Trwa ładowanie...

Kaczyński nie wierzy, że istnieją niezależne media. Nie potrafi z nimi rozmawiać [OPINIA]

Środową konferencję prasową prezesa Kaczyńskiego można określić tylko jednym słowem: katastrofa – pisze dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.

Przedstawiamy różne punkty widzenia
Konferencja prasowa Jarosława KaczyńskiegoKonferencja prasowa Jarosława KaczyńskiegoŹródło: Licencjodawca, fot: Jacek Dominski/REPORTER
d3p2ki3
d3p2ki3

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Kaczyński pytany o łatwo weryfikowalne fakty - gest Kozakiewicza pokazany przez Mariusza Kamińskiego posłom w Sejmie, konkretne przykłady propagandy i hejtu w TVP - zaprzeczał im i zarzucał dziennikarzom "manipulację". Z każdym pytaniem, choć nie były jakoś szczególnie napastliwe, coraz bardziej się denerwował. Po kilku stracił panowanie nad sobą, zakończył konferencję i wyszedł.

Na odchodne rzucił jeszcze pod adresem dziennikarzy: - Państwo są w beznadziejnej sytuacji. To, co się wyprawia w Polsce jest nie do obrony. A państwo mają, że tak powiem, płacone, żeby tego bronić.

Każdy polityk może mieć oczywiście gorszy dzień i wygłupić się w spotkaniu z mediami. Problem z prezesem Kaczyńskim polega jednak na tym, że po pierwsze - taki zły dzień ma nieprzerwanie od ponad roku, a po drugie - słowa, jakie wypowiedział o "mających płacone" dziennikarzach oddają to, jak prezes myśli o mediach.

d3p2ki3

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kuriozalna konferencja Kaczyńskiego. Fogiel rozpaczliwie broni prezesa

Dla Kaczyńskiego każde medium jest politycznie "czyjeś"

Jarosław Kaczyński zawsze był politykiem, który miał ambicję, by patrzeć w głąb, a pod powierzchnią społecznej rzeczywistości szukać realnie kształtujących pole społeczne układów interesów i władzy. W najlepszych latach prezesa prowadziło to do niebanalnych - nawet jeśli mocno niedopracowanych - diagnoz politycznych, dziś jednak ten sposób patrzenia Kaczyńskiego na świat prowadzi go do bardzo uproszczonej, dość wulgarnej diagnozy rzeczywistości, w której wszystko jest polityką rozumianą w kategoriach "kto kogo".

W takiej wizji zupełnie nie mieszczą się wolne media. Takie, które - jeśli nawet mają swoje polityczne sympatie i antypatie - to nie pracują dla polityków, tylko swoich odbiorców i w ich imieniu są w stanie zadawać niewygodne pytania nawet bliskim sobie ideowo formacjom albo ujawnić afery, w jakie są uwikłane.

d3p2ki3

Dla Kaczyńskiego każde medium i każdy dziennikarz jest "czyjś" i realizuje jakąś polityczną misję, nie ma mediów, które ostatecznie nie byłyby narzędziem prowadzenia polityki przez jakąś grupę interesów.

Każde medium ostatecznie działa jak TVP w ostatnich ośmiu latach - stacja, gdzie główny program informacyjny w trakcie kampanii prezydenckiej w 2020 roku emitował jako newsy materiały będące faktycznie wyborczymi reklamami Andrzeja Dudy, a liderowi największej partii opozycji przemalowywał twarz na czerwono, by wyglądał bardziej agresywnie.

Media tymczasem nie działają w ten sposób w demokracji liberalnej, przynajmniej nie te najbardziej opiniotwórcze. Media zidentyfikowane przez PiS jako należące do tej drugiej strony potrafiły być wobec krytyczne wobec KO, Lewicy i Trzeciej Drogi i patrzeć na ręce wysokim funkcjonariuszom tej partii. To na łamach liberalnych mediów toczyła się dyskusja nad błędami koalicji PO-PSL z lat 2007-15, to one ujawniły np. aferę reprywatyzacyjną w stolicy, a nie TVP Kurskiego. Gdyby PiS budował po 2015 roku konserwatywne, ale zdolne do krytycyzmu wobec PiS media, to dziś poruszałby się w znacznie przyjaźniejszym sobie pejzażu medialnym. Ale prezes Kaczyński wiedział lepiej.

d3p2ki3

Gdy nie wierzy się w istnienie wolnych mediów, trudno się z nimi rozmawia. Kaczyński skonfrontowany z trudnym pytaniem dziennikarza nie widzi przedstawiciela niezależnego medium, którego odbiorców mógłby spróbować przekonać do swoich racji, ale funkcjonariusza medialnego wrogiego politycznego obozu, "mającego płacone" za to, by atakować PiS. I na pytanie odpowiada jakby dawał odpór Tuskowi na zjeździe Klubów "Gazety Polskiej".

Kaczyński zupełnie odwykł od odpowiadania na pytania

Kaczyński w dodatku zupełnie odwykł od odpowiadania na normalne pytania dziennikarzy. W ciągu ostatnich lat nie musiał tego robić. Wywiadów w mediach, które uznawał za nieprzyjazne, po prostu nie udzielał. Gdy chciał oznajmić coś społeczeństwu szedł do TVP, Polskiego Radia, PAP, mediów Sakiewicza, Karnowskich lub Rydzyka. Jeśli w ogóle pojawiał się w mediach niebędących tożsamościowymi mediami prawicy to raz na kilka lat w Polsacie.

W mediach prawicy wywiady z Kaczyńskim przeprowadzane były wyłącznie w pozycji klęczącej lub czołobitnej. Danuta Holecka czy bracia Karnowscy byli zapatrzeni w prezesa Kaczyńskiego jak nastoletnie fanki w swojego muzycznego idola. Z każdego pytania bił podziw dla Kaczyńskiego, dla jego politycznych diagnoz i strategicznego geniuszu. Pytania służyły tylko temu, by prezes mógł rozwinąć myśli. W Sejmie Kaczyński odgrodzony był od dziennikarzy barierkami i ochroną, na konferencjach prasowych cały sztab ludzi dbał, by prezes nie usłyszał zbyt wielu niewygodnych pytań.

Takie cieplarniane medialne warunki na dłuższą metę nie mogą być dobre dla żadnego polityka. W środę zobaczyliśmy dlaczego. Kaczyński na wczorajszej konferencji przypominał bokserskiego mistrza, który od lat kupował sobie walki i wychodził na ring z gwarancją, że przeciwnik padnie od jego ciosu w trzeciej rundzie, który nagle musi stanąć do normalnej, nieustawionej walki. I bez zaskoczenia chwieje się po pierwszych, niemarkowanych ciosach.

d3p2ki3

Prezes albo nauczy się rozmawiać z mediami albo PiS będzie musiał go schować

Problem dla PiS w tym, że medialny ekosystem umożliwiający Kaczyńskiemu rozmowę wyłącznie z dziennikarzami zatroskanymi tylko tym, by wypadł on jak najlepiej, właśnie się załamuje. Minister Sienkiewicz, wprowadzając skutecznie zmiany w PAP, Polskim Radiu i w TVP - mimo ciągle trwającej okupacji siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej na Placu Powstańców Warszawy - odebrał PiS kontrolę nad najbardziej masowymi mediami, pozwalającymi docierać ustawionym wywiadom z Kaczyńskim do milionów domów.

Mimo ostatnich skoków oglądalności Telewizji Republika media Sakiewicza nie zastąpią tu jeszcze długo - jeśli w ogóle - "Gościa Wiadomości".

Jeśli PiS nie chce się zamknąć w medialnej niszy, to jego lider będzie się musiał w końcu nauczyć rozmawiać z dziennikarzami. Jeśli nie od razu udzielić wywiadu TVN, to przynajmniej przestać obrażać się o to, że ktoś go o coś realnie pyta na służącej przecież temu konferencji prasowej.

d3p2ki3

Alternatywnie PiS może głęboko schować prezesa, a do komunikacji z mediami wyznaczyć kilku innych liderów. W przełomowych dla partii podwójnych wyborach w 2015 roku Kaczyński schował się przecież głęboko w tle - a jeszcze głębiej ukrył takie postaci jak Antoni Macierewicz - a twarzami partii stali się Andrzej Duda i Beata Szydło.

Problem w tym, że dziś PiS nie ma za bardzo słabo zużytych polityków, potrafiących rozmawiać z nietożsamościowymi mediami i docierać do elektoratu, który już nie byłby przekonany do narracji PiS. Prezes wydaje się też być w naprawdę kiepskiej formie: może więc uprzeć się by stać w pierwszym szeregu i zachowywać się tam podobnie jak w środę. Tak komunikujący się z mediami – a za ich pośrednictwem z elektoratem – lider z pewnością nie pomoże partii w zbliżających się bardzo szybko wyborach lokalnych i europejskich. Nic tak nie ucieszy obecnej rządowej większości niż jeszcze kilka podobnych do tego ze środy wystąpień prezesa. 

d3p2ki3

Jakub Majmurek dla Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3p2ki3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3p2ki3
Więcej tematów