KO chce odwołać członków Rady Mediów Narodowych. Ważą się losy TVP
- Jeśli Rada Mediów Narodowych będzie nadal korzystała z pozakonstytucyjnych uprawnień, podejmując decyzje bezprawne i wrogie wobec interesu państwa, to rozpoczniemy procedurę odwoływania jej członków z nadania PiS już w przyszłym tygodniu - zapowiada w rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Bogdan Zdrojewski. W czwartek okazało się, że TVP przed zmianą ma bronić też Trybunał Konstytucyjny.
14.12.2023 | aktual.: 14.12.2023 17:30
Ostatecznych decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Nowa większość rządząca bierze pod uwagę każdy możliwy wariant. W grze jest zarówno inicjatywa ustawowa, jak i podjęcie uchwał.
Członkowie Rady Mediów Narodowych (w której większość ma PiS) twierdzą jednak, że byłoby to wbrew prawu. - Gdyby ktoś upierał się przy odwołaniu Rady Mediów Narodowych za pomocą uchwały sejmowej, to tworzy anarchię. Oznacza to, że w ten sposób można odwołać prezesa NIK-u, sędziów TK i członków KRRiT - uzasadniała w rozmowie z PAP członkini RMN, posłanka PiS Joanna Lichocka.
Przeciąganie liny trwa
- Nie jest dla nas zaskoczeniem, że będą bronić się wszelkimi możliwymi środkami - mówią Wirtualnej Polsce politycy rządu KO, Lewicy i Trzeciej Drogi.
Mają na myśli Radę Mediów Narodowych, która chce zablokować zmiany w TVP. - Wiemy, co zamierzają, ale nie zahamują zmian. Mamy przygotowanych kilkanaście scenariuszy, rewolucja będzie "na dniach" - mówi nam polityk zaangażowany w proces zmian w TVP.
Zobacz także
Cisza przed burzą w TVP
Jak poinformowała w tym tygodniu Wirtualna Polska, przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański zwołał posiedzenie Rady na czwartek 14 grudnia na godz. 11. Tematem posiedzenia organu, w którym większość mają byli i obecni posłowie PiS, miały być planowane przez rząd Donalda Tuska zmiany w mediach publicznych.
Spotkanie RMN przesunięto jednak na godz. 15 - przekazali nam jej członkowie. Rozpoczęło się godzinę przed planowaną przez środowiska związane z PiS "manifestacją w obronie TVP". A także na chwilę przed rewolucją planowaną przez nowy rząd.
Ale spotkanie - jak dowiedziała się WP - ponownie szybko przerwano. A właściwie zakończono - decyzją przewodniczącego Czabańskiego.
- To są nerwowe, niezrozumiałe ruchy. O tym, jak niecodzienna jest to sytuacja, świadczy fakt, że spotkanie zwołano z dnia na dzień. A później szybko je zakończono - powiedział nam członek RMN z ramienia Lewicy Robert Kwiatkowski.
Nasi rozmówcy z Koalicji Obywatelskiej nie mają wątpliwości co do celu zdominowanej przez PiS Rady. Ich przewidywania jednak minęły się z tym, o czym zdecydował w czwartek po południu Krzysztof Czabański. Przed spotkaniem RMN jeden z ważnych polityków KO mówił nam tak:
- Rada Mediów Narodowych ma otworzyć spotkanie i go nie zamykać. To ma doprowadzić do sytuacji, by można było w sposób zdalny lub korespondencyjny podjąć na Radzie każdą uchwałę i każdą decyzję, w zależności od tego, jaki plan wdrożą Ministerstwo Kultury oraz Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Jak słyszymy, minister kultury nie podejmie jednak pochopnych działań. Na to bowiem liczy właśnie RMN.
Jak twierdził w rozmowie z WP jeden polityków KO, członkowie RMN z nadania PiS mieli liczyć się z tym, że na poziomie rządowym zapadnie decyzja o powołaniu likwidatora, kuratora czy prokurenta, i że stanie się to do godz. 15. - Dlatego zwołali spotkanie właśnie o tej godzinie - mówił polityk KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Błędy i obstrukcja
Dzień wcześniej, jak pisaliśmy w WP, prezes TVP Mateusz Matyszkowicz powołał "swojego" prokurenta Przemysława Herburta, dotychczasowego dyrektora biura spraw korporacyjnych TVP. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", miał być to ruch uprzedzający decyzje ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Prokurenta bowiem nowy minister kultury nie może zawiesić. Może zawiesić Matyszkowicza. Ale wtedy spółką zarządzałby właśnie prokurent wskazany przez obecnego szefa TVP.
KO ma jednak odpowiedź na ten ruch. Zdaniem rządu - "desperacki i błędny".
Nasi rozmówcy z partii rządzącej twierdzą, że prezes TVP Mateusz Matyszkowicz, wyznaczając swojego prokurenta, który miałby zahamować zmiany w spółce, popełnił błąd. - On nie uwzględnił sytuacji, która wydarzyła się kilka dni temu. Czyli błędu formalno-prawnego, który stwierdził sąd we wniosku Piotra Glińskiego - mówi nam jeden z polityków.
Przypomnijmy: prof. Gliński, w ostatnich godzinach urzędowania na stanowisku ministra kultury w rządzie PiS, zawnioskował o dokonanie zmian w statutach TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej - tak, by w razie likwidacji trzech wymienionych w piśmie spółek likwidatorami byli członkowie zarządów spółek. To - jak ujawniliśmy w WP - był sposób rządu PiS, by zablokować planowane przez Koalicję Obywatelską zmiany w mediach publicznych.
Zobacz także
Ale prof. Gliński popełnił błąd, który stwierdził sąd, odrzucając wniosek byłego ministra z PiS. Dlatego też wyznaczenie prokurenta przez prezesa Matyszkowicza - wedle nowego rządu - nic obecnemu kierownictwu TVP nie da. A wręcz może pogorszyć sytuację z punktu widzenia obecnej TVP.
- Prezes Matyszkowicz się podłożył, bo nie uwzględnił konieczności dokonania zmian w samej procedurze wnioskowania o likwidatora lub prokurenta przez zarząd TVP - wyjaśnia nasz rozmówca zbliżony do rządu. Twierdzi, że "to dodatkowy argument dla ministra Sienkiewicza do postępowania w tej sprawie".
Możliwe konsekwencje
Co na ten temat myśli przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Bogdan Zdrojewski?
- To rodzaj obstrukcji ze strony obecnego zarządu TVP. Ale też dowód w sprawie. Bo to działanie pozaprawne, mające określony kontekst formalno-prawny. Te wszystkie działania, również pozakonstytucyjnego bytu, jakim jest Rada Mediów Narodowych, będą miały konsekwencje - podkreśla w rozmowie z WP polityk KO.
Nasi rozmówcy z rządu podkreślają, że Rada pod kierunkiem Krzysztofa Czabańskiego "chce podejmować decyzje przeciwko Spółce Skarbu Państwa, wbrew właścicielom, czyli reprezentantom spółki, a reprezentantem Skarbu Państwa nie jest Rada Mediów Narodowych, tylko rząd, reprezentowany przez ministrów aktywów państwowych i kultury". Tak przedstawiają to politycy KO.
- Jeśli będą podejmowane przez Radę bezprawne decyzje, to jej członkowie muszą liczyć się z konsekwencjami dyscyplinarnymi - twierdzi poseł nowej większości.
Według informacji Wirtualnej Polski w przyszłym tygodniu ma zostać zwołane w Sejmie specjalne posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu, która podsumuje i omówi działania Rady Mediów Narodowych. Potwierdza to w rozmowie z WP Bogdan Zdrojewski. Niewykluczone, że to będzie moment zainicjowania procedury odwołania członków Rady Mediów Narodowych.
- Jeśli Rada Mediów Narodowych będzie nadal korzystała z pozakonstytucyjnych uprawnień, podejmując decyzje bezprawne i wrogie wobec interesu państwa, to rozpoczniemy procedurę odwoływania jej członków z nadania PiS już w przyszłym tygodniu - zapowiada w rozmowie z Wirtualną Polską przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków.
Co na to PiS? - Ustawa o RMN ściśle określa w jakich okolicznościach można przestać pełnić tę funkcję. Nie ma tam odwołania, a już na pewno odwołania na drodze uchwały Sejmowej. Gdyby ktoś jednak się przy tym upierał, to tworzy tak naprawdę anarchię, bo to właściwie kaprys większości sejmowej będzie mógł przerwać każdą kadencyjność - mówiła w rozmowie z PAP Joanna Lichocka.
Jak poinformowała w czwartek 14 grudnia PAP, 16 stycznia Trybunał Konstytucyjny ma zająć się oceną konstytucyjności przepisów umożliwiających likwidację i rozwiązanie spółek publicznej radiofonii i telewizji. Jak podano, wniosek do TK w tej sprawie złożyła grupa posłów PiS.
To nie wszystko. Wydane zostało postanowienie o zabezpieczeniu zobowiązujące Skarb Państwa do powstrzymania się od czynności zmierzających do likwidacji spółek publicznej radiofonii i telewizji i dokonywania zmiany w ich zarządach - dowiedziała się PAP w biurze Trybunału Konstytucyjnego. W praktyce ma to powstrzymywać zmiany w spółkach.
Wskazano już skład orzekający Trybunału Konstytucyjnego. Przewodniczącym będzie prezes Julia Przyłębska, Krystyna Pawłowicz - sprawozdawcą, a znajdą się w nim jeszcze Stanisław Piotrowicz, Bogdan Święczkowski i Jarosław Wyrembak. Wszyscy sędziowie kojarzeni są z PiS.
Czabański broni TVP, ale na status quo nie ma szans
Przewodniczący Rady Mediów Narodowych stwierdził niedawno, że "wszystkie działania, mające zmienić sytuację prawną medialnych spółek Skarbu Państwa, które nie są podejmowane na drodze ustawodawczej, będą ciężkim łamaniem prawa". - Nie ma możliwości na drodze innej niż ustawodawczej dokonywania zmian w mediach publicznych - podkreślił szef RMN.
I wyliczał, że "media publiczne, spółki medialne działają na podstawie ustawy o radiofonii i telewizji, ustawy o Polskiej Agencji Prasowej, ustawy o Radzie Mediów Narodowych oraz kodeksu spółek handlowych". - Te akty prawne konstytuują te spółki i zapewniają im bezpieczeństwo działania, bezpieczeństwo pracy pracownikom oraz możliwość realizowania misji mediów publicznych - stwierdził Czabański.
Przekonywał też, że "wszelkie zmiany tej sytuacji prawnej muszą, jeżeli taka byłaby wola parlamentu, zapadać na drodze ustawodawczej: Sejm, Senat i prezydent".
Nowa większość rządowa przekonuje, że wszelkie zmiany odbędą się zgodnie z prawem. Polityk KO Marcin Kierwiński - nowy szef MSWiA - zapowiedział w Polskim Radiu, że "funkcjonariusze, którzy zasiadają w TVP, nie będą tam więcej pracować". - Wszystko będzie wykonane zgodnie z przyzwoitością. Stosowne rozwiązania przedłoży minister właściwy ds. kultury, jak tylko obejmie swoją funkcję - stwierdził polityk.
Plany rządu
Według nieoficjalnych informacji medialnych, nowy minister kultury zawiesi obecny zarząd TVP i powoła kuratora, który będzie mógł np. wypowiadać umowy.
- Minister kultury i dziedzictwa narodowego działający na walnym zgromadzeniu jako jedyny akcjonariusz TVP ma prawo dokonać zawieszenia na czas nieoznaczony, na podstawie art. 368 par. 4 Kodeksu spółek handlowych i par. 13 ust. 6 statutu TVP każdego z członków zarządu w wykonaniu przez niego funkcji. Dotyczy to także prezesa TVP - mówiła w rozmowie z Business Insider prof. Katarzyna Bilewska.
Zawieszenie oznacza nakaz wstrzymania się od prowadzenia spraw spółki i jej reprezentacji.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl