Destrukcja francuskiego katolicyzmu [OPINIA]
To już nie jest wygasanie, to destrukcja ogromnej większości tego, co - także w Polsce - uchodziło za nadzieję na przyszłość światowego katolicyzmu. Kolejna katolicka, francuska wspólnota założona przez charyzmatycznego lidera, zmaga się z dramatem wykorzystania seksualnego - pisze Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Jest nowy skandal we Francji. Abbe Pierre (Ojciec Piotr), jeden z najbardziej rozpoznawalnych francuskich duchownych, bohater ruchu oporu w czasie II wojny światowej - człowiek, który w tamtym czasie ratował Żydów, a później był ikoną pomocy ubogim i wykluczonym, a do tego założyciel wspólnoty, który stał się jednym z przedstawicieli katolicyzmu liberalnego we Francji, okazał się być przestępcą seksualnym.
I nie, nie są to zarzuty mediów wobec nieżyjącego już i niemogącego się bronić duchownego, ale efekt dochodzenia podjętego przez założoną przez niego wspólnotę. To właśnie ona poinformowała, że niezależna grupa badająca sprawę ustaliła, że od lat 70. do roku 2005, ten zdawałoby się charyzmatyczny duchowny, molestował seksualnie przynajmniej siedem kobiet, z których jedna była - w momencie dokonywania tych czynów - niepełnoletnia.
Emmaus, czyli organizacja założona przez Abbe Pierre’a, podkreśliła w swoim oświadczeniu, że "uzasadnione jest założenie, że dotknięte molestowaniem zostały inne osoby, chociaż trudno oszacować ile". Liderzy grupy podziękowali także siedmiu kobietom, które złożyły już zeznania i umożliwiły ujawnienie tych dramatycznych informacji. "Wierzymy im, wiemy, że te niedopuszczalne czyny odcisnęły piętno na ich życiu i wspieramy je" – napisano w oświadczeniu. Jego autorzy poprosili także o zgłaszanie się innych osób, które mogły zostać skrzywdzone przez duchownego.
Zobacz także: Zmiana, której może nie być [OPINIA]
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokująca propozycja dla księdza. Dokładną treść podała Scheuring-Wielgus
Informacja o upadku kolejnego autorytetu Kościoła we Francji przemknęła w polskich mediach, także dlatego, że akurat wspólnota, której był założycielem, nie jest w Polsce szczególnie znana. Sam Abba Pierre, choć kilka jego książek zostało w Polsce przetłumaczonych, też nigdy nie był aż tak rozpoznawalny w naszym kraju jak we Francji.
Jednak nad Sekwaną informacja ta jest naprawdę szokująca, bo to tak jakby w Polsce informacje tego typu dotyczyły najbardziej znanego polskiego księdza, którego zasługi dotyczą nie tylko pracy charytatywnej, ale także, który był jednym z ważniejszych bohaterów historycznych. Do tego uwielbiany był również przez media świeckie, a nawet lewicowe i liberalne. Upadł pomnik, bohater, jeden z symboli francuskiego Kościoła, i to jego bardziej liberalnej strony.
Nie pierwszy taki przypadek
Dla Francji jest to tym trudniejsze, że nie jest to pierwszy taki upadek. Wcześniej za winnego molestowania seksualnego, wieloletniego wykorzystywania zależności duchowej i psychicznej, został uznany Jean Vanier - założyciel Wspólnoty L’Arche, o którym po śmierci nawet papież Franciszek mówił, że jest "świętym z sąsiedztwa".
Niemal w tym samym czasie ujawniono, że przestępstw seksualnych dopuszczał się założyciel jednej z najszybciej rozwijających się zgromadzeń zakonnych Wspólnoty św. Jana Chrzciciela o. i jego brat - także dominikanin, o. Thomas Philippe (blisko współpracujący z Vaniera). W motywowanych religijnie ekscesach seksualnych brała udział także siostra obu, będąca siostrą zakonną.
Uzasadnieniem ich przestępstw seksualnych czy wykorzystania były niezmiennie kwestie religijne, a obaj bracia często nakłaniali do rozmaitych praktyk seksualnych także w czasie spowiedzi. Informacje o działaniach o. Thomasa dotarły do Watykanu, ale… choć zawieszono go, a nawet zakazano mu kontaktu z podległymi mu ludźmi, to po Soborze Watykańskim II kary zdjęto, a on sam stał się jednym z najbardziej charyzmatycznych duchownych we Francji.
Skandale seksualne dotknęły także inne wspólnoty katolickie. O przestępstwa seksualne wobec małoletnich dziewczynek oskarżony został, a wspólnota, której był współzałożycielem Ogniska Światła i Miłości potwierdziła ich prawdziwość, także ks. George’a Finet.
Duchowny ten obmacywał podczas spowiedzi, a także zadawał natrętne pytania dotyczące seksualności małoletnim dziewczynkom. Ogłosiły to władze Ognisk Światła i Miłości po zakończeniu wielomiesięcznego dochodzenia. Okoliczności ujawnienia tej sprawy są dramatyczne, bowiem sprawa została ujawniona po samobójstwie jednej z jego ofiar. Mąż, który dowiedział się o tym krótko przed śmiercią żony, zgłosił sprawę do władz kościelnych, a gdy pojawiły się inne świadectwa moderator generalny Ognisk, powołał niezależną komisję, która zajęła się wyjaśnieniem.
Założyciel innej wspólnoty, brat Efraim ze Wspólnoty Błogosławieństw, został oskarżony o molestowanie seksualne dorosłych kobiet, a także o to, że umożliwiał działanie i krył w swojej wspólnocie pedofila. Ostatecznie diakon został odsunięty od swojej wspólnoty, a ona sama została poddana procesowi oczyszczenia przez władze kościelne. Media informował, że nadużyć seksualnych dopuszczali się - mniej znani w Polsce, ale popularni we Francji - ojcowie Thierry de Roucy, Mansour Labaky.
Czy te informacje zaskakują? I tak i nie. Zaskakują, bo - co katolicy polscy różnych pokoleń pamiętają aż nadto dobrze - francuski katolicyzm, nowe zakładane w tym kraju wspólnoty - przedstawiane były jako dowód na "wiosnę Kościoła", na jego rozwój i trwanie.
Lata później spora część z tego, co miało być znakiem odrodzenia i nadziei, okazało się być oparte o zatrute źródła. Założyciele wspólnot, które - gdy studiowałem na Akademii Teologii Katolickiej - przedstawiano mi jako wzorcowe połączenie nowoczesności i tradycji, a także jako dowód na to, że katolicyzm przetrwa, okazali się być seksualnymi predatorami.
"Wiosna" Kościoła
Ich działania zaś służyły często zaspokajaniu ich chorych potrzeb seksualnych i oparte było na absolutnym niezrozumieniu religijności i mistyki. I tak bracia Philippe przekonywali, że jeden z nich miał wizję współżyjącej z Jezusem Matki Bożej, co miało być uzasadnieniem i usprawiedliwieniem ich własnego uwodzenia zależnych od siebie kobiet. Wiosna Kościoła, o której tyle się uczyłem, w znacznym stopniu nie miała miejsca. To oczywiście rodzi wiele pytań dotyczących w ogóle wizji Kościoła, ale to temat na zupełnie inny tekst.
Zaskoczenia nie ma natomiast, jeśli sobie uświadomimy, że jednym z typów przestępcy seksualnego, jest charyzmatyczny lider czy gwiazda duszpasterstwa. Miejsce, jakie zajmuje lider we wspólnocie religijnej (nie tylko katolickiej, choć jeśli jest księdzem, to jego możliwości wpływu jeszcze wzrastają), umożliwia mu działania, które jeśli jest osobowością psychopatyczną, niedojrzałą, albo jeśli jest typem predatora seksualnego, to umożliwia mu skuteczne pozyskiwanie ofiar. Vanier, bracia Philippe, a wiele wskazuje także że Abbe Pierre, to znakomite przykłady tego modelu działania.
I na koniec warto zadać sobie pytanie, czy w Polsce możemy mieć w przyszłości do czynienia z podobnymi sytuacjami? Oczywiście, gdybym miał wiedzę na temat wykorzystania seksualnego osób przez założycieli polskich wspólnot katolickich, to z pewnością poszedłbym ich tropem. Jeśli tego nie robię, to dlatego, że ich nie mam.
Historia dominikanina Pawła M., którą szczegółowo jako przewodniczący Komisji powołanej do jej zbadania, badałem, pokazuje jednak, że i w Polsce podobne sytuacje były możliwe. Znajomość specyfiki części z polskich grup, duszpasterstw czy modelu charyzmatycznych przywódców pozwala - bez ryzyka większego błędu - postawić tezę, że i w Polsce pojawią się podobne sprawy.
Kiedy to się stanie? Odpowiedź jest dość prosta: kiedy polskie społeczeństwo zacznie poważnie traktować skrzywdzonych, kiedy zaczniemy im dawać wiarę. Dopóki tak nie jest, dopóty wielu ludzi ukrywa te kwestie i nie jest w stanie o nich mówić. Gdy jednak zaczną, to i w Polsce część (mam nadzieję, że niewielka, ale jednak znacząca) będzie upadać.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski