Łódź: w piątek sąd rozpatrzy zażalenie na postanowienie o odebraniu ojcu dzieci z powodu biedy
• Sąd chce odebrać panu Wojciechowi z Łodzi szóstkę dzieci z powodu biedy
• Ministerstwu Sprawiedliwości udało się wstrzymać wykonanie decyzji
• W sprawę zaangażował się także resort rodziny
• Do sądu wpłynęło już zażalenie na postanowienie o odebraniu dzieci
• Zostanie ono rozpatrzone w piątek
22.09.2016 | aktual.: 22.09.2016 17:26
Z powodu późnej pory Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia nie rozpoznał w czwartek zażalenia na postanowienie o odebranie sześciorga dzieci mężczyźnie bytującemu z rodziną w trudnych warunkach socjalnych - poinformował rzecznik łódzkiego sądu Paweł Urbaniak.
Zażalenie ma być rozpoznane w piątek.
Rzecznik wyjaśnił, że sędzia, który zajmuje się sprawą miał w czwartek zwykły dzień sesyjny i rozpoznawał sprawy, które miał na wokandzie. Według rzecznika ostatnia z nich skończyła się na tyle późno, aby uniemożliwić mu podjęcie decyzji w sprawie sześciorga dzieci.
Urbaniak zwrócił uwagę, że w czwartek został sporządzony nowy wywiad środowiskowy przez kuratora, który wpłynął do sądu późno, a zawiera nowe ustalenia. - Sędzia chce też zastanowić się nad sprawą, nad argumentami pełnomocnika, nowymi dowodami, zapoznać się z dokumentami dołączonymi do zażalenia. Pojawiły się nowe fakty, które wynikają z dzisiejszego wywiadu - powiedział.
Jak powiedział w rozmowie z mediami sędzia Urbaniak, sąd podjął decyzję o odebraniu rodzinie tych dzieci, ponieważ zadecydowały "względy związane z ich dobrem, zagrożeniem ich bieżącej egzystencji, opieki i zapewnienia prawidłowej nauki". Zwrócił uwagę, że w tej sprawie sąd dysponował kilkoma pismami z MOPS i w związku z nimi to postępowanie zostało wszczęte. Natomiast - jak mówił - informacja o tym, że sytuacja rodziny zmieniła się na lepsze pochodzi dopiero z 21 września.
- Do tej pory kilka pism wskazywało na istotne dysfunkcje w wykonywaniu pieczy i władzy rodzicielskiej przez oboje rodziców tych dzieci - powiedział. Pytany, czy dochodziło do przemocy wobec dzieci odpowiedział, że takie sygnały i informacje znajdowały się w pismach MOPS, podobnie jak dane o pewnego rodzaju uzależnieniach (nie sprecyzowano, jakich), które dotyczyły obojga rodziców. Dodał, że także wywiady przeprowadzane przez kuratora potwierdzały wcześniejsze informacje z MOPS. Również babcia dzieci miła oświadczyć, że nie jest już w stanie opiekować się nimi.
Według relacji medialnych, mężczyzna od kilku miesięcy samotnie wychowuje szóstkę dzieci, w czym wspiera go miejski ośrodek pomocy społecznej i asystent rodziny. Ma dobrą opinię i chce się zajmować dziećmi. Tymczasem sąd zdecydował o ich zabraniu i umieszczeniu w pieczy zastępczej. W czwartek miały zostać mu odebrane.
Minister Sprawiedliwości zlecił w trybie pilnym interwencję w tej sprawie. Jeszcze w czwartek ma być złożony wniosek pełnomocnika ojca do sądu rodzinnego o natychmiastowe wstrzymanie wykonania postanowienia o odebraniu dzieci. Ziobro polecił również zastępcy prokuratora generalnego, Robertowi Hernandowi, aby do sprawy przystąpił prokurator w Łodzi.
- Według informacji, które do nas dotarły, należy się pomoc ojcu tych dzieci. Podejmiemy takie starania - zapowiedział szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w Sejmie. Według niego najważniejsze jest "utrzymanie stabilnych relacji dzieci z rodzeństwem i ojcem". - I podejmiemy takie starania w ramach działań prawnych, które przysługują Ministerstwu Sprawiedliwości, by tak właśnie się stało - dodał.
- Niezależnie od tego poleciłem mojemu zastępcy prokuratorowi Hernandowi, aby zlecił przystąpienie do sprawy prokuratora w Łodzi. I z tego co wiem, w najbliższym czasie prokurator prokuratury okręgowej w Łodzi zgłosi udział w postępowaniu dotyczącej tych dzieci - poinformował Ziobro.
Wstrzymanie interwencji
Z kolei wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował o tym, że "udało się dzisiaj wstrzymać interwencję dotyczącą zabrania szóstki dzieci samotnie wychowującemu je ojcu" . - Napisaliśmy ustawę, która mówi wprost, że nie wolno zabierać dzieci z powodu biedy. Ale ja nie mam wpływu, jeśli sędzia, nawet mimo tej ustawy, podejmuje zupełnie inną decyzję - powiedział wiceminister.
Zaapelował do Krajowej Rady Sądownictwa, by zorganizowała w sprawie kwestii odbierania dzieci szkolenia dla sędziów rodzinnych i "pokazała jak powinna działać ta ustawa, by do tak skandalicznych spraw jak ta nigdy nie dochodziło". Jego zdaniem sytuacja w Łodzi była wyjątkowo trudna, bo "za tą rodziną stoi pomoc socjalna, która zwyczajowo stoi po stronie sądu przy takich okazjach".
- Apeluję do sędziego (Waldemara) Żurka i do innych sędziów, którzy tak często wypowiadają się o politykach, żeby teraz zajęli się tym, czym powinni się zajmować, czyli sędziami, by sędziowie nie podejmowali tak skandalicznych, niezrozumiałych decyzji - powiedział Patryk Jaki.
Według Ministerstwa Sprawiedliwości Jaki wystąpił też do prezesa łódzkiego sądu okręgowego o zbadanie - jeszcze w czwartek - poprawności czynności podejmowanych przez służbę kuratorską w tej sprawie.
Wcześniej ministerstwo informowało, powołując się na doniesienia medialne, że sąd rodzinny podjął decyzję o odebraniu dzieci na podstawie wywiadu środowiskowego kuratora, który uznał warunki bytowe rodziny za niewystarczające - ojciec z dziećmi przebywa w 20-metrowym mieszkaniu socjalnym.
W sprawę zaangażowało się też ministerstwo rodziny
- Absolutnie zrobimy wszystko, by skończyło się zabieranie dzieci z rodzin z powodu tego, że mają przejściowe trudności, że jest bieda - powiedziała minister rodziny Elżbieta Rafalska, która wysłała na miejsce dyrektora departamentu polityki rodzinnej resortu.
Rafalska dodała, że ojciec był objęty pomocą społeczną, współpracował a asystentem rodziny i miał wolę, by zajmować się dziećmi. Rodzinę utrzymuje pracując jako ochroniarz. - Zupełnie nieracjonalna jest sytuacja zabierania dzieci w sytuacji, w której robi się wszytko, by rodzina wyszła na prostą - powiedziała. Jej zdaniem sąd, zanim podjął decyzje o zabraniu dzieci, powinien skontaktować się z ośrodkiem pomocy społecznej i zebrać wszelkie informacje o rodzinie.
Minister dodała, że jeśli jej przedstawiciel w Łodzi zrobi rozpoznanie, jak zostały wydane pieniądze z programu 500+ na te dzieci (według doniesień medialnych skumulowane świadczenie pobrała matka dzieci, która kilka miesięcy temu opuściła rodzinę) i jeśli okaże się, że były nieprawidłowości - podejmie interwencję. - Ale dziś najważniejsze są dzieci. Jeżeli ojciec chce się nimi zająć, to trzeba zrobić wszystko, by mu pomóc - podkreśliła.