Kołodziejczak na granicy. "Nie chcą przedstawić mi dokumentów"
Protest rolników trwa. Michał Kołodziejczak zjawił się we wtorek na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku, aby przeprowadzić kontrolę. "Chcę sprawdzić, jaki towar w ostatnich dniach wjeżdżał do Polski. Niestety napotkałem na opór" - przekazał wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.
Zaostrza się sytuacja na granicy w Dorohusku. Protestujący rolnicy w poniedziałek wysypali zboże z ukraińskich ciężarówek. We wtorek na przejściu granicznym w Dorohusku postanowił zjawić się Michał Kołodziejczak.
"Przeprowadzam kontrolę poselską. Chcę sprawdzić, jaki towar w ostatnich dniach wjeżdżał do Polski. Niestety napotkałem na opór. Pracownicy nie chcą przedstawić mi dokumentów z dwóch ostatnich pociągów, które przyjechały z Ukrainy do Polski" - poinformował wiceminister rolnictwa na platformie X.
Protest rolników nie ustaje
Rolnicy z całej Polski rozpoczęli w piątek protest, który ma potrwać przez 30 dni. Powodem ogólnokrajowej akcji jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku.
Protestujący rolnicy sprzeciwiają się też wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Przeciw niektórym rozwiązaniom zawartym w "Zielonym Ładzie" protestują też rolnicy m.in. w Rumunii, Francji i Belgii.
- Unia stosuje podwójne standardy. Na nas nakładane są co chwila kolejne obostrzenia i wymagania. Wszystko to sprawia, iż musimy ponosić dodatkowe koszty. Tymczasem na Ukrainie nikt nie kontroluje warunków upraw, tonami stosowane są pestycydy, których nam zabroniono używać 15-20 lat temu, gdyż są rakotwórcze, przez to mają tam dużo niższe koszty produkcji. A bez problemu zezwala się na przywóz towarów z Ukrainy, które potem leżą na półkach obok tych, które powstały w Polsce - mówią w rozmowie z Wirtualną Polską zirytowani rolnicy.
Przeczytaj również: