30 tys. zł grzywny, rok i sześć miesięcy więzienia, a także obowiązek poddania się leczeniu z uzależnienia od środków psychoaktywnych - to wyrok, jaki 24 kwietnia Sąd Okręgowy w Lublinie wydał wobec Marka G., byłego już działacza PiS z okolic Siedlec. W październiku 2021 roku wraz z jeszcze jednym mężczyzną ukradł ciągnik z siewnikiem o wartości 470 tys. zł.
Dwaj mężczyźni, którzy pomagali Markowi G. ukryć skradziony sprzęt, zostali skazani na kary po pół roku więzienia oraz rok prac społecznych (łącznie 240 godzin). Szczegóły wyroku, który jest nieprawomocny, przekazała WP Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.
Marek G. to znany w regionie Siedlec działacz Prawa i Sprawiedliwości. Był radnym powiatowym, a także kandydatem PiS na posła w ostatnich wyborach parlamentarnych. Jego kandydaturę wspierali Krzysztof Tchórzewski, były minister energii w rządzie Mateusza Morawieckiego i wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Politycy oraz ksiądz - duszpasterz rolników - występowali w materiałach wyborczych Marka G, zachwalając go jako "porządnego sołtysa", "dobrego samorządowca" i "rolnika prowadzącego gospodarstwo z sukcesami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poranne pasmo Wirtualnej Polski, wydanie 26.04
Skandal pod Siedlcami. Kandydat PiS okazał się narkomanem i złodziejem
- Tym większy jest skandal w regionie na pograniczu mazowieckiego i lubelskiego. Z ludzi, których ja znam, PiS-owi już nikt nie uwierzy. Tak samo z partyjnymi kandydatami. Prawdziwi rolnicy nie zagłosują na nich - komentuje sprawę wyroku rolnik i jeden ze znajomych Marka G.
Lokalną społeczność oburzyły kulisy śledztwa i procesu sądowego. Marek G. zeznał, że zaplanował kradzież części do siewnika z innego gospodarstwa, bo jego własna maszyna się zepsuła. Nie przyszło mu do głowy naprawić, czy pożyczyć siewnik. Wytypował, komu ukradnie, a następnie wraz ze wspólnikiem obserwowali gospodarstwo. Udało im się wejść na jego teren, jednak nie dali rady wymontować potrzebnej części. Postanowili wziąć całą maszynę i jeszcze ciągnik, do którego była podczepiona.
"Byliśmy po alkoholu i narkotykach, więc wszystko wydawało nam się łatwe" - zeznał Marek G. Policja zatrzymała go krótko po kradzieży, gdy organizował miejsce ukrycia skradzionego sprzętu. Marek G. miał przy sobie 7,7 grama narkotyku mefedron. Wcześniej kupił go od lokalnego dealera o pseudonimie "Rekin".
Sensacyjne fragmenty zeznań rolnicy spod Siedlec wysyłają pomiędzy sobą na smartfony. Nie mogą uwierzyć, że takiego człowieka promowała partia Prawo i Sprawiedliwość. W 23 stycznia 2023 komisarz wyborczy wygasił mandat radnego, zaznaczając, że robi to na jego własną prośbę.
To jeszcze nie koniec kłopotów Marka G.
Po skargach rolników prokuratura wszczyna śledztwo
Jak ustaliła Wirtualna Polska, mężczyzna, działając w imieniu spółki prowadzonej przez żonę, miał w 2022 roku skupować zboże od rolników z woj. mazowieckiego i lubelskiego. Kontrahenci twierdzą, że nie otrzymali pełnej zapłaty. Doniesienia do prokuratury złożyło kilkanaście osób. Jeden z rolników, który czuje się oszukany, powiedział WP, że swoje zboże oddał Markowi G. w dobrej wierze. - Że też dałem się tak nabrać. To był człowiek PiS-u, osoba publiczna, wydawał się pewny - wzdychał.
Śledztwo w sprawie potencjalnego oszustwa przy skupie zboża prowadzi Prokuratura Okręgowa w Siedlcach. Z ustaleń WP wynika, iż sprawie nadano ważniejszą rangę, a o postępach informowana jest Prokuratura Krajowa. To dlatego, że rolnicy poskarżyli się w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz nagłośnili sprawę w mediach. Ponadto sprawę podchwycili już polityczni konkurenci rządzących - politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W marcu, gdy rozmawialiśmy z Markiem G., tłumaczył, że ani on, ani żona prowadząca skup nie zamierzali kogokolwiek oszukiwać. Pani G. przesłała nam oświadczenie, w którym przeprasza, ponadto zapewnia, iż "firma nie uchyla się od zapłaty i chce uregulować należności".
- Nie zapłacili. Tydzień temu dowiedziałem się, że są już rolnicy posiadający nakaz zapłaty, ale komornicy mówią, że firmowe konto jest puste i nie ma z czego wziąć. G. przysłał SMS-em zdjęcie, jak prowadzi samochód volvo. W wiadomości dopisał, że ciężko pracuje. Gdzie, z kim? Nie wiadomo - przekazał WP rolnik, który nadal oczekuje na płatność.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski