Makowski: "Sejm tabletowy. Czy państwo zdało egzamin z komunikacji kryzysowej?" [OPINIA]
W czwartek wielu posłów - nie bez słuszności - narzekało, że pakiet "Tarczy antykryzysowej" musi być uchwalony natychmiast, bo każdej godziny tracimy nowe miejsca pracy. W końcu nastał ten dzień. Wyjątkowy również ze względu na tabletową formę posiedzenia. Co pokazał? Z jednej strony obnażył techniczne problemy, z drugiej wyraźne przetasowanie na scenie opozycji.
W cieniu koronawirusa nie tylko w Polsce, biznesy i politycy w błyskawicznym tempie muszą przechodzić na zastępcze kanały komunikacji. Piątkowe obrady, przeprowadzone już po zmianie regulaminu Sejmu, miały być "stress testem" wydolności parlamentaryzmu. Czy uda się połączyć z tabletu i zaprezentować wystąpienie z domu? Czy można w ten sposób sprawnie głosować? Co z bezpieczeństwem aplikacji i systemu, mającego symulować obecność na Wiejskiej? Te pytania, z pełną świadomością ewentualnego ryzyka, stawiali zarówno dziennikarze, jak i politycy.
Sejm z domu
Oceniając po debiucie, niestety przygotowywanym na szybko i na kolanie pod względem technicznym, katastrofy nie było. Niestety bez wyraźnych poprawek długo w takim trybie pracować się nie da. - Po kilkudziesięciu próbach logowania na dwóch różnych przeglądarkach na sejmowym iPadzie odpuszczam, wsiadam w auto i jadę do Sejmu. Ten system ma ogromne problemy z logowaniem i utrzymaniem łączności. Wywala się co kilka sekund - napisał przed obradami poirytowany Krzysztof Bosak, kandydat Konfederacji na prezydenta. - Ten system tak "działa", a podgląd mam dzięki TV, bo appka od godziny się łączy, że nie da się pracować zdalnie. Ja mogłam przyjść do Sejmu. Inni niekoniecznie - raportowała Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej. Podobne problemy z niestabilnością systemu zgłaszało wielu parlamentarzystów.
Ostatecznie obyło się bez spektakularnych wpadek "na żywo". Do historii Wiejskiej wejdą dzięki temu wyświetlane na monitorach w sali plenarnej przemowy kolejnych posłów z sal ościennych czy Janusza Korwin-Mikkego z domu. Na tle szabel, starych pistoletów i polskiego godła. I słowa marszałka Ryszarda Terleckiego: "Dziękuję bardzo, proszę o rozłączenie pana posła", urywające w pół zdania wypowiedź Grzegorza Brauna. To nie oni nadali jednak ton piątkowym obradom, poświęconym uchwaleniu "Tarczy antykryzysowej".
Zobacz też: Polityk oburzony tempem działania PiS. "Wie pan, o której godzinie dostałem tę słynną tarczę antykryzysową?"
Morawiecki o historycznym kryzysie gospodarki
Długim i rozbudowanym wystąpieniem zaczął Mateusz Morawiecki. Premier podkreślił wyjątkowość chwili, w której znajdujemy się jako państwo, oraz skali kryzysu gospodarczego, z którym będziemy się musieli mierzyć. - Dane, które do nas spływają i pokazują perspektywy gospodarcze, są zatrważające. W USA podano dane dotyczące osób, które zgłosiły się po zasiłek dla bezrobotnych. Te liczby są największe w historii, nigdy nie były tak wysokie w obliczu kryzysu - stwierdził, dodając, że w Polsce rząd stawia na maksymalne spowolnienie rozprzestrzeniania się koronawirusa, z jednoczesną świadomością, że odbije się to na stanie gospodarki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak podkreślił szef rządu, struktura obecnego załamania na globalnych rynkach nie ma precedensu w światowej gospodarce, rozlewając się po jej wszystkich sektorach - od rynku aktywów i surowców, po zachwianie całą siecią popytowo-podażową. W związku z tym odpowiedź państwa musi być również wieloaspektowa, łącząca w sobie miks polityki monetarnej i fiskalnej. Premier zapewnił, że zgromadzone środki zapewnią wypłacenie 40 proc. wynagrodzenia dla pracowników, którzy nie będą zwalniani w dobie spowolnienia, oraz "pełne zwolnienie z ZUS, zasiłki dla osób, które wcześniej były na umowach cywilno-prawnych i straciły te umowy". Nie te słowa wzbudziły jednak największe zainteresowanie oraz krytykę, głównie ze strony polityków opozycji.
- Rozmawiamy w UE również o tym, żeby razem w solidarny sposób znaleźć odpowiedź na te trudne wyzwania. Niestety UE nie dała jeszcze ani centa na walkę z wirusem. W czasach trudnych widać, że najważniejsze są państwa narodowe. Jeśli UE chce zachować zaufanie obywateli, musi przygotować również odpowiedni pakiet pomocy. Mam nadzieję, że będzie odpowiedź Unii Europejskiej jako całości - powiedział Mateusz Morawiecki, w tonie przypominającym włoskiego premiera Giuseppe Conte, krytykującego Unię Europejską za niewystarczającą solidarność w obliczu pandemii. Opozycja szybko wytknęła jednak Morawieckiemu, że Unia zapowiedziała wielomiliardowe pakiety pomocowe ze środków spójności, które popłyną do Polski, oraz udział w zamówieniach publicznych na sprzęt medyczny, z którego nasz kraj nie zdążył skorzystać.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dwie opozycje
W sensie metapolitycznym, obrady "Sejmu tabletowego" pokazały jednak inną, od pewnego czasu coraz wyraźniej widoczną prawidłowość. Na opozycji tworzą się de facto dwa bloki. Merytoryczny, oparty o konkretne poprawki i uwagi np. do "Tarczy antykryzysowej", oraz emocjonalny, żeby nie powiedzieć - plemienny. W tym pierwszym znajduje się dzisiaj Lewica (dobre wystąpienie Krzysztofa Gawkowskiego), część Konfederacji (sensowny Krzysztof Bosak czy Konrad Berkowicz) i PSL (dobre przemówienie Władysława Kosiniaka-Kamysza i koalicjanta, Stanisława Tyszki)
. Po drugiej stronie - co udowodniły wczorajsze starcia słowne Sławomira Nitrasa z przedstawicielami Lewicy i Jarosławem Kaczyńskim - Koalicja Obywatelska. To jej przedstawiciele dominowali również w wyścigu na selfie z maseczką. Dzisiaj, co ciekawe, praktycznie nikt już w niej nie siedział, mało kto miał nawet rękawiczki. Ten fakt zbiega się również z krążącymi po sieci screenami, na których widać działaczy i polityków PO, którzy mieli pełnić lub nadal pełnią rolę redaktorów oraz administratorów na profilu hejterskiej strony "Sok z buraka".
Czy zatem, w szerszym sensie, polska klasa polityczna i rząd zdali egzamin z parlamentaryzmu na odległość? Od strony technicznej jest wiele do życzenia, i to wina PiS-u, który się odpowiednio wcześnie nie przygotował. Od strony treści obrad, nadal wiele znaków zapytania stoi obok skuteczności "Tarczy antykryzysowej", która wydaje się za mała jak na skalę problemu. Opozycja musi to jednak umieć punktować w oparciu o dane, a nie emocje. Coraz wyraźniej widać, kto to umie robić. Bez względu na podziały, wszyscy powinni się jednak wziąć do solidnej roboty. Z tabletem czy bez, Sejm to nie miejsce na jednoosobowe spektakle, których przez dwa dni nie brakowało.
Marcin Makowski dla WP Opinie