"Kuriozalne". Beata Szydło o ruchu władz Ukrainy
"Kijów powinien się powstrzymać" - takimi słowami była premier Beata Szydło skomentowała wezwanie polskiego ambasadora przez ukraiński MSZ. To reakcja władz w Kijowie na słowa polskiego ministra.
Polski ambasador w Kijowie został wezwany do siedziby tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Powodem jest wypowiedź prezydenckiego ministra Marcina Przydacza. Szef Biura Polityki Międzynarodowej stwierdził, że Ukraina "powinna zacząć doceniać" wsparcie otrzymywane od Polski. Skomentował w ten sposób przedłużenie embarga na ukraińskie zboże. Przedstawiciele ukraińskich władz określili te słowa jako nieodpowiednie.
Wezwano polskiego ambasadora. Reakcja Beaty Szydło
Po wezwaniu polskiego ambasadora w sieci pojawiły się głosy krytykujące ruch władz ukraińskich. Krytyki nie szczędzi Beata Szydło, była polska premier i europosłanka Prawa i Sprawiedliwości.
"Wezwanie ambasadora Polski przez ukraiński MSZ samo w sobie jest gestem, od którego Kijów powinien się powstrzymać. Oprócz tego, ukraiński MSZ wydał jednak jeszcze oświadczenie, którego treść trudno określić inaczej, niż jako kuriozalne. Ukraiński MSZ stwierdził, że polskie wypowiedzi o niewdzięczności Ukraińców za polską pomoc są 'niedopuszczalne'. To jest coś niebywałego. Władze Ukrainy nie są od tego, żeby oceniać i krytykować, na jaki temat wypowiadają się Polacy. Zamiast się oburzać i dokonywać absurdalnych gestów i wypowiedzi, ukraiński rząd powinien wziąć sobie do serca opinie płynące z Polski" - napisała Beata Szydło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ukraiński rząd całkowicie się pogubił. Wezwanie "na dywanik" polskiego ambasadora, jedynego, który nie uciekł gdy Rosjanie szturmowali Kijów, to nie tylko skandal, ale i wyraz nieudolności politycznej części ukraińskich elit, orientującej się coraz wyraźniej na Berlin. Minister Marcin Przydacz powiedział prawdę. Jednocześnie nie ma co płakać nad "ukraińską niewdzięcznością" i nie krytykujmy własnego rządu za głupotę Ukraińców. Róbmy swoje, działajmy w polskim interesie. Leży w nim pokonanie Rosji ale i bezpieczeństwo naszego rynku i rolnictwa" - skomentował poseł PiS Kacper Płażyński.
"Ukraińskie ministerstwo wzywa ambasadora RP Cichockiego, jednego z nielicznych osób, która pozostała w Kijowie w chwili rosyjskiego ataku. To zachowanie ukraińskich urzędników, a nie polskich, jest niedopuszczalne. My musimy chronić rolników i polskie granice! Niech Ukraińcy zaczną doceniać, ile wsparcia otrzymali od Polski" - napisał poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wiceminister obrony Bartosz Kownacki.
"Kijów nie rozumie. Waszyngton nie rozumie. Berlin nie rozumie. Tylko my wszystko rozumiemy. Podstawowy błąd polskiej polityki (wpis służy tylko za przykład) polega na tym, że nam się wydaje, że potrafimy lepiej zdefiniować interes narodowy innych państw niż oni samo. Nie potrafimy" - napisał poseł Konfederacji Krystian Kamiński.
"Najpierw były ochy i achy, a prezydenci obydwu państw jedli sobie z dzióbków. A teraz oświadczenie o niewdzięczności Ukrainy i wezwanie ambasadora. Polityka od ściany do ściany tak się kończy. Z Ukrainą trzeba było postępować racjonalnie od początku. Jasno pokazywać problemy" - stwierdził gen. prof. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
"Wezwanie ambasadora na dywanik to ruch zarezerwowany na poważne zgrzyty dyplomatyczne. Jeżeli Ukraina decyduje się na ten krok wobec Polski, i to za słowa, które wcześniej na szczycie NATO wypowiadali Brytyjczycy, to absurd. Kijów gra z pozycji siły, gdy my podajemy kroplówkę" - napisał dziennikarz "Wprost" Marcin Makowski.
"Wezwanie ambasadora RP w Kijowie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy jest działaniem niezrozumiałym, podobnie jak wczorajszy komentarz wiceszefa Biura Prezydenta Ukrainy Andrija Sybigi. Powstaje wrażenie, że ktoś w Kijowie zatracił proporcje. Ukrainie grozi roztrwonienie kapitału sympatii jaki ma w Polsce. Warto też przypomnieć Ministerstwu Spraw Zagranicznych Ukrainy, że ambasador RP był jedynym ambasadorem, który po 24 lutego 2022 r. nie wyjechał z Kijowa" - napisał Wojciech Konończuk, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
"Kijów nie rozumie - albo udaje, że nie rozumie - że obecna sytuacja geopolityczna i nastroje społeczne są najlepszą od lat okazją do budowy zdrowego partnerstwa między Polską a Ukrainą, które będzie sprawnie działało także i po wojnie. Tymczasem ukraiński rząd to okno zamyka" - skomentował Jakub Wiech, dziennikarz portalu Energetyka24.com.