Wojna w IzraeluKoszmar dzieci z Chełma w Izraelu. "Panika, ludzie uciekali do schronu"

Koszmar dzieci z Chełma w Izraelu. "Panika, ludzie uciekali do schronu"

Wśród Polaków, którzy utknęli na lotnisku w Tel Awiwie, była grupa uczniów szkoły muzycznej z Chełma. - Słyszeliśmy wybuch. Była panika, dzieci się bały. Ludzie w popłochu uciekali do schronu - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską dyrektor placówki.

Uczniowie Szkoły Muzycznej w Chełmie ewakuowani z Tel Awiwu
Uczniowie Szkoły Muzycznej w Chełmie ewakuowani z Tel Awiwu
Źródło zdjęć: © East News, Facebook, PAP
Paulina Ciesielska

09.10.2023 13:55

Wśród ewakuowanych w pierwszej kolejności z Izraela znalazła się 10-osobowa grupa ze szkoły muzycznej w Chełmie: ośmioro licealistów i dwóch opiekunów, w tym dyrektor placówki Andrzej Wojtaszek. W poniedziałek około godziny 7 wylądowali oni w Polsce.

- Dzieciaki są całe i zdrowe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dyrektor Wojtaszek. Jak dodaje, młodzież otrzymała propozycję spotkania z psychologiem. Jednak zdaniem dyrektora, uczniowie najbardziej potrzebują teraz powrotu do normalności.

Panika, płacz i ucieczka do schronu

Wycieczkę do Palestyny na zaproszenie partnerskiej placówki grupa młodych muzyków z Chełma planowała od dawna. W dniu wyjazdu nikt nawet nie przypuszczał, że wielka przygoda, połączona z koncertami i warsztatami za granicą, zmieni się w wojenny koszmar z atakami rakietowymi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Wracaliśmy przez Izrael. Byliśmy już po odprawie na lotnisku Ben Guriona, gdy premier ogłosił stan wyjątkowy. Lotnisko zostało sparaliżowane - wszystkie loty, w tym nasz Wizz Airem, zostały odwołane. Do Europy można było jedynie lecieć przez Dubaj za ogromne pieniądze. Początkowo każdy był zdenerwowany. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Sądziliśmy, że za jakieś 5-10 godzin połączenia zostaną przywrócone - relacjonuje dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Chełmie.

Jak opowiada Wojtaszek, gdy usłyszeli pierwszy wybuch, na lotnisku zapanowała panika. - Dzieci były przestraszone, mocno to przeżyły - mówi. - Gdy po raz pierwszy zawyły syreny i trzeba było szybko zejść do schronu, ludzie zaczęli w popłochu uciekać. Biegli z płaczem i nie reagowali, gdy służby krzyczały, żeby zostawili walizki.

Ambasada nawaliła?

W schronie grupa z Chełma spędziła około 15 minut. Godzinę później alarm znowu zawył i ponownie musieli się schować. Na lotnisku w Tel Awiwie chełmianie spędzili w sumie kilkadziesiąt godzin, nim zainteresowała się nimi polska ambasada.

- Zadziałali ze znacznym opóźnieniem po tym, jak wielokrotnie wszyscy wydzwanialiśmy do nich po pomoc. Dopiero po jakichś 30 godzinach przywieziono nam kanapki i wodę. Zaoferowali też lot komercyjny za 340 dolarów od osoby - mówi zniesmaczony dyrektor. Jednocześnie zachwala polskie MSZ za wysłanie samolotów i władze Chełma, które cały czas były z nimi w kontakcie i wysłały do Warszawy autobus po uczniów szkoły muzycznej.

W tej sprawie zwróciliśmy się do polskiej ambasady w Izraelu. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
izraelwojna w izraeluhamas
Wybrane dla Ciebie