Marcin Makowski: Znany dziennikarz potrącił staruszkę na pasach. Zapłacił kilkanaście tys. i chodzi wolno. A gdybyś to był ty?
Jak to jest być znanym dziennikarzem, prowadzącym w znanej stacji radiowej znany program satyryczny, jednocześnie mając na sumieniu potrącenie staruszki na pasach, jadąc samochodem bez prawa jazdy, OC i ważnego przeglądu? Normalnie. Płaci się kilkanaście tys. zł i żyje dalej. Polski wymiar sprawiedliwości jest zaskakująco łaskawy dla przestępców za kierownicą.
Rzecz wydarzyła się 5 października 2017 roku. Właśnie wtedy, w Konstancinie-Jeziornie, znany dziennikarz Piotr N. potrącił przechodzącą przez pasy 77-letnią kobietę, która ze złamanymi żebrami i kością podstawy czaszki trafiła do szpitala. N. kierował samochodem bez prawa jazdy, które odebrano mu w 2009 roku za przekroczenie limitu punktów karnych. Auto nie miało również ubezpieczenia OC oraz ważnego przeglądu technicznego. Jednym słowem - dramat.
Sześć tysięcy za potrącenie na pasach
Ponieważ kierowanie pojazdem bez uprawnień kwalifikuje się jako wykroczenie, a potrącenie kobiety jako przestępstwo ścigane z kodeksu karnego, obie sprawy zostały rozdzielone. W tej pierwszej, 26 czerwca 2018 prokuratura przekazała materiały do wydziału prewencyjnego Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie, która póki co nie ustosunkowała się oficjalnie do zarzutów. W tej drugiej zapadł jednak nieprawomocny wyrok, i to on wzbudził w sieci liczne kontrowersje.
„Sąd Rejonowy w Piasecznie uznał oskarżonego Piotra N. za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu z art. 177 § 1 kk i wymierzył mu karę grzywny w wysokości dwustu stawek dziennych, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 30 złotych (łącznie 6 tys. złotych – red.), orzekł na rzecz pokrzywdzonej nawiązkę w kwocie 10 tys. zł oraz obciążył oskarżonego Piotra N. kosztami postępowania w kwocie 5942,02″ – poinformowała sekcja prasowa sądu.
Czyli wystarczy zapłacić 16 tys. + koszty procesu, i pomimo spowodowania ciężkich obrażeń u Bogu ducha winnej osoby, cieszyć się wolnością. Ba, można również przez ten czas prowadzić program satyryczny w popularnej stacji radiowej, wyśmiewając się z gaf polityków, rozliczając ich wpadki i punktując PiS z pozycji moralnego uniesienia. Jakby tego było mało, Piotr N., od lat jeżdżąc bez prawa jazdy, nieustannie występował na Twitterze w roli ironicznego komentatora kolejnych wypadków kolumn rządowych. ”Pilne!!! W Warszawie rozbiło się złote Lamborghini. Kierowca rozpaczliwie poszukiwany przez tysiące skacowanych singielek…” - pisał odnośnie innej kolizji 2 stycznia 2017 roku. W stosunku do własnych grzeszków, podobnego dystansu i poczucia humoru nie miał.
Sądy pobłażliwe dla ”znanych” piratów drogowych
Podobnych przypadków jest więcej. Ciągnące się w nieskończoność dochodzenie odnośnie kolizji limuzyny premier Beaty Szydło z kierowcą seicento, kolizja samochodu wiążącego z festiwalu w Opolu Jacka Kurskiego, którego kierowca pomimo nieprzepisowego manewru, odmówił przyjęcia mandatu, umorzenie sprawy lokalnego działacza PiS z Podlasia, który śmiertelnie potrącił 68-latka, trzykrotne wydawanie wyroków w zawieszeniu, za prowadzenie w stanie nietrzeźwym wobec nieżyjącego już syna Lecha Wałęsy - Przemysława, uniewinnenie Henryka Wujca, który potrącił pieszego na pasach, łaskawe potraktowanie Dariusza K., byłego męża Edyty Górniak, który zabił kobietę - również na pasach - będąc pod wpływem narkotyków...
Wszystkie sprawy łączy jedna prawidłowość - bez względu na aktualnie rządzące partie, ci, którzy są silni i znani, zazwyczaj wychodzą z podobnych wydarzeń bez większego szwanku, w przeciwieństwie do swoich ofiar. Postawcie sobie Państwo w tym momencie jedno, kluczowe pytanie: a gdybyście to Wy siedzieli wtedy za kierownicą? Moglibyście liczyć na podobną pobłażliwość? Nie sądzę.
Gdzie jest źródło tego problemu? To niewydolny, podatny na wpływy i działający niesymetrycznie wymiar sprawiedliwości. Bez względu na to, jak bardzo opozycja nie zaklinałaby rzeczywistości i ile razy nie mobilizowała Polaków do stanięcia murem za sędziami. Bez znaczenia ja często PiS nie otumaniał ludzi obietnicami zmian systemowych, które ograniczają się do zemsty personalnej - my, zwykli obywatele jedziemy na tym samym wózku. Nie możemy liczyć na równe traktowanie, osłonę medialną ani polityczną. Dopóki się to nie zmieni, dopóty nie będziemy mogli się nazwać państwem w pełni cywilizowanym.
Marcin Makowski dla WP Opinie