PolskaKoniec "obywatelskości" Nawrockiego [OPINIA]

Koniec "obywatelskości" Nawrockiego [OPINIA]

W kampanię Karola Nawrockiego wszedł ostatnimi czasy Jarosław Kaczyński. Zrobił to z impetem, m.in. biorąc udział w spotkaniach z wyborcami oraz udzielając wywiadów, w których deklarował, iż prezes IPN jest kandydatem PiS – pisze w opinii dla WP Marek Migalski.

Jarosław Kaczyński wystąpił na konwencji Nawrockiego
Jarosław Kaczyński wystąpił na konwencji Nawrockiego
Źródło zdjęć: © PAP | Przemys�aw Pi�tkowski
Marek Migalski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

To silne wsparcie zaczęło się od ostatniej konwencji Nawrockiego, w czasie której podczas prawie dwugodzinnego wystąpienia kandydat zachwalał siebie i swój program, ale która to konwencja zakończyła się… wejściem na mównicę Kaczyńskiego i jego silnym zapewnieniem, iż oto przed chwilą przemawiał człowiek Prawa i Sprawiedliwości.

Kończy się zatem na naszych oczach eksperyment od początku dziwaczny, czyli popieranie przez partię Kaczyńskiego kandydata rzekomo "obywatelskiego". Wszyscy dobrze pamiętamy, że zaczął się on od komicznego ogłoszenia Nawrockiego takim właśnie kandydatem przez prof. Andrzeja Nowaka. Komicznego, bo na krakowskiej sali, w której się to odbyło, siedział w pierwszym rzędzie Kaczyński, a większość publiczności stanowili członkowie i sympatycy jego partii. Ale oficjalnie PiS jedynie poparło owego niezależnego kandydata.

Komedia trwała w następnych tygodniach, bo ów obywatelski rzekomo pretendent otoczył się wyłącznie politykami od Kaczyńskiego, oni stanowili jego sztab, oni także organizowali mu spotkania, wynajmowali sale, przyprowadzali ludzi. Ale udawanie trwało. Aż przestało trwać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Śmierć Barbary Skrzypek. Kaczyński ujawni, o czym z nią rozmawiał?

Co się zatem stało, że nikt już nie udaje, że Nawrocki jest "obywatelski", a nawet więcej – że Kaczyński ostro zapewnia, iż to człowiek PiS? Odpowiedź jest prosta: perspektywa niewejścia "niezależnego" kandydata do drugiej tury i związana z tym katastrofa dla największej dziś formacji opozycyjnej. Okazało się bowiem, że nie wszyscy wyborcy PiS rozpoznali w Nawrockim osobę związaną z ich ukochanym ugrupowaniem i część z nich przerzuciła swoje głosy na Sławomira Mentzena, który nie tylko jest dynamiczniejszy w kampanii, ale także reprezentuje bliskie im wartości.

Tym właśnie zjawiskiem należy, przynajmniej po trosze, tłumaczyć proces sondażowego zbliżania się szefa Konfederacji do Nawrockiego.

Żeby zatem nie doprowadzić do katastrofy, jaką z punktu widzenia interesów PiS byłoby niewejście jego kandydata do drugiej tury, Kaczyński postanowił zarzucić prowadzaną od początku narrację o "obywatelskości" Nawrockiego i przedstawił go po prostu jako człowieka PiS. Po to, by zagwarantować mu w pierwszej turze poparcie zbliżone do tego, jakim stale cieszy się jego partia.

Rozsądna strategia

To racjonalna decyzja, bo jeśli rywalizacja Mentzena z Nawrockim zostanie przedstawiona jako starcie polityka Konfederacji z politykiem PiS, to ten drugi nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem pierwszego. Strategia – jako się rzekło – racjonalna, tyle tylko, że całkowicie zaprzeczająca tej, która była stosowana przez ostatnie dwa miesiące: eksponowania "niezależności" Nawrockiego.

Co to zatem ostatecznie oznacza? Z dużym prawdopodobieństwem wejście prezesa IPN do drugiej tury oraz przegranie w niej z Rafałem Trzaskowskim. Bo to, co jest rozwiązaniem problemu rywalizacji z Mentzenem, staje się problemem w walce z wiceszefem PO. Zlepienie Nawrockiego z PiS powinno okazać się skuteczne w walce o wejście do drugiej tury, będzie jednak kłopotem przez dwa tygodnie trwania kampanii po 18 maja.

Wygląda na to, że w prezes PiS podjął decyzję, iż wybory prezydenckie są stracone i że to, o co należy walczyć, to interes jego oraz jego partii. Oczywiście, dobrze byłoby (z jego puntu widzenia), gdyby nową głową państwa nie był Trzaskowski, ale ważniejsze jest przetrwanie PiS jako najistotniejszej siły politycznej. By polaryzacja trwała, a duopol PO-PiS nie został zastąpiony rywalizacją na linii Donald Tusk – Sławomir Mentzen, bo to oznaczałoby prawdziwą polityczną emeryturę dla Kaczyńskiego. A na nią prezes PiS na razie się nie wybiera.  

Dla Wirtualnej Polski Marek Migalski

Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (113)