KE rozpoczyna postępowanie przeciwko Polsce w związku z odmową przyjęcia uchodźców
Decyzję ogłosił na posiedzeniu komisarzy szef KE Jean-Claude Juncker. To pierwszy etap procedury o naruszenie prawa UE, która może się skończyć pozwaniem kraju do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. KE rozpoczyna również postępowanie przeciwko Węgrom i Czechom.
13.06.2017 | aktual.: 14.06.2017 12:27
Chodzi o niezrealizowane ustalenia z jesieni 2015 roku o przyjęciu 160 tysięcy osób z obozów w Grecji i we Włoszech i rozlokowaniu ich w unijnych krajach. Do Polski na początek miało trafić około sześciu tysięcy uchodźców.
Polska i Węgry nie przyjęły żadnej osoby w ramach relokacji, Czechy przyjęły dwanaście osób, ale ostatnio ogłosiły, że odmawiają udziału w programie ze względów bezpieczeństwa.
"Naruszyli zobowiązania"
- Relokacja to nie wybór, poza faktem moralnego zobowiązania to decyzja prawna - powiedział na konferencji prasowej unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos. Jak zaznaczył, KE musi być uczciwa wobec krajów członkowskich, które wywiązują się ze zobowiązań.
Komisja podjęła decyzję o wysłaniu wezwania do usunięcia uchybienia do władz w Warszawie, Pradze i Budapeszcie. "Pomimo wielokrotnych wezwań Czechy, Węgry i Polska naruszyły zobowiązania prawne i zobowiązania wobec innych krajów" - zaznaczono w dokumencie.
W pismach wyznaczono termin na wykonanie decyzji lub odpowiedź. Zwyczajowo są to dwa miesiące, choć zdarzało się, że Komisja skracała oczekiwanie na odpowiedź do miesiąca.
W najnowszym raporcie KE napisała, że w grupie krajów które nie przyjęły jeszcze uchodźców jest Austria, ale władze w Wiedniu ogłosiły, że przyjmą 50 uciekinierów z Włoch. Z danych Komisji wynika, że w całości swoje zobowiązania wypełniły, bądź są bardzo blisko, tylko cztery unijne kraje - Malta i Finlandia, a także Łotwa i Estonia.
Zdaniem KE, większość państw członkowskich udowodniła, "że relokacja sprawdza się, jeśli istnieje wystarczająca wola polityczna".
Komentarze
Odnosząc się do decyzji Komisji, rzecznik rządu Rafał Bochenek stwierdził, że jest ona "nieuzasadniona i sprzyja jedynie antagonizowaniu państw UE". - Szanujemy tę decyzję KE, ale nie zgadzamy się z nią, ponieważ od samego początku rząd PiS, rząd Beaty Szydło mówił, że przymusowa relokacja nie jest dobrym rozwiązaniem kryzysu migracyjnego, co pokazały ostatnie miesiące i lata - podkreślił rzecznik.
Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański oznajmił z kolei, że "Polska jest gotowa do obrony swoich racji przed Trybunałem Sprawiedliwości".
- Działanie Komisji Europejskiej doprowadzi w efekcie do spadku zaufania do UE, jest to działanie bezpodstawne i przeciwskuteczne. Trudno spodziewać się karania części państw za to, że cały ten pomysł nie został zrealizowany przez wszystkich - powiedział w PR24 minister spraw wewnętrznych.
Mariusz Błaszczak ironizował mówiąc o pomysłach ministrów zachodnich krajów Europy, o których usłyszał ostatnio w Brukseli. - Mimo że dochodzi do zamachów terrorystycznych oni mówią, że należy integrować poprzez sport - powiedział. Minister podkreślił, że należy brać przykład z takich krajów jak Australia i Izrael, który - zdaniem Błaszczaka - radzi sobie z kwestią terroryzmu muzułmańskiego.
Pojawiają się też inne komentarze:
Stanowcze słowa Dudy
Głosy, że Komisja Europejska rozpocznie procedury ws. naruszenia prawa UE wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców, pojawiały się już wcześniej. Do pogłosek odniósł się m.in. prezydent Andrzej Duda, który "absolutnie negatywnie" ocenił "próby wymuszania, czy nakładania na nas kar za to, że nie chcemy, aby do Polski ludzi przywożono siłą".
Rozpoczęcie procedury o naruszenie prawa UE może prowadzić w konsekwencji do kar finansowych dla kraju członkowskiego. Aby do tego doszło, musi zostać zakończona kilkuetapowa procedura w KE, a sprawa zostać rozstrzygnięta przez Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Batalia jest jednak długa, a kary - choć potencjalnie dotkliwe - możliwe byłyby najwcześniej za kilka lat.