Ks. Marek K.: to strona polska naciskała ws. lotniska w Smoleńsku. Burmistrz mówił, że jest w fatalnym stanie
Strona polska naciskała ws. lotniska w Smoleńsku, strona rosyjska była bardzo zdziwiona. Brak lądowania na tym lotnisku zaburzyłby cały program uroczystości - zeznał świadek w procesie Tomasza Arabskiego, b. szefa kancelarii premiera. Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zarzuca Arabskiemu i czterem innym b. urzędnikom niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.
12.10.2017 | aktual.: 12.10.2017 13:59
Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał kapelana wojskowego ks. Marka K. Był on w składzie tzw. polskiej grupy przygotowawczej, która w końcu marca 2010 r. udała się do Rosji w celu przygotowania i omówienia ze stroną rosyjską obu wizyt zaplanowanych na kwiecień 2010 r. - premiera Donalda Tuska wyznaczonej na 7 kwietnia i prezydenta Kaczyńskiego wyznaczonej na 10 kwietnia. Świadek zajmował się organizacją wizyt od strony liturgicznej.
Burmistrz powiedział: lotnisko w fatalnym stanie, ale nasze samoloty lądują
Świadek uczestniczył m.in. w rozmowach grupy przygotowawczej z władzami Smoleńska. Powiedział, że burmistrz Smoleńska pinformował ich, że "lotnisko jest w fatalnym stanie, ale ich samoloty lądują”.
Jak zaznaczył, podczas rozmów padła propozycja ewentualnego zabezpieczenia lądowania delegacji w Mińsku, albo w Moskwie i "padło wówczas pytanie, jak wtedy dowieźć delegację do Smoleńska".
- To pozostało do dalszego rozważenia, ale decyzja i ogląd lotniska nie należały do nas, nam chodziło o przygotowanie uroczystości - powiedział.
”Strona polska naciskała ws. lotniska w Smoleńsku, strona rosyjska była zdziwiona”
Świadek – którego zeznania zostały odczytane w sądzie – powiedział prokuratorom, że strona polska domagała się lądowania w Smoleńsku, żeby nie „zaburzać całego programu” obchodów.
Przedstawiciel władz Smoleńska "wyraził wielkie zdziwienie i zaniepokojenie" planami lądowania delegacji na miejscowym lotnisku – tak wynika z zeznań księdza.
W czwartek sąd planuje przesłuchać jeszcze świadków związanych z 36. specpułkiem zajmującym się w 2010 r. transportem najważniejszych osób w państwie oraz osoby z organów kierowania ruchem lotniczym.
Prywatny akt oskarżenia złożono w sądzie w 2014 r. - po tym, gdy cywilna prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo ws. organizacji lotu prezydenta i premiera do Smoleńska. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. W rozprawach uczestniczą prokuratorzy.
Podsądni nie przyznają się do zarzutów. Pozostali oskarżeni to: urzędnicy Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii premiera) oraz Justyna G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi im do 3 lat więzienia.
Tomasz Arabski podczas rozprawy w zeszłym roku podkreślał, że organizatorem lotu Lecha Kaczyńskiego była Kancelaria Prezydenta. - Od sześciu lat jestem obiektem nagonki i fałszywych oskarżeń - mówił w sądzie były szef kancelarii premiera Donalda Tuska.
We wrześniu prokuratura domagała się przesłuchania byłego premiera Donalda Tuska wobec "rozbieżności w zeznaniach”. W imieniu oskarżycieli mec. Anna Mazur powiedziała, że powinien on mieć wiedzę o działaniach Tomasza Arabskiego w całej sprawie. Tusk zostanie przesłuchany pod koniec procesu.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".
Źródło: PAP,Marcin Jabłoński,wyborcza.pl,WP