Marsz bez kandydata. Kaczyński zmienia plany, politycy PiS zaniepokojeni

Pierwotny i główny plan był taki: przedstawić kandydata na prezydenta 11 listopada. Po decyzji Jarosława Kaczyńskiego o wzięciu udziału w Marszu Niepodległości pomysł nie jest już aktualny. W PiS zderzają się dwie koncepcje. A prezes ma dylemat. - Prezentacja kandydata może się opóźnić - mówią Wirtualnej Polsce źródła z partii.

Jarosław Kaczyński na Marszu Niepodległości w 2018 r.
Jarosław Kaczyński na Marszu Niepodległości w 2018 r.
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Michał Wróblewski

10.09.2024 | aktual.: 10.09.2024 20:18

Wtorek, 4 września. Służby wchodzą do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i przeszukują dom Roberta Bąkiewicza. Akcja ma związek z wydarzeniami na Marszu w 2018 r. I robi wrażenie na PiS.

Partia czuje, że to może być dobry moment, by przejść do ofensywy. Jarosław Kaczyński zwołuje pilne spotkanie kierownictwa partii, na Nowogrodzką zjeżdżają najważniejsi jego współpracownicy. Zapada kilka decyzji.

Jedna z nich - organizacja protestu przed siedzibą Ministerstwa Sprawiedliwości 14 września. I druga - wzięcie udziału w Marszu Niepodległości 11 listopada. Pierwszy raz od sześciu lat.

O tych planach Jarosław Kaczyński oficjalnie informuje na konferencji prasowej w siedzibie PiS. - To, że łamana jest konstytucja i mamy stan bezprawia w Polsce, to jest oczywiste. Ale tym razem mamy do czynienia i z łamaniem prawa, i z atakiem na uroczystość, mówię o Marszu Niepodległości, w której uczestniczą setki tysięcy zwykłych Polaków - mówi prezes.

Szkopuł w tym, że główny organizator nie chce tam ani prezesa, ani PiS. "Nie zapraszam Kaczyńskiego na Marsz Niepodległości. Niech zostanie w domu" - oświadcza w mediach społecznościowych Witold Tumanowicz, poseł Konfederacji i członek zarządu Ruchu Narodowego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ani on, ani wicemarszałek Krzysztof Bosak, nie odpowiedzieli na nasze prośby o kontakt. A politycy PiS kwitują: - To nie jest ich prywatna impreza. To marsz dla wszystkich Polaków, więc tam będziemy. Nie czekamy na zaproszenia.

Zbyt długa kampania nie ma sensu

Mało kto jednak zwraca uwagę - usłyszeliśmy to od kilku rozmówców z partii - że 11 listopada PiS pierwotnie zakładało zupełnie inny scenariusz. - Plan był taki: w Święto Niepodległości znów będziemy w Krakowie i tam najprawdopodobniej zaprezentujemy kandydata na prezydenta. I że robimy to po swojemu, na własnych warunkach. Ale to się już wywaliło - przyznaje rozmówca z PiS.

Powodów może być kilka.

W Wirtualnej Polsce pod koniec sierpnia jako pierwsi pisaliśmy o tym, że wyniki pierwszej tury badań przeprowadzonych przez partię, dotyczących potencjalnych kandydatów na prezydenta, zawiodły kierownictwo PiS. W tym samego Kaczyńskiego.

Okazało się bowiem, że dotychczasowi jego faworyci osiągają kiepskie wyniki - albo są nierozpoznawalni, albo nie spełniają określonych kryteriów, albo ich szanse na skuteczną rywalizację z kandydatem KO w drugiej turze są więcej niż mizerne.

Efekt? W partii zaczęły pojawiać się głosy, że PiS po prostu nie ma dobrego kandydata. I że w ciągu kilku tygodni go nie znajdzie. A to poważnie zagraża realizacji pierwotnego planu, żeby pokazać Polsce "przyszłego prezydenta" w Święto Niepodległości 11 listopada.

- Udział w Marszu Niepodległości jest dobrym pretekstem, by przesunąć prezentację kandydata. W partii zresztą jest sporo głosów za tym, żeby kandydata nie pokazywać zbyt szybko, że nie ma sensu robić tak długiej kampanii - wskazuje nasz rozmówca z PiS.

Zwłaszcza że na razie nie ma na nią pieniędzy.

Jednym ze zwolenników prezentacji kandydata na prezydenta w późniejszym terminie - choćby w grudniu - jest Mateusz Morawiecki i jego środowisko. - Mateusz uważał, że warto poczekać na to, na kogo zdecyduje się postawić Koalicja Obywatelska. Ale oni mogą to przeciągać nawet do stycznia - słyszymy w PiS.

Między innymi dlatego Jarosław Kaczyński chciał pokazać kandydata wcześniej - właśnie w listopadzie. 11 listopada był datą najbardziej optymalną, symboliczną. Tyle że prezes może zderzyć się z rzeczywistością.

- Szef był większym optymistą, gdy jeszcze w grę wchodził start w wyborach Witka Bańki [byłego lekkoatlety i ministra sportu, dziś szefa międzynarodowej agencji dopingowej WADA]. Ale Witek się spłoszył, a to był jedyny gość, który wypadł świetnie w badaniach - przyznaje jeden z naszych informatorów.

Lista pięciu i podmianka

Dziś Kaczyński mówi o pięciu nazwiskach branych pod uwagę. Wirtualna Polska ujawniła je kilka dni temu: to Tobiasz Bocheński, Zbigniew Bogucki, Karol Nawrocki, Patryk Jaki i Tomasz Szatkowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"PiS wyjdzie zwycięsko". Kaczyński apeluje o wsparcie. Jakubiak zdradza, ile wpłacił

- Największe szanse do niedawna miał Karol. Były nawet plany, by przedstawić go właśnie 11 listopada, bo to gość, który najbardziej do tej daty pasuje. Prezes IPN, narodowiec z przekonania, silny facet. Ale i jego szanse ostatnio znów spadły - mówi nam partyjny działacz.

Inni mówią tak: - Jeśli któryś z tej piątki zostanie kandydatem, to nie będzie czego zbierać.

Wobec trudnej, a wedle niektórych - fatalnej, sytuacji, w jakiej jest dziś PiS w kontekście wyborów prezydenckich (także biorąc pod uwagę olbrzymie problemy finansowe partii po decyzji PKW), w otoczeniu Kaczyńskiego krąży zaskakujący pomysł.

- Podmianka - mówi krótko działacz PiS.

Co to oznacza? Że PiS zaprezentuje kandydata jesienią, a w przyszłym roku - już po tym, gdy wiadomo będzie, kto jest kandydatem KO - "podmieni" go na innego. - To jeden z głupszych pomysłów, o których słyszałem, ale tak, faktycznie jest to możliwe - mówi jeden z polityków PiS.

Takiego scenariusza oficjalnie nie wykluczył szef klubu PiS Mariusz Błaszczak (a wcześniej pisała o nim Kamila Baranowska w Interii). Na pytanie Marcina Fijołka w "Graffiti" Polsat News, czy zamiana kandydata na innego mogłaby być możliwa, polityk przyznał: - Życie przynosi wyzwania. Ale mam nadzieję, że takiego wyzwania nam życie nie przyniesie, że takie wyzwanie przed nami nie stanie.

Gdyby faktycznie PiS zdecydowało się na "podmiankę" kandydata (z uwagi na słabe sondaże lub kiepską kampanię), pozostałe partie wypominałyby Kaczyńskiemu hipokryzję: wszak to politycy PiS najbardziej kpili z tego, jak Koalicja Obywatelska w 2020 r. "wymieniła" Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego (który o włos przegrał z Andrzejem Dudą).

- Dzisiaj są omawiane różne pomysły i różne scenariusze. Nie ma jednego dobrego. Nie powiem, że jest "miotanina", ale jest wielka niewiadoma. A wątpię, że prezes ma genialny, skryty plan, który wszystkim zamknie gęby - przyznaje rozmówca z PiS.

Inny zastanawia się: - Problem z 11 listopada jest taki, że faktycznie potrzebujemy zbliżenia z narodowcami, a z drugiej strony w wyborach prezydenckich trzeba się trzymać blisko centrum. Nie wiem, jak Nowogrodzka zamierza to rozegrać. Zwłaszcza jak w Warszawie dojdzie do burd, a my będziemy tego tłem. To nie jest dobry czas na rozpoczęcie kampanii.

Tematy są, kandydata brak

"Legendować" PiS pod kątem Święta Niepodległości próbują już propisowscy publicyści. Na portalu wPolityce jeden z nich stwierdził, że dziś "musimy spojrzeć na formację prezesa Jarosława Kaczyńskiego tak, jak nasi przodkowie patrzyli na PSL Mikołajczyka w okresie tużpowojennym, Kościół Prymasa Wyszyńskiego w latach gomułkowskich, KOR w czasach Gierka, ‘Solidarność’ w latach 80. (…) Taką rolę pełni dziś PiS - jest (…) narodową samoobroną".

Nasi rozmówcy z PiS mają jednak większy dystans.

- Najważniejszym tematem jesienią nie będzie marsz, z całym szacunkiem, ale to, co w kieszeniach. Ceny energii, inflacja, drogie kredyty, składka zdrowotna - to są realne problemy, którymi żyją ludzie. I pewnie to byłoby dobre odbicie, żeby ruszyć z kampanią. No, ale trzeba mieć z kim - kwituje rozmówca z PiS.

Jak wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski, wyborcy PiS wskazują, że najlepszym z punktu widzenia Kaczyńskiego kandydatem na prezydenta byłby… Mariusz Błaszczak. - Bardzo się cieszę. Bo dla mnie nie ma nic przyjemniejszego - skomentował sondaż Kaczyński na konferencji prasowej.

Politycy PiS są sceptyczni. - To się nie wydarzy - ucinają. Kaczyński na konferencji w poniedziałek przyznał: - Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

I zapewne szybko nie zapadną.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Zobacz także
Komentarze (1000)