Kataryna: Wylać dziecko z kąpielą
Nowoczesna postuluje ułatwienie delegalizacji stowarzyszeń, chcąc rozwiązać to, którego członkowie czcili w lesie wafelkami Hitlera. Może się jednak bardzo zdziwić. Drugi raz zdziwi się, gdy się okaże, jak łatwo ten przepis będzie można wykorzystać przeciwko innym stowarzyszeniom. I jak szybko.
"Sąd, na wniosek organu nadzorującego lub prokuratora, może rozwiązać́ stowarzyszenie, jeżeli jego działalność́ wykazuje rażące lub uporczywe naruszanie prawa albo postanowień́ statutu" - tak będzie brzmiał zapis w ustawie prawo o stowarzyszeniach, jeśli Nowoczesnej uda się przepchnąć jej autorski projekt nowelizacji ustawy, którą chce na skróty rozwiązać problem organizacji neonazistowskich.
Co się zmieni? Pozornie niewiele, obecnie zapis jest prawie taki sam, ale "prawie" - jak zawsze - czyni różnicę. Ustawodawca opatrzył go bowiem dodatkowym zastrzeżeniem "i nie ma warunków do przywrócenia działalności zgodnej z prawem lub statutem". Różnica tylko pozornie niewielka, w praktyce jednak, usuwając to "drobne" zastrzeżenie, Nowoczesna chce przyznać władzy prawo do rozwiązania każdego stowarzyszenia, które dopuści się - nawet jednorazowo - "rażącego naruszenia prawa lub postanowień statutu". O tym, co jest naruszeniem "rażącym" decydować będzie prokurator, niekoniecznie kierując się wyłącznie przesłankami merytorycznymi. Jeśli będzie miał potrzebę "zdyscyplinowania" jakiegoś niepokornego stowarzyszenia, za "rażące naruszenie prawa" może uznać nieprzestrzeganie przepisów ustawy o ochronie danych osobowych, zorganizowanie charytatywnej loterii fantowej niezgodnie z ustawą o grach hazardowych, czy nawet stosowanie umów cywilnoprawnych w sytuacji, gdy powinna to być umowa o pracę.
Zobacz też: Rzecznik ABW: w sprawie "Dumy i Nowoczesności" nie są wykluczone kolejne zatrzymania
Strzał w kolano
Naruszenie to naruszenie, każde z wymienionych można uznać za "rażące" i wykorzystać jako pretekst do rozwiązania stowarzyszenia. Każdego. Nowoczesna nie bierze bowiem pod uwagę, że jak już ten swój w zamierzeniu antynazistowski projekt przepchnie, będzie on w takim samym stopniu dotyczył Stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność", jak i każdego innego. Także takiego, któremu Nowoczesna kibicuje.
Czy przyjęcie kilku pustych faktur to "rażące naruszenie prawa" wystarczające do rozwiązania Komitetu Obrony Demokracji? Nawet jeśli nie było rażące, to na pewno uporczywe. Gdyby dzisiaj funkcjonował postulowany przez Nowoczesną zapis, władza miałaby bardzo ułatwione zadanie, chcąc ukarać opozycyjne organizacje. Gdyby Obywatele RP działali w formie stowarzyszenia a nie fundacji, prokuratura Ziobry nie musiałaby się szczególnie wysilać jak ich ukarać za uporczywe blokowanie miesięcznic i inne naruszenia - Nowoczesna właśnie podsuwa poręczne rozwiązanie. Przyda się każdej władzy, bo każda ma organizacje, których nie lubi wystarczająco, żeby dla nich naginać prawo. A tu nawet nie trzeba będzie niczego naginać - przepis jest tak sformułowany, że można go wykorzystać przeciwko każdemu. I chyba akurat najmniej przeciwko neonazistom z "Dumy i Nowoczesności", bo sądy są bardzo niechętne karaniu organizacji za winy ich członków.
Próba to strzelba
Pierwszą w Polsce, i chyba do tej pory jedyną, próbę sądowej delegalizacji stowarzyszenia w oparciu o te zapisy podjęła w 2014 roku prokuratura białostocka wobec Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok "Dzieci Białegostoku", którą uważała za "przykrywkę do hierarchicznego związywania osób, których rzeczywistym celem działania jest także urządzanie bądź uczestniczenie w "burdach" i "zadymach" zarówno podczas imprez masowych, jak i przy innych okazjach". Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, udziału w bójkach - ustawkach z pseudokibicami innych klubów piłkarskich, propagowanie faszystowskiego ustroju państwa, nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i rasowych, czerpanie korzyści z nierządu, handel narkotykami a nawet podpalenia mieszkań cudzoziemców - to tylko niektóre z przestępstw jakie prokuratura przypisywała osobom związanym ze stowarzyszeniem, oficjalnie zajmującym się organizowaniem wyjazdów na mecze i pomocą potrzebującym.
Kłopoty z prawem - niektóre już w momencie złożenia wniosku o delegalizację stowarzyszenia zakończone prawomocnymi wyrokami - mieli zarówno zwykli członkowie stowarzyszenia, jak jego kierownictwo. Ale nawet mając tak poważne argumenty, prokurator nie zdołał przekonać sądu, który wniosek o delegalizację stowarzyszenia oddalił, uznając, że nie ma dowodów, by stowarzyszeniu można było przypisywać np. organizowanie pseudokibicowskich burd czy zamieszek, a "ewentualna karalność członków nie jest a priori podstawą do rozwiązania jakiegokolwiek stowarzyszenia". "Stowarzyszenia to jedna z największych, fundamentalnych wartości i wolności w demokratycznym państwie prawa. To po prawie do życia, do zdrowia, jedna z głównych rzeczy, która w tym państwie powinna być chroniona" - argumentował sąd i wniosek prokuratury oddalił, przywołując zresztą po drodze orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Legalne urodziny Hitlera
Prawdopodobnie tak samo skończy się próba delegalizacji Stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność", bo tam też sąd nie znajdzie winy samego stowarzyszenia i będzie musiał powtórzyć za białostockim sędzią - przestępstwa dokonywane przez członków stowarzyszenia nie mogą być wystarczającą przesłanką do rozwiązania go. A samo stowarzyszenie oficjalnie zajmuje się różnymi pożytecznymi rzeczami, co zresztą uznał sąd, przyznając mu status organizacji pożytku publicznego. I jeśli po wejściu w życie projektu Nowoczesnej będzie chciało zorganizować Hitlerowi kolejne urodziny, będzie mogło to zrobić legalnie - wystarczy, że nazwie je artystycznym happeningiem. "Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej" - taki zapis chce wprowadzić partia Lubnauer, zapewne z myślą o obnoszących się ze swastyką Maleńczuku czy Witkowskim. Ale przez tę furtkę uchyloną dla nich bez problemu przeciśnie się ekipa leśnych rekonstruktorów. Wystarczy, że nazwą to sztuką.
Jeśli więc Nowoczesna kombinuje, że ułatwienie delegalizacji stowarzyszeń pozwoli rozwiązać stowarzyszenie, którego członków przyłapano w lesie na czczeniu Hitlera wafelkami, to się bardzo zdziwi. Drugi raz się zdziwi, gdy się okaże, jak łatwo ten przepis będzie można wykorzystać przeciwko innym stowarzyszeniom wszędzie tam, gdzie naruszenie będzie można przypisać stowarzyszeniu jako instytucji, a nie jego członkom jako osobom.
Pośpiech wskazany jest przy łapaniu pcheł. Przy tworzeniu prawa, trzeba trochę pomyśleć. Wcale się nie zdziwię jak wszyscy podniosą rękę za nieskutecznym i potencjalnie bardzo szkodliwym projektem Nowoczesnej. Nikt nie będzie chciał być posądzony o sprzyjanie nazistom. Ale proszę nie wracać z płaczem, jak potem władza - którakolwiek - skrzętnie wykorzysta taki bat na stowarzyszenia.
Kataryna dla WP Opinie