Kary dla Polski? Duda: takie próby oceniam absolutnie negatywnie
Absolutnie negatywnie oceniam próby wymuszania na nas, czy nakładania na Polskę, kar za to, że nie chcemy, aby do Polski ludzi przywożono siłą - powiedział w Zagrzebiu prezydent Andrzej Duda.
Prezydent odniósł się w ten sposób do informacji, że Komisja Europejska rozpocznie w środę procedury ws. naruszenia prawa UE wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców.
- Polska jest krajem otwartym. Jeżeli ktoś oczekuje pomocy i chce przyjechać w związku z tym do mojego kraju dlatego, że jest w sytuacji zagrożenia życia, zdrowia, ze względu na wojnę, czy inne prześladowanie, które dotyczy go w jego kraju i chce do Polski przyjechać, chce w Polsce tę pomoc otrzymać, to zapewniam, że może do Polski przyjechać. Zapewniam, że tę pomoc otrzyma - stosownie do naszych możliwości i stosownie do obowiązujących przepisów - podkreślił prezydent, pytany o doniesienia, iż Polska, obok Czech i Węgier, ma zostać objęta procedurą o naruszenie unijnego prawa.
Zobacz też: Mazurek: bezpieczeństwo Polaków jest dla premier najważniejsze
Zaznaczył jednocześnie, że nie zgadza się z tym, aby "ludzi do Polski przywożono siłą", ponieważ to w sposób jednoznaczny oznaczałoby, że Polska zmuszona byłaby ich również "siłą zatrzymywać".
- Bo taka jest konsekwencja. Dlatego, że rozumiem, że jeżeli ktoś zostanie siłą do Polski przywieziony i nie będzie w Polsce zatrzymany, to ponieważ mamy otwartą granicę i w ramach UE należymy do strefy Schengen, w związku z powyższym będzie mógł również Polskę opuścić. Jeżeli nie będzie, w związku z tym, przetrzymywany siłą, to z całą pewnością to zrobi, skoro jego wyborem był inny kraj, a nie Polska - argumentował Duda.
"Nie zgadzam się na to, żeby ludzi do Polski siłą przywożono"
- Nie zgadzam się na to, żeby ludzi do Polski siłą przywożono. I absolutnie nie zgadzam się na to, żeby w Polsce ludzi siłą przetrzymywano, czyli żeby ludzie byli w Polsce więzieni, zwłaszcza ludzie, którzy nie złamali prawa, którzy nie są przestępcami, którzy w związku z tym swoje prawa człowieka i którzy w związku z tym powinni mieć prawo swobody poruszania się - dodał prezydent.
Dlatego - podkreślił - "w absolutnie negatywny sposób odbieram i w negatywny sposób będę za każdym razem oceniał tego typu próby, jak wymuszanie na nas, czy nakładanie na Polskę, kar za to, że nie chcemy, aby do Polski ludzi przywożono siłą". - Uważam, że jest to nieuczciwe - oświadczył.
- Jeżeli takie procedury będą uruchamiane, to mam nadzieję, że będą uruchamiane wobec wszystkich państw, tzn. również wobec tych, które wzięły na siebie w tym zakresie określone zobowiązania i ich nie wykonują, bo państw europejskich, które nie wykonują swoich zobowiązań, jeżeli chodzi o przyjmowanie uchodźców, jest bardzo dużo - zaznaczył Duda.
"Polityczny nacisk i powiększanie podziałów w Unii"
- Zapowiadane postępowanie Komisji Europejskiej wobec Polski traktuję jako rodzaj politycznego sygnału, politycznego nacisku i powiększania podziałów w Unii - ocenił europoseł PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.
Prof. Krasnodębski pytany o zapowiadane postępowanie Komisji ocenił, że "to jest sygnał polityczny przed kolejnym szczytem Rady Europejskiej i przed ustanowieniem stałego mechanizmu relokacji. Celem jest pewien nacisk polityczny". Zaznaczył jednak, że jest to "dopiero wszczęcie procedury - czyli sprawdzanie, czy doszło do takiej sytuacji".
Prof. Krasnodębski uważa, że jest to "otwieranie przez Komisję Europejską kolejnego frontu walki". - Mechanizm relokacji nie działa tylko w odniesieniu do tych trzech krajów, które chce się poddać tej procedurze. One są wybrane - zaznaczył.
Europoseł tłumaczył, że nie tylko Polska, Czechy czy Węgry, ale także inne kraje Unii nie stosują "tego mechanizmu w pełni". - To budzi zdziwienie - dlaczego akurat wybiera się trzy kraje, które wszystkie pochodzą z jednego regionu? - dodał.
Zdaniem Krasnodębskiego nie da się przewidzieć, jaki może być skutek wszczęcia procedury przez KE. - Być może będzie (...) się dużo mówiło, będą debaty, będzie to w gruncie rzeczy proces o charakterze politycznym, natomiast realne skutki, w sensie skutków prawnych, czy decyzji będą żadne - powiedział europoseł.
Pytany, jak względem postępowania Komisji może zareagować polski rząd, Krasnodębski zapowiedział, że "będziemy przekonywać innych, co do racji naszego stanowiska". - Na szczęście Grupa Wyszehradzka zajmuje dość solidarne stanowisko i myślę, że inne kraje również w przyszłości się do niej przyłączą - powiedział. Według niego decyzja wszczęcia procedury względem Polski, Węgier oraz Czech "napotka na krytykę".
Zdaniem europosła należy się zastanowić, dlaczego "Komisja ten konflikt teraz postanawia pogłębić, dlaczego wysyła taki sygnał?". Prof. Krasnodębski uważa, że jest to związane "z tendencjami w Unii Europejskiej, w której odżywają jakieś bardzo nieprzychylne wyobrażenia na temat Europy Środkowo-Wschodniej, z tymi tendencjami budowania Unii wielu prędkości".