Mateusz Morawiecki negatywnie o opozycji. Przyznał, czym go zaskoczyła w sejmowej debacie
Premier Mateusz Morawiecki skrytykował wystąpienia członków opozycji podczas sejmowej debaty przed udzieleniem jego rządowi wotum zaufania. - Usłyszałem inwektywy - stwierdził. I odniósł się do kontrowersji wokół kandydatury Stanisława Piotrowicza do TK.
- My te wybory parlamentarne na szczęście wygraliśmy i dziś możemy kontynuować ambitną wizję rozwoju Polski - powiedział w rozmowie z Polsat News premier Mateusz Morawiecki.
I dodał, że podczas dyskusji w Sejmie przed głosowaniem nt. udzielenia jego rządowi wotum zaufania liczył na "jakieś ciekawe propozycje" z ust liderów opozycji. - Niestety, to były jakieś niedoczytane fragmenty naszych wystąpień (...) lub też inwektywy - powiedział.
Zaznaczył, że był zdziwiony "atakiem" na porozumienie z USA. - Wypowiedzi pełne niechęci do naszego najważniejszego sojusznika były dla mnie czymś zaskakującym. Skrajna lewica i skrajna prawica połączyły swoje siły - uznał. Premier zauważył, że "od 30 lat najwięcej osób poszło na wybory". - Mamy szeroką reprezentację w Sejmie. To zwycięstwo demokracji - uznał. I zapewnił, że w trakcie nowej kadencji jego rząd będzie starał się utrzymywać "zrównoważony budżet".
Premier tłumaczy, co ma na myśli, mówiąc "normalność"
- Nawet się pierwotnie ucieszyłem, gdy usłyszałem, że można rozmawiać z pewnymi partiami opozycyjnymi w pewnej sprawie, bo o sprzeciwie partii Porozumienie wiedziałem już wcześniej - zaznaczył Morawiecki, odnosząc się do kwestii 30-krotności składek na ZUS.
Przyznał jednak, że warunki lewicy okazały się w tej kwestii nie do przyjęcia. I zapewnił, że sytuacja w Zjednoczonej Prawicy jest "demokratyczna", więc "szanuje" poglądy wicepremiera Jarosława Gowina. Dodał, że czeka na porozumienie w tej sprawie.
Wyjaśnił też, dlaczego tak często w trakcie expose używał słowa "normalność". - Uważam, że ambitne i pełne utalentowanych ludzi państwo ma prawo odnosić sukcesy na polu międzynarodowym - powiedział. Mateusz Morawiecki odniósł się również do wyroku TSUE ws. reformy sądownictwa. - Cieszę się, że nastąpiła refleksja i że na poziomie Komisji Europejskiej też nastąpiła taka refleksja, mam takie sygnały - stwierdził.
Niewygodne pytanie o Stanisława Piotrowicza
Uznał, że "ideologiczna ręka", przed którą próbował przestrzegać w expose, to próba wdrożenia "absurdalnych" zasad "promowanych przez WHO", które "na poziomie wczesnych lat szkolnych" sugerują "przewrotne sposoby pedagogiczne". - Próbują formatować dzieci w sposób, który zaprzecza naszemu systemowi wartości - powiedział.
Premier został zapytany o kandydaturę Stanisława Piotrowicza do TK. - W PZPR pod koniec epoki gierka były 3 mln osób. Z rodzinami to wiele milionów osób. Nie odcinamy od nas tych, które chcą reformować Polskę i ją kochają. (...) Zapoznałem się z jego działalnością w czasach stanu wojennego (...) W sprawach, które przechodziły przez jego ręce, nie znalazłem nic niewłaściwego - zaznaczył.
Premier został zapytany o to, czy "ręczy" osobiście za Piotrowicza. Nie chciał tego jednak przyznać wprost. Uznał, że "ręczyć" może za osoby, które bardzo dobrze zna. I stwierdził, że nie do końca wie co powiedzieć Donaldowi Tuskowi, który został przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej.
- Co tam trzeba jakoś strasznie gratulować. Jest to jakaś nowa funkcja w tym naszym eurokratycznym grajdołku kochanym. Mówię to z pełną sympatią i życzliwością - uznał.
Źródło: Polsat News
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl