Krzysztof Rutkowski i jego ekipa po raz ostatni szukali ciała Ewy Tylman w Warcie
• Krzysztof Rutkowski we wtorek pojawił się w Poznaniu, aby wznowić poszukiwania Ewy Tylman
• Po raz kolejny przeszukano rzekę, ale nie odnaleziono ciała 26-latki
• Zdaniem Rutkowskiego to była ostatnia jego akcja poszukiwawcza w Warcie i jeśli ciało Tylman tam się znajduje, to nigdy nie wypłynie
W poniedziałek minęło dokładnie pół roku od zaginięcia Ewy Tylman. Jej poszukiwaniami zajmuje się nie tylko policja, ale też biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, który we wtorek pojawił się w Poznaniu, aby przeprowadzić kolejną i jak zapowiedział ostatnią akcję poszukiwawczą ciała 26-latki w Warcie.
- Temperatura jest na tyle wysoka, że w tym momencie ciało powinno wypłynąć do wierzchu rzeki - wyjaśniał jeszcze przed akcją Rutkowski. - Warta jest rzeką mocno korzenną. Ciało mogło dostać się pod korzeń. Jeśli tak się zdarzyło, to ciało Ewy Tylman nigdy nie wypłynie. Według mojej oceny nie ma sensu dalej szukać w rzece, ponieważ mamy takie przypadki, że wiemy, że ciało znajduje się w rzece, ale przez kilkanaście lat nie wypłynęło. Robienie czegoś "sztuka dla sztuki" nie ma sensu - dodał.
Jednocześnie właściciel biura detektywistycznego zaznaczył, że po sześciu miesiącach przebywania w wodzie zwłoki są już w takim stanie rozkładu, że ciało może zacząć odrywać się fragmentami od kości.
Do akcji poszukiwawczej użyto łodzi i sześciu motolotni, ale akcja nie przyniosła rezultatów. Rutkowski jednak podtrzymuje wersję przyjmowaną także przez prokuraturę, że ciało Ewy Tylman znajduje się w rzece.
- Nie bierzemy pod uwagę, że może przebywać gdziekolwiek indziej - podkreślił. - Jeżeli będziemy mieli jakiekolwiek informacje na temat zaginięcia Ewy Tylman, to na pewno podejmiemy odpowiednie działania, ale na ten moment dalsze poszukiwania w Warcie nie mają sensu - dodał.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .