Kuriozalne zachcianki. Pokazali absurdalne oczekiwania przywódców
Podczas szczytu G7 w Apulii, niektóre z zaproszonych państw miały dość specyficzne oczekiwania i wymagania, które sprawiały, że organizatorzy mieli pełne ręce roboty. Uznano, że rezydencja dla prezydenta Turcji jest za mało luksusowa; a delegacja z Indii szukała tygrysów - informuje dziennik "La Repubblica".
15.06.2024 | aktual.: 15.06.2024 20:39
Szczyt G7 odbył się w eleganckim ośrodku wakacyjnym Borgo Egnazia, położonym w prowincji Brindisi. Politycy i członkowie delegacji z różnych krajów zajęli wszystkie miejsca w całym tym rejonie Apulii, także w najbardziej kosztownych i pełnych przepychu posiadłościach. A w nich działy się różne rzeczy- relacjonuje włoska gazeta.
Kaprysy światowych delegacji
W jednej z pięciogwiazdkowych rezydencji, w której zatrzymała się delegacja z jednego z państw Afryki, karabinierzy pilnujący terenu usłyszeli w środku nocy odgłosy uderzania młotkami. Natychmiast podniesiono alarm, a gdy patrol poszedł sprawdzić, co się dzieje, okazało się, że współpracownicy prezydenta wieszają na ścianach obrazy, bez których ten nie podróżuje.
Zobacz także
Kiedy przedstawiciele urzędu prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana, zobaczyli jedną z najpiękniejszych nadmorskich posiadłości w miejscowości Monopoli, wybraną specjalnie dla niego, stwierdzili, że jest ona zbyt prosta. Włoskim organizatorom powiedzieli: "Nie, to mu się nie spodoba". Na pytanie karabiniera, gdzie teraz znajdą 15 pokojów dla Erdogana, odpowiedzieli: "To nie jest nasz problem".
Delegacja z Indii również dostarczyła nieco "rozrywki", pytając włoskich gospodarzy o las z tygrysami. Wyjaśnili, że widzieli zdjęcia z wystawnego przyjęcia weselnego, które odbyło się w tym regionie, a jedną z atrakcji były właśnie tygrysy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Argentyny, Javier Milei, wyraził natomiast życzenie, aby zjeść hamburgera, co zaskoczyło miejscowych kucharzy, którzy chcieli zaoferować mu inne wyśmienite lokalne dania mięsne.
Na ostatnią chwilę z przyjazdu na szczyt zrezygnował książę, następca tronu Arabii Saudyjskiej, Muhammad ibn Salman. Na jego życzenie i koszt przeprowadzono remont wynajętej przez niego rezydencji, w której wymieniono okna, zrobiono remont patio i zmieniono wystrój ogrodu. Teraz wszystko będzie dla następnych gości.
Jeden z miejscowych rolników opowiedział gazecie, że spotkał w polu zagubioną delegację z Mauretanii, która wybrała się na rowerową wycieczkę i nie potrafiła wrócić do hotelu.