Łukasz Mejza do dymisji? "To nie podlega dyskusji"
Łukasz Mejza znalazł się w tarapatach, po tym jak Wirtualna Polska opisała biznesową działalność nowego wiceministra sportu. Polityk m.in. namawiał rodziny ciężko chorych dzieci do korzystania z niesprawdzonych form leczenia. - Powinien być natychmiast zdymisjonowany - mówi Jagna Marczułajtis-Walczak, była snowboardzistka, a obecnie posłanka.
26.11.2021 12:26
Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak w Wirtualnej Polsce opisali kulisy biznesowej działalności Łukasza Mejzy, który niedawno wszedł do rządu jako wiceminister sportu. Polityk m.in. sprzedawał maseczki bez atestów. Na tym jednak nie koniec.
W kolejnym materiale dziennikarze WP ujawnili, że Mejza prowadził firmę, która namawiała rodziców nieuleczalnie chorych dzieci do korzystania z wątpliwych form leczenia za granicą, konkretnie - w Meksyku. Koszt jednej terapii kształtował się na poziomie ok. 80 tys. dolarów.
Łukasz Mejza do dymisji? "To nie podlega dyskusji"
Chociaż od publikacji materiału minęło już kilka dni, to Łukasz Mejza zachował stanowisko, a obóz rządzący zapewnia mu wsparcie. Nie wszystkim to się podoba. - Powinien być natychmiast zdymisjonowany. Prokuratura i inne służby powinny się temu przyjrzeć i wszcząć śledztwa po waszych materiałach - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Jagna Marczułajtis-Walczak, była snowboardzistka, a obecnie posłanka Platformy Obywatelskiej.
- Sama mam chore dziecko. Gdybym miała trafić na takiego oszusta, to nie wiem, co bym zrobiła. Brak słów. Przecież osoby potrzebujące wsparcia, mające chore dzieci, zrobią wszystko, by je odzyskać. Bazując na państwa artykułach wychodzi, że pan Mejza na tym żerował - dodaje Marczułajtis-Walczak.
Posłanka zwraca uwagę na to, że Mejza trafił do Ministerstwa Sportu po to, by zapewnić Zjednoczonej Prawicy większość w parlamencie. Dlatego jego przeszłość i związki ze sportem zeszły na dalszy plan. - Nie wiem, jakim cudem ten pan został wiceministrem sportu. To tylko kwestia partyjnego rozdawnictwa stołków i forma przekupstwa. To samo tyczy się ministra Bortniczuka, który również nie ma związków ze sportem. Ministerstwo Sportu pod tym względem ma pecha do ministrów - ocenia Marczułajtis-Walczak.
Była snowboardzistka nie jest przy tym zaskoczona tym, że Mejza po publikacjach Wirtualnej Polski sam nie podał się do dymisji. - Powinien był to zrobić, ale nie ma honoru i odwagi. W sumie się temu nie dziwię. Te rządy przejdą do historii przez takie historie jak pana Mejzy, zatrudnianie rodzin w spółkach Skarbu Państwa, obajtkowanie i sasinowanie. Oby wszyscy zostali za to rozliczeni - komentuje.
Łukasz Mejza w rządzie to "słabość demokracji"?
Marek Suski, pytany o sprawę Łukasza Mejzy w RMF FM, stwierdził, że "rząd nie jest jasnowidzem" i nie był w stanie przewidzieć, że osoba wiceministra sportu stanie się problemem dla władzy. - To są niestety słabości demokracji - stwierdził poseł PiS.
Marczułajtis-Walczak jest zaskoczona tymi słowami. - Jeśli pan Suski mówi, że nie da się przewidzieć pewnych rzeczy, to tylko świadczy o słabości służb. Po coś one zostały powołane. Każda osoba przewidziana na dane stanowisko powinna przejść tzw. wirówkę, która polega na sprawdzeniu jej działalności i życiorysu - tłumaczy posłanka PO.
- Jeśli już doszło do wpadki i nie prześwietlono posła Mejzy wystarczająco, jeśli na jaw wychodzą tak wredne informacje jak żerowanie na rodzicach chorych dzieci, to on powinien sam podać się do dymisji. Tu nie ma co czekać i mówić o wadach demokracji - kończy reprezentantka Platformy Obywatelskiej.
Zobacz także