Arcybiskup Jędraszewski. Końcówka [OPINIA]
"To już jest koniec, nie ma już nic" - tak najkrócej podsumować można ostatnie tygodnie urzędowania arcybiskupa Marka Jędraszewskiego w Krakowie. I choć nowego metropolity krakowskiego wciąż nie ma, to i po tym odchodzącym nie ma się co spodziewać wielkich działań. Szczególnie że część została właśnie zablokowana przez Stolicę Apostolską - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
21.07.2024 11:52
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Aplikacja, którą na telefonach mają liczni krakowscy księża, a która oblicza dni, godziny i minuty do emerytury arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, musi być lekko przeskalowana. Kuria krakowska poinformowała, że wprawdzie papież dymisję obecnego metropolity krakowskiego przyjął, ale jednocześnie zostawił go na stanowisku, do czasu wyznaczenia jego następcy. A to oznacza, że nawet gdy zegar wybije już godzinę zero, arcybiskup wciąż będzie sprawował władzę.
Trudno jednak uznać to za wielki sukces arcybiskupa - dość zwyczajny model działania w sytuacji, w której nie ma wyznaczonego nowego metropolity.
Archidiecezja musi mieć biskupa, a jeśli wobec obecnego, nawet odchodzącego, nie ma kanonicznych, poważnych zarzutów (a wobec arcybiskupa Jędraszewskiego nie ma), to zazwyczaj do momentu wyznaczenia nowego ordynariusza czy metropolity, ten odchodzący na emeryturę sprawuję jeszcze władzę. Ile to może trwać? Odpowiedzi pewnej nie ma, może kilkanaście dni, kilka tygodni, ale także kilka miesięcy.
Wszystko zależy od tego, jak szybko przeprowadzone zostaną procedury wyboru nowego biskupa, ile czasu zajmie nuncjuszowi przeprowadzenie wszystkich działań związanych z wyborem czterech nowych metropolitów (bo poza Krakowem na nowego metropolitę już czekają Szczecin, Warszawa, a za nieco ponad dwa miesiące czekać będzie Poznań). Od tych wyborów zależy kierunek, w którym zmierzać będzie Kościół w Polsce w nadchodzących latach, stąd pośpiechu w tej sprawie raczej nie będzie, a brak oczywistych kandydatów na te stanowiska jeszcze utrudnia sprawę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezależnie jednak od tego, jak długo trwać będą te procedury, nie ulega żadnych wątpliwości, że abp Jędraszewski i jego otoczenie mają już świadomość końca swojego czasu. Arcybiskup nie tylko przygotowuje dla siebie nową rezydencję, ale też mianuje nowego proboszcza w parafii, gdzie ona będzie (co ciekawe, wiele wskazuje, że robi to, posługując się dekretami niejawnymi, jakby trochę wstydził się tych działań, a trochę chciał uniemożliwić reakcję na te działania własnych duchownych).
W Krakowie coś się kończy
Ta decyzja także zresztą dowodzi, że arcybiskup ma świadomość, że jego czas w Krakowie dobiega końca, bo na stanowisko zostaje mianowany - według informacji "Gazety Wyborczej" - ksiądz Łukasz Michalczewski, jeden z najbliższych współpracowników arcybiskupa w kurii krakowskiej. W ten sposób zabezpieczona ma być jego przyszłość, bo odwołanie proboszcza wcale nie jest takie proste. Do Łodzi, z której pochodzi, wrócił także ksiądz, który przez lata był najbliższym współpracownikiem metropolity krakowskiego.
To wszystko nie pozostawia wątpliwości - coś się w Krakowie kończy.
A końcówka ta jest - z perspektywy arcybiskupa Jędraszewskiego - naprawdę niedobra. I nie mówię nawet o kolejnych nagranych utworach dotyczących odejścia metropolity (teraz pojawiła się nowa, raperska wersja "Psalmus Emeritus", o którym w Wirtualnej Polsce już pisałem), ale bardziej o decyzjach Stolicy Apostolskiej, która zawiesiła część decyzji odchodzącego metropolity.
Mowa o odwołaniu z funkcji proboszcza Bazyliki Mariackiej księdza Dariusza Rasia, nowych porządkach w Kapitule Wawelskiej, ale także kilku innych mniej medialnych sprawach. Decyzje te są efektem rekursów, które odwołani proboszczowie złożyli w Watykanie i zawieszają wykonanie decyzji arcybiskupa.
Czy to oznacza, że decyzje zostały na trwale odwołane? Nie, ale z pewnością oznacza, że uznano, iż procedura mogła zostać przeprowadzona wadliwie, i że trzeba bronić interesów proboszczów.
Abp Jędraszewski dostał też jasny sygnał z Watykanu, że nie jest jak król-słońce w swojej diecezji, że choć ma ogromną, słabo kontrolowalną władzę, to jednak nad nim jest jeszcze prawo kanoniczne. I dobrze, że na koniec pracy w archidiecezji krakowskiej Watykan przypomniał o tym arcybiskupowi. Odwołanie proboszcza to nie jest kwestia widzimisię biskupa, a do takiego działania trzeba mieć dobre powody. Nie wystarcza do tego chęć obsadzenia lukratywnych parafii swoimi ludźmi. I niezależnie od tego, jak ta sprawa się zakończy (a zapewne zakończy się już za nowego arcybiskupa), dobrze, że ksiądz Dariusz Raś wrócił na swoje stanowisko.
Nie zwyciężyła opcja arcybiskupa Jędraszewskiego
Ale nie jest to jedyny sygnał, jaki otrzymał w ostatnich tygodniach i miesiącach arcybiskup Jędraszewski. Istotnym przekazem dla niego były także wybory na przewodniczącego i wiceprzewodniczącego KEP. Jeśli ktoś liczył na zwycięstwo frakcji bardziej otwartej, oczywiście się przeliczył, ale trudno nie dostrzec, że nie zwyciężyła też opcja arcybiskupa Jędraszewskiego.
Arcybiskupi Tadeusz Wojda czy Józef Kupny są w wielu kwestiach bardziej umiarkowani niż arcybiskup Jędraszewski, unikają nawet podejrzeń o jednostronne zaangażowanie polityczne i - choć wyraźnie nie mają pomysłu na strategię polityczną podczas rządów nowej koalicji - to robią wiele, żeby nie zostać wciągniętym w walkę polityczną po stronie prawicy.
I już tylko to odróżnia ich od postawy arcybiskupa Jędraszewskiego, który niekiedy zachowywał się tak, jakby on także otrzymywał przekazy dnia od Prawa i Sprawiedliwości.
Ale jest jeszcze jedna kwestia, która ich odróżnia. Przewodniczący i wiceprzewodniczący KEP są o wiele mniej wyraziści niż arcybiskup Jędraszewski i jeśli tylko to możliwe unikają kontrowersji. I ta ich postawa pozostaje, to także nie ulega większych wątpliwości, lekcją wyciągniętą z modelu działania ich poprzedników.
Zobacz także
Wszystko pokazuje, że trudno uznać, iż okres posługiwania arcybiskupa Jędraszewskiego w Krakowie czy w KEP zakończył się jakimś wielkim sukcesem. Jego model komunikacji z wiernymi przyspieszył raczej procesy laicyzacyjne, a także osłabił wizerunkowo Kościół w Polsce.
Jaki jest główny zarzut?
Ścisła relacja z władzą też nie przysłużyła się autorytetowi Kościoła, a z pewnością utrudnia dogadanie się z nowymi władzami. Intelektualnie i diagnostyczne nie przysłużyło się także polskiemu Kościołowi proste etykietowanie, którym tak często posługiwał się abp Jędraszewski w odniesieniu do wyzwań, które stawały wobec Kościoła.
I wreszcie, jeśli chodzi o archidiecezję krakowską, zablokował niestety większość mechanizmów komunikacji księży i wiernych z kurią, co jest zresztą - w ustach wielu duchownych - głównym zarzutem wobec niego.
Jego następca w Krakowie będzie się musiał zająć właśnie tym.
A to, czy na poziomie ogólnopolskim uda się przezwyciężyć skutki działań arcybiskupa Jędraszewskiego zależy w znaczącym stopniu od tego, kto zostanie wyznaczony na to stanowisko przez Watykan. Nauczony doświadczeniem, byłbym ostrożny z tezą, że "gorzej być nie może".
Niestety może, ale mam nadzieję, że nie będzie.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
*Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podkastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".