Wysypali zboże. Mer Lwowa atakuje polskich rolników

Mer Lwowa Andrij Sadowy uderzył w polskich rolników, którzy blokują dojazd do granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku. "Takie działania to podłość i wstyd" - napisał w mediach społecznościowych.

Mer Lwowa atakuje polskich rolników. "Prorosyjscy prowokatorzy"
Mer Lwowa atakuje polskich rolników. "Prorosyjscy prowokatorzy"
Źródło zdjęć: © PAP | Vitaliy Hrabar
Radosław Opas

12.02.2024 | aktual.: 12.02.2024 10:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zaostrza się sytuacja na granicy w Dorohusku. Protestujący rolnicy wysypali zboże z ukraińskich ciężarówek. Zdjęcie zboża leżącego na ulicy skomentował w poniedziałek rano Mer Lwowa Andrij Sadowy.

"Nazwijmy rzeczy po imieniu. Na tym zdjęciu widać ukraińskie zboże, które z ukraińskich ciężarówek wyrzucili polscy, choć w rzeczywistości prorosyjscy prowokatorzy. Pseudoblokada na granicy trwa" - napisał na platformie X (dawniej Twitter).

Sadowy dodał, że "Ukraińcy dosłownie podlewają pola krwią, z której zrodzi się to ziarno". Jak podkreślił, zbiór pszenicy na polu dotkniętym wojną "przypomina pracę sapera". Wysypanie zboża na ulicę nazwał "podłością i wstydem".

Protest rolników trwa

Rolnicy z całej Polski rozpoczęli w piątek protest, który ma potrwać przez 30 dni. Powodem ogólnokrajowej akcji jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Protestujący rolnicy sprzeciwiają się też wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Przeciw niektórym rozwiązaniom zawartym w "Zielonym Ładzie" protestują też rolnicy m.in. w Rumunii, Francji i Belgii.

- Unia stosuje podwójne standardy. Na nas nakładane są co chwila kolejne obostrzenia i wymagania. Wszystko to sprawia, iż musimy ponosić dodatkowe koszty. Tymczasem na Ukrainie nikt nie kontroluje warunków upraw, tonami stosowane są pestycydy, których nam zabroniono używać 15-20 lat temu, gdyż są rakotwórcze, przez to mają tam dużo niższe koszty produkcji. A bez problemu zezwala się na przywóz towarów z Ukrainy, które potem leżą na półkach obok tych, które powstały w Polsce - mówią w rozmowie z Wirtualną Polską zirytowani rolnicy.

Przeczytaj również:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także