Kolejne incydenty wyborcze. Darcie kart i wiele innych
- Wybory samorządowe przebiegają w bardzo spokojnej atmosferze - zapewnił szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Dodał, że od godzin porannych pojawiły się jedynie dwa nowe przypadki podejrzenia przestępstwa. Jest za to o ponad 40 więcej innych zdarzeń, które są kwalifikowane jako wykroczenia.
Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała o dwóch incydentach związanych z procesem wyborczym. Pierwszy z nich miał miejsce w województwie lubelskim, gdzie nietrzeźwa kobieta wyniosła karty do głosowania poza lokal wyborczy. Drugi incydent zdarzył się w Radomiu, gdzie jeden z wyborców podarł kartę do głosowania.
W przypadku incydentu w województwie lubelskim, karty do głosowania, które zostały wyniesione przez kobietę, zostały zabezpieczone w jej mieszkaniu. Zostały tam odnalezione i zabezpieczone, aby zapewnić, że nie zostaną niewłaściwie wykorzystane.
W Radomiu doszło do innego rodzaju naruszenia przepisów wyborczych. Wyborca, który otrzymał kartę do głosowania, podarł ją i pozostawił w lokalu wyborczym, po czym opuścił pomieszczenie. Marciniak poinformował, że podarta karta została zabezpieczona przez komisję wyborczą.
Przewodnicząca komisji zgłosiła incydent i podjęto działania związane z naruszeniem przepisów wyborczych zawartych w Kodeksie karnym. Zgodnie z tymi przepisami, osoba, która w związku z wyborami "niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne" może zostać ukarana pozbawieniem wolności do 3 lat.
W Katowicach wymienili się kartami do głosowania
Przewodniczący PKW poinformował również o innym incydencie, który miał miejsce w Katowicach. W jednej z gmin doszło do sytuacji, w której dwaj wyborcy wymienili się kartami do głosowania.
Podczas wcześniejszej konferencji, która odbyła się o godzinie 10, Marciniak poinformował, że w 7 przypadkach podejrzewane były przestępstwa związane z wyborami. Stwierdzono również 212 wykroczeń, które naruszały przepisy wyborcze.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Incydent na Mazowszu. "Przedarła kartę i wyszła"