Kolejny pożar w rolnictwie. Grójec znów kipi gniewem
Gniew ogarnia następną branżę i kolejnych wyborców. Po aferze z ukraińskim zbożem, a potem zbyt tanich truskawkach, malinach i porzeczkach, ujawniono ceny skupu kolejnego gatunku owoców. - To, co płacą za wiśnie, to skandal - grzmią sadownicy. A w regionach sadów wygrywał zwykle PiS.
27.07.2023 06:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Groteskowy filmik, który minister Robert Telus wrzucił na swojego TikToka, będzie go prześladował do końca urzędowania. Trzymając gaśnicę, polityk wołał: "Tak właśnie gasimy pożary w polskim rolnictwie wywołane wojną na Ukrainie". Po czym zaczął kręcić się w kółko, rozpryskując zawartość. Film (został już usunięty) miał być żartobliwą aluzją do skuteczności ministra, który rzekomo rodzi sobie z każdym problemem.
- Minister Telus mógłby przyjechać do Grójca. Niech weźmie gaśnicę, bo jest afera do ugaszenia. Skupy proponują 2,50 zł za kilogram wiśni do mrożenia i 1,40 zł za owoce przeznaczone do tłoczenia na sok i koncentrat. Powinno być powyżej 3 zł, abyśmy mieli z czego żyć - mówi Andrzej, właściciel wiśniowego sadu pod Grójcem. Wylicza, że pracownikowi, który zrywa wiśnie, musi zapłacić co najmniej złotówkę za zerwanie kilograma.
I już prosta matematyka pokazuje, że dla niego zostają grosze. Trudno tak utrzymać gospodarstwo, a co najważniejsze - cokolwiek zarobić.
- Po uwzględnieniu kosztów paliwa i środków ochrony roślin zostaje mi najwyżej na papier toaletowy. Takie ceny w skupie dobre były kilka lat temu, nie przy inflacji, jaką rozpętał PiS i szef NBP Glapiński - oskarża sadownik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówca zwierza się, że w tym roku zarabiał w sadownictwie tak mało, że musiał dorabiać jako zbieracz truskawek. Własne wiśnie stara się sprzedać, ogłaszając się w internecie. Szuka nabywcy po 6 zł, bo owoce są dorodne, deserowe i słodkie. - Jakiś... (tu pada wyzwisko - red.) ze skupu napisał mi wiadomość, że dla niego wiśnie są warte 1 zł - wścieka się.
Nie jest to odosobniony głos.
- Absolutnie cena skupu wiśni powinna wynosić grubo powyżej 3 zł, na przykład 3,50 zł za kilogram owoców do mrożenia - ocenia w rozmowie z WP Piotr Pasik, prezes Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Wiśni. Dodaje, że plantatorzy są niezadowoleni z ogłoszonych w ostatnich dniach cen skupu.
Warto dodać, że Polska jest w światowej czołówce pod względem produkcji wiśni. Ustępujemy tylko takim krajom jak Rosja i Turcja. Najwięcej sadów znajduje się w okolicach Grójca, Warki, Białej Rawskiej.
W gminie Grójec w 2019 roku PiS zdobył niemal 40 proc. głosów - i wygrał bez problemu. O tym, że w tym regionie rządzą tematy związane z rolnictwem, świadczy najlepiej drugi wynik - 20 proc. zdobył PSL, a dopiero trzecia była Koalicja Obywatelska.
Gmina Warka? PiS wziął tutaj 50 proc. głosów, a Koalicja Obywatelska tylko 12 proc.
PiS rozważa pomoc. "Rozmawiamy ze spółkami państwowymi"
Jak dowiaduje się WP, rząd rozważa udzielenie pomocy "branży wiśniowej". Państwowe podmioty miałyby skupować wiśnie po cenach wyższych niż oferowane w skupie, tak jak to było w przypadku interwencyjnego skupu malin.
- Rozmawiamy ze spółkami państwowymi, aby skupowały, ale nie mam jeszcze potwierdzenia, czy będą mieć możliwości - odparł minister Telus na nasze pytanie.
Domyka się krąg rolniczych pretensji. Przez cały rok: "nie opłaca się"
Po narzekaniach plantatorów wiśni domyka się roczny krąg afer zgłaszanych Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Po zbiorach wiśni przetwórnie przestawią się na jabłka.
Przypomnijmy, że rok temu właśnie od jabłek zaczęła się burza wśród rolników. Ceny skupu były dwukrotnie niższe niż zazwyczaj, bo od lipca 2022 do stycznia 2023 roku w Polsce trwał szalony import koncentratu jabłkowego z Ukrainy.
Jak informowaliśmy, importem koncentratu zajmowała się firma ukraińskiego milionera Tarasa Barszczowskiego. Biznesmen jest ścigany listem gończym. Według śledczych założył zbrojny gang, oszukiwał dostawców, nie płacił podatku VAT.
W czerwcu wraz z sezonem na truskawki pojawiły się kolejne żale. - Ceny były dużo poniżej oczekiwań i dużo poniżej opłacalności produkcji. Głównym powodem tego jest niekontrolowany import tych owoców z Ukrainy. Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni - tłumaczył w rozmowie z Radiem RDC Michał Michaluk ze Związku Sadowników RP.
Następnie wyszła afera z malinami. "Sytuacja na rynku malin przeznaczanych do przetwórstwa jest dramatyczna" - napisali sadownicy w liście do premiera. Wskazują, że ceny w skupach są bardzo niskie z powodu importu mrożonek z Ukrainy.
Po malinach nastał dramat o porzeczkach. Głośno było o rolniku, który z powodu niskich cen nie zebrał owoców, tylko pozwolił "rwać za darmo".
Minister widział zmowę cenową. Niemiecka firma odpowiada
15 lipca minister Telus ogłosił, iż powiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne o podejrzeniu zmowy cen na rynku malin. Dodał, że w trakcie kontroli firm skupujących i przetwarzających maliny jest również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
"Ze względu na podejrzenia zmowy cenowej na rynku malin, uruchomiłem wszystkie inspekcje państwowe, celem kontroli firm skupujących i przetwarzających maliny" - przekazał wówczas we wpisie na Twitterze.
- Brak jest podstaw do twierdzeń, że trudna sytuacja na rynku malin może być wynikiem zmowy cenowej skupów lub przetwórców - przekazał 25 lipca Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prezentując analizę danych z blisko 60 skupów i pięciu największych przetwórców.
Informację o tym, że nie ma dowodów na zmowę, UOKiK zakończył wezwaniem: "Przedsiębiorco, rolniku, jeżeli działasz w branży rolno-spożywczej i twój duży kontrahent wykorzystuje swoją przewagę, narzucając niekorzystne dla ciebie warunki współpracy, zawiadom UOKiK".
Na prośbę WP do sprawy odniosła się firma Doehler, właściciel zakładów przetwórczych w Kozietułach Nowych, Łęczeszycach, Jasienicy i Tarczynie.
"Naszą naczelną zasadą jest wolny rynek, a rozwój cen owoców na rynku postrzegamy jako wynik trudnego popytu w Europie i działalności eksportowej w związku ze zbiorami, które w tym roku są większe niż w ubiegłym" - przekazała nam Diana Weber, rzeczniczka prasowa spółki, zapytana o podejrzenia ministra i krytykę ze strony rolników.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski