Od tych wyborów zależy, w jakim kierunku pójdzie Kościół [OPINIA]

Cztery kluczowe polskie stolice biskupie już teraz lub w ciągu kilku miesięcy będą zmieniać metropolitów. Od tego, kto zostanie tam mianowany zależy nie tylko przyszłość tych diecezji, ale także szerzej kierunek, w jakim będzie zmierzał Kościół w Polsce - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Na zdjęciu kard. Kazimierz Nycz, abp Marek Jędraszewski i abp Stanisław Gadecki
Na zdjęciu kard. Kazimierz Nycz, abp Marek Jędraszewski i abp Stanisław Gadecki
Źródło zdjęć: © East News | Maciek Jonek/REPORTER
Tomasz P. Terlikowski

28.07.2024 15:14

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Aplikacja, którą wielu krakowskich księży (i bardziej zaangażowanych świeckich) miało na swoich telefonach, wybiła godzinę zero. Arcybiskup Marek Jędraszewski formalnie został już emerytem, ale papież przedłużył mu możliwość sprawowania władzy aż do momentu, gdy Watykan mianuje jego następcę. To może stać się w ciągu kilku tygodni lub kilku miesięcy, ale nie ulega wątpliwości, że się stanie. Atmosfery święta może więc w Krakowie nie ma, ale jest z pewnością świadomość nadchodzących zmian.

Ale, i to trzeba powiedzieć bardzo mocno, choć kontrowersyjny wizerunek arcybiskupa Marka Jędraszewskiego przesłania wiele innych sfer w Kościele, zmiana w Krakowie nie jest jedyną, która czeka w najbliższym czasie polski katolicyzm. Na emeryturę przeszedł (pod przymusem Watykanu) metropolita szczecińsko-kamieński arcybiskup Andrzej Dzięga, rezygnację złożył i czeka na jej przyjęcie i wyznaczenie następcy, metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz, a niebawem - bo w październiku na emeryturę przejdzie (a to oznacza, że trzeba będzie szukać jego następcy) metropolita poznański arcybiskup Stanisław Gądecki.

Cztery kluczowe dla polskiego katolicyzmu metropolie wkrótce zmienią gospodarzy, a to oznacza, że każda z nich może otrzymać nowy dynamizm… Może, ale pamiętajmy, wcale nie musi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wróżenie z fusów

Dlaczego te wybory, które dokonywane będą przez Watykan, a nie przez polskich biskupów są tak ważne? Odpowiedź jest prosta, to metropolici warszawski i krakowski najczęściej goszczą polityków, gdy ci uczestniczą w jakichś ważnych kościelno-państwowych uroczystościach. A te, choć oczywiście społeczeństwo się laicyzuje, a część obozu władzy chętnie gra na antyklerykalnych emocjach, wciąż będą miały miejsce.

To także w Warszawie i Krakowie - bo to one pozostają w centrum polskiej polityki - kształtować się mogę (choć jak się zdaje wciąż się nie kształtują) nowe relacje między państwem a Kościołem, między politykami a hierarchami. Bez nich trudno wyobrazić sobie, by wypracowane zostało - tak istotny dla Polski - nowe status quo.

Poznań, dla odmiany, to bardzo stara stolica biskupia, której metropolita ma z definicji mocno i istotny wpływ na resztę polskiego Kościoła, a Szczecin to - jako jedna z najszybciej laicyzujących się diecezji - swoiste miejsce, gdzie sprawdzane mogły by być rozmaite strategie ewangelizacyjne i duszpasterskie. Mogłyby, ale niekoniecznie już są.

I dlatego tak istotne jest to, kto na nich zasiądzie. Wskazywanie konkretnych kandydatów, analizowanie, kto ma jakieś szanse, a kto jest ich pozbawiony, choć oczywiście może okazać się trafne, w istocie jest zawsze wróżeniem z fusów. Duchowni i świeccy, którzy cokolwiek na ten temat wiedzą są zobowiązani do milczenia, a kandydat - nawet taki z ogromnymi szansami - który jest za mocno wspierany przez media, albo którego nazwisko wyciekło, może stracić szansę na zajęcie nowej stolicy biskupiej.

Proces wyboru nowego biskupa jest też na tyle nietransparentny, że wszystkie sugestie trzeba traktować jako plotki, przypuszczenia, a nie realną wiedzę. I to wszystko jest prawdą, choć prawdą jest także, że niekiedy i dziennikarzom i duchownym udaje się wytypować kandydata celnie, i że pewne przecieki okazują się niekiedy prawdziwe. Istotniejsze jednak od tego, kto będzie nowym metropolitą krakowskim, warszawskim, szczecińsko-kamieńskim czy poznańskim jest to, jakie wyzwania przed nim staną? Z czym będzie się musiał zmierzyć? Jakie predyspozycje będzie musiał mieć?

Po pierwsze ewangelizacja

Jeśli coś łączy wszystkie metropolie, których nowi szefowie będą wybierani, jest to błyskawiczna laicyzacja, która najbardziej dotyka młodzież. Każdy z nowych metropolitów będzie - i to powinno pozostać jego głównym zainteresowaniem - zacząć szukać metod spowolnienia tego procesu, docierania do ludzi, którzy już są na marginesie, albo nawet poza Kościołem.

To zaś wymagać będzie zarówno nowego języka, jak i nowych form. Uczciwie trzeba zresztą powiedzieć, że w tej sprawie widać już wyraźną zmianę w części diecezji, a Watykan ostatnie swoje nominacje biskupie opierał właśnie na ewangelizacyjnej charyzmie kandydatów.

I nowy biskup sosnowiecki Artur Ważny i metropolita katowicki arcybiskup Adrian Galbas należą do takich właśnie hierarchów, a w polskim Kościele podobnych im (czy kardynałowi Grzegorzowi Rysiowi) jest więcej, bo to z pokolenia biskupów pomocniczych jest i biskup Piotr Przyborek z Gdańska i biskup Adrian Put z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - to tylko niektóre z przykładów, bo takich zaangażowanych ewangelizacyjnie biskupów jest o wiele więcej.

Ewangelizacja, to jedno, ale czymś także istotnym przy budowaniu nowego wizerunku Kościoła koniecznego do skuteczności ewangelizacyjnej, jest także odnowa duszpasterstwa. Polskie media - nawet jeśli są nieco niesprawiedliwe - przynoszą nieustannie opisy proboszczów zamordystów, proboszczów z problemami alkoholowym czy finansowym o proboszczach nie lubiących ludzi nie wspominając.

I choć - to też uczciwie trzeba przyznać - nie jest to obraz prawdziwy, ani sprawiedliwy, bo spora część proboszczów takich nie jest, a media informują raczej o tych złych niż dobrych, to jednocześnie konieczna jest także głęboka refleksja nad tym, jak zmieniać model zarządzania i przewodzenia parafii, a szerzej jak wypracowywać nowy model życia parafialnego. Od tego jacy będą nowi metropolici zależy, na ile oni sami będą otwarci na rozmaite propozycje, eksperymenty, ale też na odważne decyzje personalne. Wzorce do eksperymentów już - nawet w Polsce - są, trzeba tylko odwagi, by je szerzej rozpowszechniać.

Jednocześnie, i to także będzie zadanie dla nowych metropolitów, nie wolno zapominać, że pewna część katolików w Polsce nie chce zmian, ani eksperymentów, i o nich także zatroszczyć się muszą biskupi.

Przezwyciężyć żałobę, iść do przodu

Nowi metropolici powinni także spróbować zmierzyć się z frustracją i żałobą związaną z zanikaniem pewnej formy życia kościelnego, ale także z wygasaniem wpływów politycznych i społecznych. Kościół w Polsce był potęgą, ogromna większość zaangażowanych katolików - zarówno duchownych jak i świeckich - świetnie to pamięta, a niemała część z nich nie radzi sobie ze zmianą i chciałaby powrotu tego, co było. I to na nich żerują partie polityczne, które obiecują powrót do przeszłości, ale także niektóre z ruchów katolickich, które są próbą reaktywacji nieistniejącej rzeczywistości. Nowi metropolici muszą zmierzyć się także z tym wyzwaniem.

Sama hierarchia zaś, i to także jest istotne, powinna zacząć szukać jakiejś formy porozumienia - nowego, bo stare przestało już istnieć - z władzami. Nie jest drogą nieustanne odmawianie rozmów, nieustanne oskarżanie o atak, odmowa zmian.

Jeśli Kościół w Polsce chce rzeczywiście osiągnąć nowe status quo polityczne, to zamiast reagować na każdą - niekoniecznie mądrą - wypowiedź polityka czy lidera opinii lewicy, powinien zacząć cierpliwie rozmawiać z politykami bardziej pragmatycznymi. Donald Tusk, nawet jeśli gra niekiedy kartą antyklerykalną, z pewnością nie jest ideologicznym wrogiem Kościoła, a także ma świadomość, że katolicy są i będą istotnym głosem w Polsce.

Analogicznie myślą zarówno liderzy PSL, jak i Polski 2050, i z Hołownią czy Kosiniakiem-Kamyszem także można i trzeba rozmawiać. To jednak wymaga zejścia z pozycji walki i rozpoczęcie normalnych rozmów. Jak dotąd hierarchia w Polsce nie wydaje się - poza nielicznymi wyjątkami - do tego zdolna, ale nowe nominacje mogą to zmienić. Mogą, ale - jak już to raz napisałem - wcale nie muszą.

Wyzwania stające przed nowymi metropolitami są więc gigantyczne. Mam nadzieję, jako człowiek wierzący, że Watykan także ma tego świadomość, i że rzeczywiście trwają obecnie intensywne poszukiwania osób, które owym wyzwaniom mogą sprostać.

Nadzieja nie oznacza jednak wcale pewności, że tak jest.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

*Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podkastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kościółbiskupimarek jędraszewski
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (510)