Komenda przesiedział przez niego 18 lat. Ireneusz M. śmiał się ludziom w twarz. "Gówno mi zrobicie"
Tomasz Komenda spędził w więzieniu 6540 dni. Znęcano się nad nim psychicznie i fizycznie. Trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Okazało się, że jest niewinny. Bo w sprawę morderstwa 15-letniej Małgosi zamieszany jest gwałciciel Ireneusz M.
Gehenna Tomasza Komendy nie skończyła się po wyjściu z więzienia. Na odszkodowanie może poczekać kilka lat, ale co chwila musi pojawiać się w prokuraturze. I opowiadać o 18 latach spędzonych za kratakami za zbrodnię, której nie popełnił.
Ciało 15-letniej Małgosi znaleziono 1 stycznia 1997 r., niedaleko miejsca, gdzie bawiła się podczas zabawy sylwestrowej. Dziewczyna umierała przez wiele godzin. Tomasza Komendę skazano, ale w sprawę zamieszany Ireneusz M. Kim jest ten mężczyzna?
Pił z "Grubym", miał schowane trzy półlitrówki
Ireneusz M. przebywa obecnie w więzieniu w Wołowie, przeciwko niemu szykowany jest akt oskarżenia za sprawę Komendy. Ale cała historia zaczęła się wiele lat temu. " Irek był trudnym dzieckiem. Buntował się, nie chciał chodzić do szkoły. Z powodu częstej nieobecności zainteresowała się nim opieka społeczna. Zabrano go na trzy miesiące do domu dziecka" - czytamy w Gazecie Wyborczej". Skończył podstawówkę, zawodówkę, zrobił papiery ślusarza. Wyjechał do Szwecji, pracował na budowach.
Ożenił się kiedy miał 18 lat, jego żona miała 16 lat, gdy zaszła w ciążę. W noc sylwestrową oku 1996/1997 miał 21 lat, pokłócił się z partnerką. Pił z "Grubym", miał schowane trzy półlitrówki i dwa duże napoje pomarańczowe. Nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w Miłoszycach, ale Irek został wykluczony z kręgi podejrzanych.
Co ciekawe, jego imię padło z ust świadków, a on sam zeznał, że zabita Małgosia miała "białe skarpetki z czerwonym paskiem".
"Gówno mi policja zrobi, bo mam żółte papiery"
Ireneusz wpadł wiele lat później. Sądy skazywały go kilkukrotnie. Za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Za posługiwanie się cudzym dowodem osobistym. Za znęcanie nad bliskimi. Za uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego. Za gwałty i groźby.
Pewnej nocy próbował zgwałcić kobietę, ale powstrzymali go znajomi. "Gówno mi policja zrobi, bo mam żółte papiery" - wykrzyczał. Tego samego wieczoru zgwałcił inną kobietę, która pijana zasnęła po imprezie na działce.
W 2015 roku został skazany, a sąd podkreślił, że Ireneusz M. miał schemat działania: gwałcił, wykorzystując łączące go z kobietami relacje i to, że były pod wpływem alkoholu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl