Medialne show czy rzeczywista pobożność [OPINIA]
Krzysztof Rutkowski święci swoje samochody - donoszą media. Detektyw zapewnia, że robi to, bo jest niezwykle pobożny, a przy jego łóżku, obok leżącej broni, wisi różaniec. I choć nie zamierzam kwestionować religijnych emocji Rutkowskiego, to moje wątpliwości w tej sprawie budzi związana z nią otoczka - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
29.07.2024 | aktual.: 29.07.2024 19:53
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
To, że na świętego Krzysztofa święci się w wielu parafiach pojazdy, nie jest dla nikogo zaskoczeniem. To raczej standard niż wyjątek. Modlitwa (konieczna w tej sytuacji) błogosławieństwa pojazdów i ludzi, którzy będą z nich korzystać, oraz pokropienie wodą święconą (niekonieczne) dokonywały się w wielu miejscach kraju i nie były niczym zaskakującym. To forma przypomnienia, że każda sfera naszej działalności pozostaje istotna z perspektywy religijnej i że każda przestrzeń naszego działania może być powierzona Bogu.
Modlitwy błogosławieństwa pojazdów nie mają magicznie sprawić, że samochód będzie zawsze bezpieczny i nie zastępują odpowiedzialności kierowcy. Nie jest też tak, że pobłogosławiony samochód będzie się mniej psuł ani nie zabezpieczają przed wypadkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Modlitwa o rozsądek, a nie talizman
Mocno i jednoznacznie przypomina o tym zresztą - w każdej swojej formie - modlitwa poświęcenia pojazdów. "Boże spraw, aby te pojazdy, które są dziełami ludzkiej mądrości i pracy, dzięki Twojemu błogosławieństwu, służyły dobru ludzi, ich pracy i wypoczynkowi. Za wstawiennictwem świętego Krzysztofa obdarz roztropnością wszystkich, którzy będą się posługiwać tymi pojazdami. Niech ostrożnie i bezpiecznie odbywają swoje podróże i troskliwie dbają o bezpieczeństwo innych ludzi. Gdy będą się udawać do pracy lub na odpoczynek, niech w drodze towarzyszy im zawsze Chrystus. Który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków" - głosi jedna z nich.
Inne są jeszcze bardziej jednoznaczne. "Boże nieskończonego miłosierdzia i niezmierzonego majestatu, żadna przestrzeń ani odstęp czasów nie oddala Ciebie od tych, którymi się opiekujesz. Przybądź na pomoc swoim sługom, którzy dla dobra własnego i swoich bliskich posługiwać się będą tymi pojazdami. Bądź im przewodnikiem i opiekunem, niechaj nie szkodzą im przeciwności i nie zrażają ich trudy. Obdarz ich zdrowiem i roztropnością, aby dzięki opiece Twojej prawicy szczęśliwie osiągnęli cel swoich szlachetnych pragnień" - czytamy.
Czytaj również: Kościół w Polsce kruszy się? "Tonący okręt"
I choć znajdziemy także formuły modlitw, w których pojawiają się zapewnienia o związanej z modlitwą szczególnej opiece aniołów, to trzeba pamiętać, że nie oznacza ona zapewnienia jakiejś szczególnej magicznej formuły opieki, a jedynie świadomość - właściwą części wierzących - że obok nich zawsze jest ich anioł stróż, a także inne postaci ze świata duchowego. I on jednak nie jest żadną gwarancją bezpieczeństwa, a raczej przypomnieniem wiary, że nie jesteśmy w naszym życiu, pracy czy odpoczynku sami.
To zastrzeżenie jest o tyle istotne, że istnieje niebezpieczeństwo magicznego postrzegania święcenia pojazdów czy innych przedmiotów (niebawem święcone będą plecaki dzieci na początek roku szkolnego) i pokarmów (to dla odmiany dzieje się w Wielką Sobotę). Te zwyczaje - głęboko zakorzenione w katolickiej tradycji - nie powinny skłaniać nikogo do magicznego postrzegania. Warto też przypomnieć, że podobną modlitwę możemy odmówić sami. Uroczysta forma czy obecność księdza ma oczywiście znaczenie, ale nie jest konieczna do tego, by modlitwa o bezpieczeństwo, rozsądek czy towarzyszenie została wysłuchana.
Ksiądz, prywatna parafia i oficjalna suspensa
To tyle w kwestii samego poświęcenia pojazdów - które dokonywało się w miniony weekend w całej Polsce.
A teraz wróćmy do tego szczególnego poświęcenia pojazdów Rutkowskiego, które dokonało się w parafii św. Stanisława Kostki w Aleksandrowie Łódzkim, a dokonane zostało przez księdza Jacka Stasiaka. Ta sprawa jest bowiem o wiele ciekawsza niż samo poświęcenie.
Otóż, tak się składa, że święcenie pojazdów Rutkowskiego ksiądz Stasiak zapowiadał z ambony jako szczególną atrakcję. "Podczas mszy będziemy modlić się również w intencji solenizanta, detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który odwiedzi naszą wspólnotę. Tym samym na wszystkich miłośników motoryzacji czeka ogromna atrakcja, ponieważ samochody wykorzystywane w akcjach Biura Detektywistycznego 'Rutkowski' będę święcił wraz z pozostałymi pojazdami" - przekonywał ksiądz Stasiak na swoich stronach.
A żeby jeszcze wzmóc zainteresowanie tym wydarzeniem, to na swoich stronach w portalach społecznościowych podkręcał atmosferę. "Pojazdy floty Biura Detektywistycznego 'Rutkowski', które będzie można zobaczyć podczas niedzielnego święcenia z okazji wspomnienia św. Krzysztofa, już dotarły na parking kościoła św. Stanisława Kostki! Prawdziwa gratka dla miłośników motoryzacji" - pisał.
I już to pokazuje, że w całej tej sprawie nie chodziło tylko o modlitwę, ale i o atrakcję dla parafii, sposób budowania popularności parafii i kościoła, który wbrew temu, co może się wydawać, niewiele ma wspólnego z Kościołem rzymskokatolickim. I to jest być może najciekawsze w tej sprawie.
Ksiądz Stasiak nieustannie podkreśla swoją katolickość, ale jego macierzysta archidiecezja łódzka już wiele lat temu go suspendowała (zakazała mu sprawować mszy świętej), a budynek parafii św. Stanisława Kostki nie jest własnością Kościoła archidiecezji, ale prywatnej fundacji księdza Jacka. Od jakiegoś czasu formalnie parafia jest częścią Kościoła Starokatolickiego w RP. Wspólnota ta znana jest głównie z licznych skandali obyczajowych i finansowych i nie pozostaje w żadnych relacjach z Unią Utrechcką skupiającą Kościoły starokatolickie głównego nurtu.
Ksiądz Stasiak, co jest kolejną ciekawostką, ma poważne problemy także w przestrzeni świeckiej. Prowadzone przez duchownego szkoły (a do prowadzenia rozmaitych biznesów ksiądz ma smykałkę) muszą zwracać osiem milionów złotych, a sam ksiądz jest oskarżany o nieodpowiednie ich wydatkowanie. Nie jest to jedyny skandal finansowy, który ciąży na wizerunku księdza Stasiaka. Wizyty Rutkowskiego, kolejne uroczystości odprawiane dla niego (tam przecież detektyw świętował także odnowienie przysięgi małżeńskiej) zgrabnie przykrywają te problemy duchownego.
O co w tym wszystkich chodzi?
I właśnie to skłania do prostego pytania, o co chodzi we wszystkich tych uroczystościach. Czy ich celem jest rzeczywiście tylko pobłogosławienie pojazdów i wspólna modlitwa (to można zrobić bez całej "szopki", jakim jest podjeżdżanie pod parafię, ściąganie dziennikarzy i fotografów), czy jednak bardziej o poprawianie wizerunku kontrowersyjnego, suspendowanego duchownego i jego prywatnej parafii i budowanie rozgłosu wokół Rutkowskiego?
Nie mam wglądu w stan ducha ani księdza, ani detektywa, ale obawiam się, że model działania skłania do takiego właśnie wniosku. Jeśli zaś tak jest, to trzeba jasno powiedzieć, że w miejsce modlitwy i szukanie Bożego błogosławieństwa możemy mieć do czynienia nie tyle nawet z działaniem magicznym (tym byłoby uznanie, że od teraz samochody Rutkowskiego będą bezpieczniejsze), ale ze zwyczajnym nadużyciem formuł religijnych do budowania popularności detektywa i rozpoznawalności "prywatnej parafii" księdza Stasiaka.
To zaś jest - z perspektywy religijnej - działanie bardzo mało moralne i bardzo mało duchowe.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podkastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".