Kto stoi za Jolantą Turczynowicz-Kieryłło? "Dziś już nikt nie chce się przyznać"

Jeszcze do niedawna mówiło się, że Turczynowicz-Kieryłło będzie mocnym wsparciem kampanii Andrzeja Dudy. Teraz jednak wśród współpracowników prezydenta i polityków PiS rośnie przekonanie, że nie był to - delikatnie mówiąc - najlepszy pomysł. A gdyby dzisiaj zapytać, kto Turczynowicz rekomendował, chętnych by zapewne zabrakło.

Kto stoi za Jolantą Turczynowicz-Kieryłło? "Dziś już nikt nie chce się przyznać"
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Sylwester Ruszkiewicz

29.02.2020 07:08

- Na porannych posiedzeniach sztabu na Senatorskiej w Warszawie jej nie ma. Na posiedzeniach sztabu na Nowogrodzkiej była raz. W ostatni poniedziałek, po publikacjach "Gazety Wyborczej" na jej temat – mówi nam jeden z polityków z otoczenia sztabu wyborczego.

Przypomnijmy: jak ujawniła "GW", pani mecenas w 2018 roku, podczas ciszy wyborczej przed drugą turą wyborów samorządowych, miała dotkliwie ugryźć w rękę mieszkańca Milanówka. Turczynowicz ripostowała, że to ona była ofiarą przemocy podczas listopadowego zajścia i oskarżyła "Wyborczą" o stawanie jej ramię w ramię "z damskim bokserem". O sprawie zrobiło się głośno. Ale najwyraźniej w kierownictwie PiS wcześniej o zajściu nie wiedziano.

Według naszych informatorów, Turczynowicz miał początkowo zarekomendować szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Za jej kandydaturą lobbował również wicepremier, szef Porozumienia Jarosław Gowin. To właśnie z poparciem Porozumienia nieznana nikomu wcześniej prawniczka kandydowała w 2019 roku w wyborach do Senatu na listach Zjednoczonej Prawicy. Bezskutecznie. Ostatecznie do pomysłu, żeby to Turczynowicz stanęła na czele kampanii wyborczej, miał przekonać prezesa Jarosława Kaczyńskiego szef sztabu wyborczego Joachim Brudziński.

Pomysł od początku nie podobał się byłej szefowej rządu i szefowej kampanii wyborczej Andrzeja Dudy z 2015 roku – Beacie Szydło. – Między paniami nie ma chemii. Była premier bardziej traktuje panią mecenas jako konkurentkę, aniżeli partnerkę – mówi nasz informator.

Co ciekawe, po tym, jak ogłoszono, że Turczynowicz zostanie szefową kampanii wyborczej prezydenta Dudy, przy jej boku pojawiło się dwóch PR-owców. Robią jej zdjęcia, towarzyszą podczas wyjazdów, prowadzą konto na Twitterze. Z dnia na dzień prawniczka stała się bohaterką mediów - do tego stopnia, że zaczęto zastanawiać się, kto jest kandydatem na prezydenta: ona czy Andrzej Duda.

Katalizatorem, który miał przyspieszyć jej wybór na szefa kampanii, była sytuacja z posłanką Joanną Lichocką. Parlamentarzystka była murowaną faworytką do objęcia funkcji rzecznika sztabu wyborczego. Rekomendował ją na pierwszym posiedzeniu sztabu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ale po tym, jak obraźliwy sposób Lichocka potraktowała posłów opozycji na sejmowej sali, postawiono nie brać jej pod uwagę.

Nie zrezygnowano jednak z pomysłu, żeby to kobieta stanęła przy boku prezydenta w kampanii. Powód? Sztabowcy Dudy od początku uważali, że będzie lepiej, żeby to kobieta odpowiadała kandydatce Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, Małgorzacie Kidawie–Błońskiej.

Szybko się okazało, że Turczynowicz brakuje politycznego doświadczenia i partyjnego zaplecza. Po medialnej wrzawie wokół jej osoby co prawda usunęła się w cień, a PiS zapewniał, że jej postawa nie rzutuje na kampanię wyborczą, ale niesmak pozostał. Zdaniem naszych rozmówców, błąd popełniono przed jej nominacją. - Powinno się dokładnie prześwietlić jej zawodową przeszłość.Wiadomo było, że jeśli tego się nie zrobi, prześwietlą Turczynowicz media. Na aferę z ugryzieniem mieszkańca Milanówka można było odpowiednio wcześniej zareagować, ale sztab dowiedział się o sprawie z publikacji "Gazety Wyborczej" - mówi nasz informator.

Według nieoficjalnych informacji, to nie koniec medialnych doniesień na temat przeszłości Turczynowicz. W najbliższym czasie spodziewane są kolejne publikacje.

Zdaniem naszych rozmówców, choć oficjalnie PiS stoi za Turczynowicz murem, to gołym okiem widać w nim pęknięcia. Najbardziej wśród polityków Solidarnej Polski ze Zbigniewem Ziobro na czele - pamiętają jej zgłoszenie poprawek do ustawy dyscyplinującej sędziów. Z jej wystąpienia podczas wyjazdowego posiedzenia klubu PiS miał nie być zadowolony również Jarosław Kaczyński. – Idę o zakład, że gdyby dzisiaj spytać, kto stoi za wstawieniem pani mecenas do sztabu, nikt by się nie przyznał – mówi nam nasz informator.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (495)