Łódź. Drzwi katedry pomazane sprayem. Sprawę bada policja
Proboszcz katedry w Łodzi zawiadomił policję w sprawie dwóch aktów wandalizmu. W niedzielę przy okazji odbywającego się protestu na chodniku przed świątynią ktoś pozostawił odciśnięte w farbie ślady dłoni. Z kolei w nocy z wtorku na środę nieznani sprawcy pomazali sprayem drzwi świątyni. Nie wiadomo jeszcze, czy oba zdarzenia należy ze sobą łączyć.
Niedzielny protest przed Archikatedrą Łódzką odbył się na znak solidarności z Kanadą, gdzie przy katolickich szkołach odkryto masowe groby dzieci rdzennych mieszkańców tego kraju. W trakcie zgromadzenia doszło do przepychanek z uczestnikami mszy św., która w tym czasie zakończyła się w katedrze. Demonstranci zostali spisani przez policję.
Dwa dni później archidiecezja łódzka poinformowała, że w nocy z wtorku na środę, około godz. 3, ktoś pomazał sprayem drzwi wejściowe do katedry, a następnie się oddalił.
Łódź. Proboszcz zgłasza akty wandalizmu
Po tym zdarzeniu proboszcz, ks. Ireneusz Kulesza, zdecydował się zawiadomić organy ścigania. Na policję przekazano też nagrania z katedralnego monitoringu.
Wpłynięcie zgłoszenia potwierdził oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łodzi kom. Marcin Fiedukowicz. Jak przekazał, na obecnym etapie "prowadzone jest postępowanie przygotowawcze".
Groby w Kanadzie. Zapłonęły katolickie kościoły
W związku z odkryciami w Kolumbii Brytyjskiej zapłonęły kościoły. Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, spłonęły co najmniej cztery historyczne świątynie katolickie.
System edukacji Kanady zezwalał na zabieranie z rodzin dzieci rdzennych Kanadyjczyków i osadzanie ich w szkołach katolickich na terenie Kolumbii Brytyjskiej. Najmłodsi żyli często w koszmarnych warunkach, w nieogrzewanych zimą budynkach, bez odpowiedniego zaplecza sanitarnego.
Ponadto dzieci nie mogły używać swoich rdzennych języków. Były poddawane fizycznej, emocjonalnej i seksualnej przemocy, a gdy zmarły, ich rodziny nie otrzymywały żadnych informacji.
Zobacz też:
Źródło: polsatnews.pl