Kaliningrad dozbroi własnych żołnierzy. Gubernatorem wstrząsnęła śmierć przyjaciela w Ukrainie
Po śmierci swojego przyjaciela w bitwie pod Chersoniem gubernator Kaliningradu Anton Alichanow ogłosił program zakupu wyposażenia wojskowego dla zmobilizowanych mężczyzn z tego regionu. Poinformował, że władze regionu gotowe są zawiesić inwestycje, aby zebrać kilkaset milionów rubli na lepsze wyekwipowanie oddziałów jadących do Ukrainy.
16.10.2022 17:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Kupujemy nowoczesny, dodatkowy sprzęt dla naszych chłopaków za prawie 250 milionów rubli - od bielizny termicznej po kamizelki kuloodporne i apteczki. (...) Postanowiłem też zwiększyć do 100 tys. rubli (prawie 8 tys. zł) wypłatę dla rodzin osób zmobilizowanych - poinformował w piątek rano gubernator Obwodu Kaliningradzkiego Anton Alichanow.
Kilka dni wcześniej administracja obwodu przekazała, że "kupiono około pięciu tysięcy śpiworów, 400 kompletów umundurowania, ponad 220 przenośnych kuchenek gazowych, drony, telefony, laptopy, powerbanki, akumulatory. Oddziały jadące do Ukrainy zostały wyposażone w generatory diesla i stacje radiowe".
- Oczywiście będziemy musieli ponownie przemyśleć wiele pozycji wydatków budżetowych, wiele projektów miejskich odłożymy na kilka lat – ale wesprzemy naszych chłopaków! - komentował Alichanow we wpisie w serwisie Telegram.
Kaliningrad. Niedawno poległ współpracownik gubernatora
Gubernator Kaliningradu przekazał, że doposażenie żołnierzy z budżetu lokalnego to jego osobista decyzja (na taki ruch zezwala dekret Putina o mobilizacji). Alichanow zajął się tą sprawą tuż po tym, jak poinformowano, że w bitwie o Chersoń w Ukrainie zginął jego przyjaciel i bliski współpracownik Aleksiej Kateriniczew.
Przed wyjazdem na wojnę z Ukrainą Kateriniczew służył w sztabie Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Kaliningradzie. Brał udział w operacjach antyterrorystycznych, m.in. uczestniczył w szturmie na opanowaną przez czeczeńskich bojowników szkołę w Biesłanie (2004 rok). 30 września gubernator zamieścił w internecie pożegnalne wspomnienie o poległym, a potem zaczął pisać posty, że "Obwód Kaliningradzki nie pozostawi swoich żołnierzy samym sobie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrzutka na wojsko, bo w magazynach nędza
W regionie są zbierane pieniądze oraz wyposażenie dla zmobilizowanych mężczyzn. Tylko kaliningradzcy pracodawcy wyłożyli na to 100 mln rubli (7,85 mln zł). Zbiórki to odpowiedź na serię alarmistycznych materiałów lokalnych mediów. Tuż po ogłoszeniu mobilizacji pokazywały one rekrutów, którzy w sklepach z militariami sami kupowali sobie mundury zimowe, śpiwory, karimaty czy kamizelki taktyczne. Rozmówcy skarżyli się do kamery, że wolą kupić sprzęt prywatnie niż liczyć na gorszej jakości zaopatrzenie armijne.
Równocześnie w rosyjskojęzycznym serwisie Telegram pojawiły się dziesiątki relacji o tym, że zmobilizowani Rosjanie otrzymują wyposażenie wojskowe z lat 60., m.in. jak stalowe hełmy, zardzewiałe kałasznikowy. Na jednym z filmów instruktorka radzi żołnierzom, by poprosili swoje dziewczyny o tampony, bo nadają się zatykania ran po kulach, a apteczek brakuje.
Rosyjski polityk i emerytowany generał Andriej Gurułow poinformował, że z magazynów wojskowych zniknęło 1,5 mln zimowych kompletów mundurów dla zmobilizowanych. Nie wiadomo, gdzie przepadły.
- Ta druga rosyjska armia organizowana w wyniku mobilizacji będzie gorzej wyposażona niż armia inwazyjna z lutego tego roku. Braki to skutek poniesionych przez Rosjan strat oraz korupcji i plagi kradzieży w armii. To, co rosyjscy rekruci pokazują w internecie jako uzbrojenie, to obraz nędzy i rozpaczy - powiedział WP płk Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, uczestnik misji w Bośni, Kosowie oraz Iraku.
- Słabo wyekwipowany żołnierz będzie winił za swoją sytuację dowództwo. Będzie chciał za wszelką cenę być ściągnięty z pola walki. Podda się, samookaleczy. Jednym zdaniem: Rosjan czekają same nieszczęścia, z których my możemy się tylko cieszyć - dodaje.
Zobacz także
Według płk. Kruczyńskiego zmobilizowana armia nie będzie w stanie wejść do walki i wykonywania zadań wcześniej niż wiosną 2024 roku. Kilka miesięcy szkoleń to minimum. Sygnały, że rekruci są od razu wysyłani na front, świadczą o tym, że rosyjskie jednostki są skrajnie wyczerpane.
W ramach częściowej mobilizacji - ogłoszonej przez Władimira Putina 21 września - Kaliningrad ma wysłać na front nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy. Głównie z jednostek Floty Bałtyckiej - szacują lokalni blogerzy. Władze nie podały oficjalnie, ilu mężczyzn zostało lub jeszcze będzie zmobilizowanych. Poinformowano jedynie, że założony przez wojskowych z Moskwy plan jest realizowany.
Rodziny zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy mogą w trakcie ich służby liczyć na wakacje kredytowe, a w wypadku śmierci lub kalectwa żołnierza - na umorzenie kredytów. Wielu rosyjskich gubernatorów ogłosiło programy wypłat zasiłków lub pomocy rzeczowej dla rodzin wojskowych. Na przykład w regionie Tuwa każda rodzina otrzymuje paczkę z jedzeniem oraz jednego barana. Na Sachalinie zasiłek to 5 kg ryb. W Irkucku na Syberii płacą 100 tys. rubli, podobna kwota dodatku obowiązuje w Moskwie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski