ŚwiatZachowawczy wyrok TSUE. PiS triumfuje. Czy ma rację?

Zachowawczy wyrok TSUE. PiS triumfuje. Czy ma rację?

Trybunał Sprawiedliwości UE nie poszedł w swoim wyroku na konfrontację z polskim rządem i jego sądową rewolucją. Dlaczego? Eksperci przekonują, że nie miał innego wyjścia.

Zachowawczy wyrok TSUE. PiS triumfuje. Czy ma rację?
Źródło zdjęć: © Forum | Wojciech Matusik
Oskar Górzyński

20.11.2019 | aktual.: 20.11.2019 19:05

Po ogłoszeniu wtorkowego wyroku TSUE ws. niezależności nowo powstałej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, wielu polityków partii rządzącej nie kryło poczucia triumfu.

- TSUE orzekł to, czego się spodziewałem. Czyli, że nie jest właściwy do oceniania spraw związanych z organizacją polskiego sądownictwa i przesunął piłeczkę z powrotem na polskie podwórko - oznajmił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Jak dodawał w rozmowie z WP doradca premiera Morawieckiego Paweł Jabłoński, decyzja pokrzyżowała plany sędziom Sądu Najwyższego, którzy zwrócili się do unijnego Trybunału, bo nie dała im "tego, na co liczyli".

- TSUE nie wskazał, aby którekolwiek rozwiązanie dotyczące ID SN lub KRS były niezgodne z prawem UE. To jest porażka autorów pytań prejudycjalnych, bo oni liczyli na taką odpowiedź. W konsekwencji Polska nie ma obowiązku zmiany ustaw - mówił.

Bułgar rozbudził nadzieję

Triumfalizm PiS połączył się z rzeczywistym rozczarowaniem części opozycji i krytyków reform. Dlaczego? Źródłem jest majowa opinia rzecznika generalnego TSUE prof. Tanczewa, w którym w jednoznaczny sposób stwierdził, że "zreformowane" przez PiS organy - Izba Dyscyplinarna i Krajowa Rada Sądownictwa - nie spełniają unijnych wymogów niezależności.

Wyrok był jednak bardziej zachowawczy; sąd w Luksemburgu stwierdził, że ocena należy do polskiego sądu. Wyznaczył przy tym test, według którego powinno badać się niezawisłość organów sądowniczych w UE. W efekcie, nic nie zostało rozstrzygnięte, a możliwych scenariuszy jest wiele.

Rzecznik może więcej

Dlaczego tak się stało? Część komentatorów spekulowała, że to wynik politycznych kalkulacji. Jak tłumaczy WP prof. Laurent Pech z angielskiego Uniwerstytetu Middlesex, nie mógł w swojej ocenie być tak śmiały, jak jego rzecznik generalny z powodów prawniczych.

- Tu chodziło o odpowiedź na pytanie prejudycjalne polskiego sądu, a nie sprawę naruszenia prawa unijnego. W takich przypadkach jest tak, że o ile TSUE mówi, jakie jest prawo UE, to do sądów narodowych należy stosowanie tego prawa. Tymczasem rolą rzeczników generalnych jest to, by całkowicie niezależnie zaproponować prawne rozwiązanie danych spraw. A to oznacza, że mogą w swoich opiniach być bardziej konkretni i dosłowni - mówi ekspert.

Jak dodaje, mimo triumfalizmu PiS, partia rządząca nie ma powodów do zadowolenia z wyroku. Zawiera on bowiem mocną krytykę zreformowanej KRS i sugeruje, że brak jej niezależności. Daje też Sądowi Najwyższemu narzędzia, by zignorować Izbę Dyscyplinarną i KRS.

Podobnego zdania jest prof. Robert Grzeszczak z UW.

- Tak naprawdę nie było szansy na to, by TSUE w jednoznaczny sposób wyjaśnił sytuację. Zawsze jest tak, że rzecznik może sobie pozwolić na dywagacje, a sąd luksemburski, jak wyda wyrok, jest on wiążący. Dlatego też kieruje się też tym, by nie robić więcej "szkód", zamieszania niż to jest konieczne. Sąd ma być wyważony i ta decyzja jest wyważona - mówi prawnik. - Owszem, były wielkie nadzieje, wielkie słowa. Oby praktyka tego nie spłyciła - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)