Marcin Makowski: PiS uratował prezydenta przed nim samym. Przyszła pora na rewanż Andrzeja Dudy
Spodziewane od dłuższego czasu weto prezydenckie w sprawie nowej ordynacji do Europarlamentu nie zaskakuje. Argumenty Dudy były przekonujące, a krytyka pomysłu PiS-u celna. Tym samym głowa państwa ”zrewanżowała się” partii za odrzucenie referendum konstytucyjnego, ukręcając głowę ustawie, która dla każdego na dłuższą metę byłaby szkodliwa.
W przypadku ustawy z 20 lipca 2018, reformującej ordynację wyborczą do Parlamentu Europejskiego, nie było wyraźnego konfliktu wewnątrz polskiej klasy politycznej. Poza czołowymi przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości, nie bronił jej nikt, a krytykowali właściwie wszyscy. Od konserwatywnych think-tanków, po Konferencję Episkopatu Polski. Do tego chóru siłą rzeczy dołączył również prezydent Andrzej Duda, w czwartek 16 sierpnia rozwiewając wszelkie wątpliwości, po raz piąty w swojej kadencji korzystając z prawa weta.
Prezydent odzajemnia "uprzejmości"
W jakiejś mierze ”odwdzięczył się” on rządowi za odrzucone w białych rękawiczkach referendum konstytucyjne. I nie używam tego słowa ironicznie, ani w kontekście eskalacji napięcia pomiędzy ”małym pałacem” a Nowogrodzką. Po prostu oba te pomysły były wyjątkowo nieprzemyślane i szkodliwe, i od obu zarówno partia jak i głowa państwa się wzajemnie uwolnili, nie powiewając przy tym białą flagą. W jakimś sensie na tym właśnie polega demokracja, aby poszczególne szczeble władzy stosowały system wzajemnej kontroli, prawda?
Wysłuchując argumentacji prezydenta, trudno nie zgodzić się z jego wnioskami. Jest bowiem prawdą, że ustawa ”zbyt daleko odbiega od zasady proporcjonalności w wyborach”, co do których podpisane przez Polskę traktaty unijne mówią wprost - próg wyborczy wynosi 5 proc. ”Efektywny próg wyborczy w analizie senackiej wynosił nawet do 16,5 proc. To by oznaczało, że w praktyce dzisiaj w Polsce szansę na uzyskanie poważnej reprezentacji mają właściwie tylko dwa ugrupowania” - stwierdził Andrzej Duda, dodając, że jeśli kiedykolwiek w kraju przejdziemy na system dwupartyjny, musi się to odbyć w sposób naturalnej ewolucji preferencji politycznych wyborców, a nie za pomocą pisanych do doraźnych celów ustaw.
Dlaczego ustawa musiała być odrzucona?
Co ciekawe, prezydent zupełnie wprost zwrócił się w kierunku swojej byłej partii, przypominając, że w swojej kampanii wyborczej, nie zobowiązywał się do dokonywania żadnych zmian w ordynacjach. ”Zobowiązywałem się do tego, aby ludzie mieli jak najwięcej do powiedzenia i to oni w sposób demokratyczny decydowali o swoim państwie” - podkreślił. Trudno nie uznać tego zdania jako próby odbicia piłeczki, zanim jeszcze przyjdzie uderzenie i krytyka ze strony PiS-u. Bez względu jednak na to, jak ona będzie wyglądać, trudno będzie Jarosławowi Kaczyńskiemu skontrować dwa inne argumenty prezydenta.
Po pierwsze, tak wysoki próg wyborczy spowodowałby demobilizację głosujących, a co za tym idzie obniżenie i tak niskiej frekwencji. Po drugie, choć w teorii miałby skłaniać partie do zawierania koalicji, w praktyce byłyby to ”decyzje przymusowe, wywołane sprawami egzystgancjonalnymi - być albo nie być w Europarlamencie - takie porozumienia będą zawsze dyktatem silnego, który będzie mniejszym dyktować warunki” - powiedział prezydent, zaznaczając jednak, że nie ma nic przeciwko pracom parlamentarnym zmierzającym do uproszczenia ordynacji.
Ciekawi mnie w jaki sposób skomentują jego decyzje niektórzy politycy opozycji i dziennikarze, którzy najpierw przekonywali, że ustawa przejdzie, bo daje ogromną przewagę PiS-owi - mogącemu liczyć na dodatkowe mandaty - a teraz twierdzą, że od początku weto Dudy planowane było "przy błogosławieństwie i na smyczy Kaczyńskiego". Wypadałoby się chyba jednak na którąś ewentualność zdecydować, bo obie sobie przeczą i śmierdzą intelektualnym chodzeniem na łatwiznę. Albo być może przyjąć do wiadomości, że nie wszystko w polityce jak tak grubymi nićmi szyte, a prezydentowi pomysł rządu mógł się po prostu nie spodobać. I że im bliżej będzie wyborów, tym - walcząc o poparcie wyborców centrum - częściej będzie się decydować na weta. ”Nie jest to dobra zmiana w systemie prawnym i naszym kraju” - powiedział przecież. Czy ktoś chciałby z tym polemizować?
Marcin Makowski dla WP Opinie