Trwa ładowanie...
d3n67rc
Leszek Miller: zanosi się na kolejną kadencję PiS

Leszek Miller: zanosi się na kolejną kadencję PiS

- Uważam, że w głosowaniu nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy Lewica powinna głosować "za", powinna zrobić to, co zrobiła, natomiast nie powinna negocjować z PiS-em. Wygląda na to, że za to zapłaci. Wczorajsze badanie Kantaru pokazuje, że spadła do 6 proc. Lewica miała najbardziej antypisowski elektorat. Ten elektorat przeżywa dezorientację i konfuzję - mówił były premier, europoseł Leszek Miller. - Myśleli, że są bardzo sprytni, że zostawią opozycję w innym pokoju, pokażą się jako bardzo roztropna opozycja, przejęta losem Polski. Ale to było szyte grubymi nićmi. Elektorat Lewicy od razu to zauważył - kontynuował Miller. - Z tego są same szkody. Stopień nieufności wewnątrz opozycji jest o wiele większy niż był, a z PiS-em można wygrać tylko jeśli naprzeciw Zjednoczonej Prawicy wystąpi zjednoczona opozycja. Na to się niestety nie zanosi. Zanosi się na kolejną kadencję PiS - podsumował Miller.

Po jakiej, po której stronie mocy Rozwiń

Transkrypcja:

Po jakiej, po której stronie mocy powinna stanąć ostatecznie Lewica - ten wątek trochę nam się w dotychczasowych minutach naszego spotkania przewijał. Kiedy przyjdzie, panie premierze, głosować już nad pakietem na przykład Polskiego Ładu, to Lewica powinna podnieść ręce za czy niekoniecznie, jak pan myśli? Co by pan doradził? Wie pan, nigdy nie jest w Sejmie tak, że głosuje się zawsze przeciw projektom rządowym czy przeciwko projektom większości parlamentarnej. Ja uważam, że w tym głosowaniu, które wywołało tyle kontrowersji, mam na myśli głosowanie na ratyfikacją Europejskiego Funduszu Odbudowy, to Lewica powinna głosować za. Czyli powinna zrobić to, co zrobiła. Natomiast nie powinna rozmawiać z PiS-em, negocjować z PiS-em, paktować z PiS-em. Bo wygląda na to, że za to zapłaci. Bo wczorajsze badanie Kantaru pokazuje, że spadła do 6%. Jako że przecież Lewica miała najbardziej antypisowski elektorat. Ten elektorat słyszał przez całe lata, że PiS jest głównym wrogiem. Już nawet nie przeciwnikiem, a wrogiem. I nagle elektorat zobaczył, jak liderzy Lewicy siedzą przy jednym stole z premierem, który zresztą był w potrzasku i można go było o wiele bardziej przycisnąć niż to zostało zrobione. No i ten elektorat przeżywa dezorientację i konfuzję. Ja uważałem od początku, że trzeba było zrobić wszystko, aby jeżeli już się decydowano na jakieś kontakty z PiS-em, to żeby to było porozumienie koalicyjne. Żeby koalicja zademonstrowała swoją jedność i żeby zacząć od postawienia dwóch warunków: raz, że głosowanie nad ratyfikacją będzie wedle artykułu 90 Konstytucji, a więc że trzeba będzie zebrać 2/3 głosów, wtedy dałoby to zupełnie inną przestrzeń negocjacyjną; i dwa, że Polska przyłączy się do prokuratury europejskiej, która właśnie jest po to, żeby ścigać i rozliczać wszystkich, którzy defraudują unijne pieniądze. Tak Lewica poszła sama, te postulaty były bardzo łatwe do spełnienia. Czy myśli pan, że w takim razie, nie wiem, Włodzimierzowi Czarzastemu, Zandbergowi, Biedroniowi, być może przede wszystkim Czarzastemu, zabrakło takiego sprytu, nie wiem jak to nazwać - roztropności negocjacyjnej? Myślę, że właśnie oni myśleli, że są bardzo sprytni. Że zostawią opozycje w innym pokoju, sami się pokażą jako tako taka bardzo roztropna opozycja, która jest przejęta losem Polski. Ale to było szyte grubymi nićmi i elektorat Lewicy od razu to wychwycił, od razu to zauważył. Więc z tego są tylko same szkody, dlatego że stopień nieufności wewnątrz opozycji jest o wiele większy niż był. A z PiS-em można wygrać tylko i wyłącznie, jeżeli naprzeciw Zjednoczonej Prawicy wystąpi zjednoczona opozycja. To znaczy, jeżeli będzie jedna lista opozycji. A na to się niestety nie zanosi, natomiast zanosi się na kolejną kadencję PiS-u.
d3n67rc
d3n67rc
Więcej tematów