Załamanie na froncie. Jedna piąta ukraińskich żołnierzy uciekła
Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, załamanie ukraińskiego frontu, problemy z dostawami broni i fatalne morale na najgorszych odcinkach walk, gdzie zdezerterowała jedna piąta żołnierzy. The Economist kreśli przyszłość Ukrainy, która znalazła się w "krwawym impasie".
"Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może być najgorszym koszmarem Ukrainy" - czytamy w materiale. Nowy prezydent USA konsekwentnie unika potępienia inwazji Putina, "wyraża podziw dla jego stylu rządzenia i w przeszłości próbował szantażować Ukrainę, wstrzymując pomoc wojskową".
Front się załamał. Morale na dnie
Jednak pomimo tych obaw, wielu wysokich rangą ukraińskich urzędników "liczyło na zwycięstwo Trumpa, widząc w nim szansę na zmianę sytuacji". Prezydent Wołodymyr Zełenski natychmiast pogratulował Trumpowi, co było wyrazem narastającej frustracji wobec administracji Bidena.
"Zwycięstwo Trumpa może jednak dać Zełenskiemu wyjście z tego, co w najlepszym razie wygląda jak krwawy impas, w najgorszym jak porażka" - pisze The Economist.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozje i strzały w Kijowie. Skutki ataku Rosji po wyborach w USA
Obecnie Ukraina krytycznie ocenia amerykańską decyzję o odmowie użycia pocisków dalekiego zasięgu na terytorium Rosji. Do tego dochodzą opóźnienia w dostawach pomocy wojskowej i brak solidnych gwarancji bezpieczeństwa.
Trump sprzeda Ukrainę Putinowi?
"Trump, choć transakcyjny w stylu politycznym, mógłby zaoferować Ukrainie alternatywne rozwiązania. W kampanii wyborczej obiecał zakończenie wojny w ciągu 24 godzin, choć nie jest jasne, jak miałby tego dokonać. Ukraina rozważa dwa możliwe scenariusze: zamrożenie konfliktu bez gwarancji bezpieczeństwa, co zaproponował J.D. Vance, lub bardziej preferowany przez Kijów plan Mike’a Pompeo, opierający się na wzmocnionym wsparciu militarnym i otwarciu drogi do NATO" - czytamy.
Autorzy analizy uważają, że Trump "prawdopodobnie nie sprzeda Ukrainy całkowicie, mając na względzie stanowisko swoich wyborców".
Zmiana władzy w USA przychodzi w trudnym momencie dla Ukrainy. Po roku walk, Ukraina poniosła ostatnio największe straty terytorialne od 2022 roku, tracąc 620 km kw. Rosja przyspiesza ofensywę, działając na wielu frontach.
Prawdopodobne jest, że Ukraina będzie zmuszona wycofać się ze strategicznych obszarów wokół miasta Kurachowe w obwodzie donieckim, co mogłoby otworzyć Rosjanom drogę do "psychologicznie istotnego wkroczenia do obwodu dniepropietrowskiego do końca roku".
Zdezerterowała jedna piąta żołnierzy
Jak pisze The Economist, "załamuje się zaufanie między społeczeństwem, wojskiem a politycznym przywództwem Ukrainy, co utrudnia uzupełnianie strat na froncie poprzez pobór – Ukraina osiąga zaledwie dwie trzecie zaplanowanych liczb".
Rosja natomiast uzupełnia swoje straty kontraktami, bez potrzeby masowej mobilizacji.
Dowódcy przyznają, że w najcięższych odcinkach frontu morale wojsk ukraińskich się załamuje. Źródło w sztabie generalnym Sił Zbrojnych Ukrainy przyznało, że "blisko jedna piąta żołnierzy opuściła swoje pozycje".
Jak uważa brytyjski dziennik, "wciąż oczekiwane dostawy amerykańskiego uzbrojenia mogą dać Ukrainie czas na dalszy opór, lecz presje finansowe i logistyczne mogą dotknąć Ukrainę, być może w ciągu sześciu miesięcy".
Trump prawdopodobnie będzie dążył do osiągnięcia umowy pokojowej przed objęciem urzędu, ale nieznaną zmienną pozostaje stanowisko Putina - czytamy. Rosyjskie źródła wysyłają sprzeczne sygnały, czy Rosja jest gotowa na zamrożenie konfliktu, czy dąży do pełnej kapitulacji Ukrainy.
Rosja kontynuuje swoją strategię nacisku, próbując zniszczyć infrastrukturę energetyczną Ukrainy, szczególnie w okresie zimowym. - Będą próbować wszystkiego - mówi były minister spraw zagranicznych Wadym Prystajko, wskazując na możliwe próby zamachów na ukraińskie przywództwo.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski