Muszę pana zapytać o sytuację w Wyrykach, gdzie został zniszczony dom. Początkowo politycy mówili, że uderzył w niego rosyjski dron, później wyciekły informacje, że mógł być to nie do końca sprawny pocisk z polskiego myśliwca. Czy my, jako państwo polskie, po prostu nie zakomunikowaliśmy tej sprawy źle? To jest chyba trochę pożywka dla rosyjskiej propagandy, która może mówić: zobaczcie, jak Polacy sobie nie radzą. Czy przegraliśmy tutaj bitwę informacyjną? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom WP", zwrócił się do swojego gościa płka rez. Piotra Lewandowskiego, weterana z Iraku i Afganistanu.
- Nie wiem, podkreślam nie wiem, jaki był efektor, który spowodował poważne uszkodzenia budynku, ale jeżeli finalnie okaże się, że była to nasza rakieta, to oznacza, że popełniliśmy bardzo poważny błąd informując, na przykład na forum ONZ, że był to rosyjski dron. Rzeczywiście, bitwy może nie przegramy, ale poniesiemy bardzo ciężkie straty - odparł gość programu.
- To może powinniśmy w takiej sytuacji po prostu bardzo mocno reglamentować informacje, które przedstawiamy opinii publicznej, ograniczyć je do jakiegoś suchego komunikatu? - dopytywał prowadzący.
- Trzeba je bardzo starannie potwierdzać - odparł ekspert. - Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, bo się stąpa rzeczywiście po kruchym lodzie. Pamiętam aferę z Iraku z 2003 roku, kiedy nasi żołnierze znaleźli pociski rakietowe produkcji francuskiej, z których korzystała armia iracka i nieprawidłowo odczytano kod na skrzyniach, w których były te pociski. Oskarżyliśmy wówczas de facto Francję, że dostarczała zaawansowane technologie armii Saddama w czasie, kiedy już było embargo. Wtedy Francja była troszeczkę propagandowo atakowana, bo odmówiła swojego udziału w operacji irackiej. I okazało się, że popełniliśmy błąd - żle odczytano kody, pociski pochodziły ze znacznie wcześniejszego okresu. Potem się mocno z tego musieliśmy tłumaczyć. Nie do końca to oddaje sytuację obecną, bo tutaj błąd kosztuje nas więcej niż kosztował wtedy, ale pokazuje jak dużą staranność trzeba zachować, kiedy się pewne oskarżenia przedstawia na forum międzynarodowym. Szczególnie wtedy, kiedy to my oskarżamy Rosję o działania propagandowe i rozsiewanie fałszywych informacji. Więc absolutnie na takie błędy nas nie stać. Natomiast dalej nie mamy potwierdzenia, czy zrobiliśmy błąd, prezentując to jako dowód - stwierdził płk rezerwy Piotr Lewandowski.