Ostry zgrzyt w stosunkach polsko-ukraińskich. Padły mocne słowa

Zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Sibiga ostro skomentował ostatnią wypowiedź Marcina Przydacza. Urzędnik z Kijowa oznajmił, że była to "manipulacja", która "nie ma nic wspólnego z rzeczywistością".

Ostry zgrzyt w stosunkach polsko-ukraińskich. Padły mocne słowa
Ostry zgrzyt w stosunkach polsko-ukraińskich. Padły mocne słowa
Źródło zdjęć: © East news | Pawel Wodzynski
oprac. KAR

- Kategorycznie odrzucamy próby narzucenia polskiemu społeczeństwu przez niektórych polityków bezpodstawnych twierdzeń, że Ukraina nie docenia pomocy z Polski - oznajmił szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Sibiga cytowany przez portal Ukraińska prawda.

- To oczywista gra, która służy do tego, by realizować własne interesy. Nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością. To manipulacja. Prawda wygląda inaczej. Jest nią przyjazny i otwarty dialog między prezydentami Ukrainy i Polski, którzy mają wysoki poziom wzajemnego zrozumienia i zaufania - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sibiga wskazał też, że Kijów jest wdzięczy Warszawie i innym sojusznikom za całą pomoc. - Polska broń w rękach ukraińskich żołnierzy skutecznie powstrzymuje rosyjskiego agresora. A wspieranie nas bronią to nie przejaw filantropii, ale inwestycja w bezpieczeństwo Polski. To Ukraińcy dziś stoją na straży bezpieczeństwa naszego regionu. Robią to i interesie Polski, i całego wolnego świata - podkreślił i dodał, że to "najwyższy stopień wdzięczności, więc dziwne, że nie zostało to dostrzeżone".

Urzędnik z Kijowa zaznaczył, że Ukraińcy uważają teraz Polaków za niemal najbliższy naród. - Kiedy Ukraina jest w stanie wojny, próba 'wytargowania' od niej czegoś więcej jest równoznaczna ze zdradą, która nie powinna mieć miejsca w naszych stosunkach - stwierdził.

- Wszyscy wiedzą, w jakich warunkach pracuje dziś ukraiński rolnik, który naraża swoje życie na zaminowanych polach i pod ostrzałem rakietowym. W tych wyjątkowych okolicznościach naciski, by Ukraina w ramach wdzięczności dla Polski zaakceptowała zamknięcie swoich granic dla ukraińskich produktów rolnych, jest równoznaczne ze zmuszaniem nas do wyrażenia zgody na 'eutanazję'. Nie ma nic gorszego, niż gdy twój wybawca żąda od ciebie opłaty za ratunek, nawet gdy krwawisz - podsumował.

Wypowiedź szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej

Do 15 września obowiązuje unijny zakaz importu czterech produktów rolnych z Ukrainy. Polska, Bułgaria, Rumunia, Słowacja i Węgry apelują o jego przedłużenie. Warszawa zapowiedziała, że jeśli Bruksela nie podejmie oficjalnej decyzji w tej sprawie, sama zamknie granice.

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz odniósł się do sprawy na antenie TVP1.

- To, co najważniejsze dziś, to obrona interesu polskiego rolnika. Jesteśmy w okresie żniw. Polskie zboże musi zostać zebrane, musi zostać zmagazynowane i dystrybuowane po odpowiedniej, godnej cenie - powiedział prezydencki minister. - Jeśli chodzi o Ukrainę, Ukraina naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski. Myślę, że warto by było, żeby zaczęła doceniać to, jaką rolę przez ostatnie miesiące i lata dla Ukrainy pełniła Polska. Stąd też takie, a nie inne decyzje, jeśli chodzi o ochronę granic - zaznaczył.

Przeczytaj także:

Źródło: TVP/Ukraińska prawda

Wybrane dla Ciebie