Kłopoty prokuratorów od Ziobry? Jest śledztwo w sprawie inwigilacji

Prokuratura bada, czy śledczy z czasów Zbigniewa Ziobry przekroczyli swoje uprawnienia w sprawie dwóch pomorskich weterynarzy – ustaliła Wirtualna Polska. Chodzi o bezprawne pozyskanie billingów, rejestru wiadomości SMS i danych z BTS, które posłużyły do postawienia lekarzom zarzutów. Weterynarze od czterech lat stoją przed sądem. WP poznała kulisy sprawy.

Gdańscy prokuratorzy, podwładni Zbigniewa Ziobry, mogą mieć kłopGdańscy prokuratorzy, podwładni Zbigniewa Ziobry, mogą mieć kłopoty
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Wojciech Strozyk/REPORTER
Sylwester Ruszkiewicz

Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że zawiadomienie w tej sprawie w 2024 r. otrzymała Prokuratura Krajowa, która następnie skierowała je do Prokuratury Okręgowej w Łomży. To tam w sierpniu wszczęto śledztwo w sprawie "niezgodnego z przepisami wykorzystania danych teleinformatycznych".

"Tutejsza prokuratura w dniu 26 sierpnia 2024 r. wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień (…) przez prokuratorów Prokuratury Regionalnej i Okręgowej w Gdańsku poprzez wykorzystanie w postępowaniach karnych bilingów telefonicznych uzyskanych wbrew przepisom procedury karnej i działaniem na szkodę interesu prywatnego kilku osób i publicznego (…). W chwili obecnej postępowanie znajduje się w fazie in rem" – potwierdza nam Dorota Leszczyńska, rzeczniczka łomżyńskiej prokuratury.

Jak ustaliliśmy, chodzi o wykaz połączeń telefonicznych dwóch pomorskich weterynarzy Tomasza K. i Michała G. wraz z miejscami ich logowań do stacji przekaźnikowych (BTS). Dane pozyskane w ramach kontroli operacyjnej stanowiły kluczowy dowód w śledztwie, w którym postawiono lekarzom zarzuty "doprowadzenia Inspekcji Weterynaryjnej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem". Od 2021 r. wobec mężczyzn i pięciu innych osób toczy się proces karny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Powinniśmy złożyć". Pierwsze zarzuty ws. Pegasusa i wezwanie Ziobry

Prokuratorzy od sprawy syna Kurskiego i inwigilacji Brejzy

Postępowanie przeciwko weterynarzom początkowo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, a następnie – gdańska Prokuratura Regionalna. W tej drugiej sprawą zajmował się zespół śledczych nadzorowany przez byłą Prokurator Regionalną Teresę Rutkowską-Szmydyńską, zaufaną byłego ministra sprawiedliwości za rządów PiS Zbigniewa Ziobry.

Oprócz śledztwa przeciwko lekarzom nadzorowała ona m.in. dwukrotnie umorzone postępowanie ws. Zdzisława K. syna byłego europosła PiS i dawnego prezesa TVP Jacka Kurskiego. Syna Kurskiego był podejrzewany o "inne czynności seksualne" wobec małoletniej córki znajomych polityka. Po ujawnieniu sprawy kategorycznie zaprzeczał. "Śledztwo i decyzje prokuratury jasno pokazują, że jestem niewinny" - mówił Zdzisław K. Postępowanie jednak wznowiono. Prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Toruniu.

Tuż przed wyborami przegranymi przez PiS w 2023 r. Rutkowska-Szmydzińska została powołana na stanowisko prokuratora krajowego z wynagrodzeniem wynoszącym ok. 30 tys. zł brutto. W styczniu br. minister Adam Bodnar zawiesił ją w związku ze śledztwem Prokuratury Krajowej dotyczącym podejrzenia przekroczenia uprawnień przy sprawie syna Kurskiego. O Szmydzińskiej-Rutkowskiej głośno było także przy okazji tzw. tzw. afery inowrocławskiej, w której szukano haków na obecnego europosła KO Krzysztofa Brejzę. Pani prokurator miała się domagać uchylenia immunitetu polityka.

Innym prokuratorem zaangażowanym w sprawę weterynarzy jest Remigiusz Signerski, były podwładny Szmydzińskiej-Rutkowskiej. On z kolei bezpośrednio nadzorował śledztwo, w którym inwigilowano Pegasusem senatora Brejzę. Signerski zmienił front krótko przed wyborami w 2023 roku. Ustąpił wówczas ze stanowiska naczelnika wydziału ds. przestępczości gospodarczej, rzekomo w akcie protestu przeciw naciskom Szmydzińskiej-Rutkowskiej.

Jak ujawniła kilka dni temu "Gazeta Wyborcza", gdańskimi prokuratorami zaangażowanymi za czasów Zbigniewa Ziobry w tzw. sprawę inowrocławską, w której z użyciem Pegasusa szukano haków na Krzysztofa Brejzę i jego ojca Ryszarda, zajmuje się Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Kłopoty mogą mieć nie tylko prokuratorzy, którzy prowadzili postępowanie, ale przede wszystkim ci, którzy sprawowali nad nim nadzór.

Z kolei w czwartek 30 maja Prokuratura Krajowa skierowała do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego wniosek o uchylenie immunitetu wspomnianej prokurator Teresie Rutkowskiej-Szmydyńskiej.

Wydział Spraw Wewnętrznych PK chce jej postawić zarzuty popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i utrudniania postępowania karnego. Według "GW" miała wpływać na innego prokuratora, aby ten wycofał wniosek o areszt dla podejrzanej w śledztwie gospodarczym w 2019 r. Chodziło o znajomą ówczesnego ministra z rządu PiS.

Jeden z lekarzy składa zawiadomienie

O co chodzi w procesie weterynarzy i dlaczego byli oni inwigilowani? Sprawa jest tajemnicza. Z akt ich procesu, z którymi zapoznała się Wirtualna Polska, wynika, że prokuratura i policja weszły w posiadanie danych dotyczących ich telefonów jeszcze zanim wszczęto śledztwo w ich sprawie, co jest sprzeczne z prawem. W aktach znajduje się pismo stwierdzające, że materiały uzyskano w śledztwie prowadzonym przeciwko "grupie przestępczej dokonującej wyłudzeń odszkodowań komunikacyjnych". Do dziś nie wiadomo, co to za postępowanie. Nie ma ono żadnego z związku z zarzutami, które pięć lat później postawiono lekarzom na postawie logowań ich telefonów do stacji BTS.

Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, to jeden z lekarzy Tomasz K. w czerwcu zeszłego roku złożył w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury Krajowej. Zdaniem weterynarza wykorzystanie danych pochodzących z kontroli operacyjnej odbyło się "bez stosownej decyzji procesowej" i naruszało konstytucyjną wolność komunikacji.

Prokuratura wstępnie podzieliła te argumenty, przekierowując zawiadomienie do Łomży, gdzie od niemal roku toczy się w tej sprawie śledztwo.

Wprowadzali służby weterynaryjne w błąd?

Sama sprawa przeciw lekarzom dotyczy ich działalności weterynaryjnej. Śledztwo w tej sprawie miało swój początek jeszcze w 2015 r., gdy Pomorski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Włodzimierz Przewoski doniósł do gdańskiej prokuratury na weterynarzy z lokalnej kliniki, w której pracowała jego córka. Twierdził m.in., że dwaj lekarze współpracujący ze służbami weterynaryjnymi Tomasz K. i Michał G. poświadczali nieprawdę: mieli wystawiać dokumenty świadczące o badaniu drobiu przeznaczonego do uboju, a w rzeczywistości tego nie robili.

W grudniu 2020 r. prokuratura postawiła weterynarzom zarzuty "wprowadzenia służb weterynaryjnych w błąd i doprowadzenie ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w celu osiągnięcia osobistej korzyści majątkowej". Chodzi o to, że lekarze wystawiali inspekcji rachunki za sporządzanie dokumentacji przedubojowej.

W treści zarzutów prokuratura wskazała, że podejrzenie dotyczyło niewielkich kwot. Większość rachunków przedkładanych przez lekarzy opiewało na kwoty rzędu kilkudziesięciu – kilkuset złotych. Każdy zarzut dotyczył oddzielnego zaświadczenia o przebadaniu zwierząt.

W maju 2021 r. skierowano w tej sprawie akt oskarżenia do sądu. Lekarze do dziś zasiadają na ławie oskarżonych. Do winy się nie przyznają.

Ich obrońcy twierdzą, że cała sprawa jest kuriozalna, bo koszty ciągnącego się od lat postępowania znacznie przekraczają potencjalną szkodę. Jak wskazują, same opinie biegłych opłacone przez prokuraturę miały opiewać na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Uważają też, że zarzuty wynikają z niezrozumienia zasad leczenia drobiu.

- Prokuratura powołała się na przepisy weterynaryjne dotyczące stosowania m.in. leków na przerywanie ciąży u koni i krów. Śledczy rozszerzyli te zasady na leczenie drobiu, myląc zarówno gatunek zwierząt, jak i kategorie stosowanych leków. Przyjęli bowiem, że leki stosowane wyłącznie przez lekarza weterynarii u krów mają zastosowanie także do drobiu, gdzie leczenie odbywa się jedynie lekami podawanymi pod nadzorem lekarza weterynarii, a nie przez niego osobiście – twierdzi adwokat Joanna Grodzicka, obrońca jednego z lekarzy.

Sąd Najwyższy odmawia przeniesienia sprawy

Proces weterynarzy od czterech lat toczy się przed Sądem Rejonowym w Kartuzach. Proces prowadzi Katarzyna Macińska, powołana na stanowisko sędziego w 2021 r. za czasów Zbigniewa Ziobry przez tzw. neo-KRS. Aplikację sędziowską robiła w ówczesnej kuźni kadr – krakowskiej Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.

Sędzia Macińska w grudniu 2022 r., jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego stwierdziła, że dane bilingowe weterynarzy uzyskano w sposób prawidłowy oraz że wskazują one na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw.

W trakcie procesu adwokaci Tomasza K. wnioskowali o jego zawieszenie do czasu zakończenia śledztwa w sprawie nielegalnej inwigilacji. Sąd jednak odmówił.

- Oddalenie wniosku obrony nastąpiło od razu na rozprawie, dosłownie po trzech minutach od jego złożenia, podczas gdy wniosek obrony liczył 11 stron. Zatem już sama analiza leksykalna jego treści winna być dłuższa — mówi Wirtualnej Polsce adwokat Joanna Grodzicka, obrońca jednego z lekarzy.

Co ciekawe, pół roku wcześniej Sąd Rejonowy w Kartuzach sam zwrócił się do Sądu Najwyższego o "rozważenie przekazania sprawy innemu Sądowi równorzędnemu z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości".

"Jedna z oskarżonych jest powiązana rodzinnie z sędzią tutejszego Sądu. Co więcej, część środowiska sędziowskiego i pracowników Sądu zna osobiście kluczowych świadków" – czytamy w uzasadnieniu postanowienia kartuskiego sądu.

Sąd Najwyższy nie zdecydował się na przeniesienie procesu, bo – jak stwierdził – konieczne by było "odniesienie się do znajomości z oskarżonymi i świadkami", a także "podanie, jaki charakter ma nadmienione powiązanie rodzinne". Koligacje okazały się jednak na tyle odległe i skomplikowane, że procesu nie przeniesiono do innego sądu.

Pełnomocniczka Tomasza K. bezskutecznie wnosiła jeszcze półtora roku temu o wyłączenie od orzekania wszystkich kartuskich sędziów. Wniosek o przeniesienie procesu złożył też drugi z oskarżonych Michał G., powołując się przy tym na słowa ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, że "sędzia powołany z neo-KRS nie może być uznany za niezawisłego". Również bez rezultatu.

Najbliższą rozprawę zaplanowano na 25 czerwca.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Kaufland wycofuje wodę. Kontrowersje w związku z systemem kaucyjnym
Kaufland wycofuje wodę. Kontrowersje w związku z systemem kaucyjnym
Polacy zatrzymani przez Izrael. MSZ zapewnia o ich bezpieczeństwie
Polacy zatrzymani przez Izrael. MSZ zapewnia o ich bezpieczeństwie
Odnaleziono pięciu norweskich żołnierzy. Śmigłowiec poszukuje reszty
Odnaleziono pięciu norweskich żołnierzy. Śmigłowiec poszukuje reszty
Putin o Tomahawkach dla Ukrainy. Odniósł się do relacji z USA
Putin o Tomahawkach dla Ukrainy. Odniósł się do relacji z USA
Atak dronów na ogromny zakład w Rosji. 1700 km od granicy z Ukrainą
Atak dronów na ogromny zakład w Rosji. 1700 km od granicy z Ukrainą
Media: Hołownia spotka się z sekretarzem generalnym ONZ
Media: Hołownia spotka się z sekretarzem generalnym ONZ
Wyniki Lotto 02.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 02.10.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Propalestyńscy aktywiści zablokowali dworzec. Wstrzymany ruch w Hadze
Propalestyńscy aktywiści zablokowali dworzec. Wstrzymany ruch w Hadze
Putin reaguje na słowa Nawrockiego. Mówi o "obecnych przywódcach Polski"
Putin reaguje na słowa Nawrockiego. Mówi o "obecnych przywódcach Polski"
Putin wysyła żołnierzy na granicę kraju NATO
Putin wysyła żołnierzy na granicę kraju NATO
Macron o rosyjskiej flocie cieni. Zwrócił się z apelem
Macron o rosyjskiej flocie cieni. Zwrócił się z apelem
Waszyngton chce technologii Kijowa. Ukraina i USA negocjują umowę
Waszyngton chce technologii Kijowa. Ukraina i USA negocjują umowę