Kaczyński ma propozycję dla prezydenta. Dymisja Waszczykowskiego, Krzysztof Szczerski nowym szefem MSZ. Ale jest haczyk
Prezes PiS ma pomysł, jak przełamać pat w relacjach prezydent - partia. Jarosław Kaczyński chce, żeby Krzysztof Szczerski został ministrem spraw zagranicznych. Minister Witold Waszczykowski z kolei miałby podać się do dymisji. W zamian prezes oczekuje pokoju z Andrzejem Dudą. Jednak w tym planie kryje się pułapka.
Informację o planie Jarosława Kaczyńskiego podał "Newsweek". Z źródeł zbliżonych do Nowogrodzkiej wynika, że prezes PiS chce mianować na ministra spraw zagranicznych obecnego szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy.
Z kolei Witold Waszczykowski miałby podać się do dymisji. Taka rekonstrukcja rządu ma dać "wrażenie, że Pałac Prezydencki przejął kontrolę nad dyplomacją".
Zmiana ministrów to pokojowy gest Jarosława Kaczyńskiego. W zamian oczekuje uspokojenia w relacjach Dudy z rządem. Oraz oczywiście zaakceptowanie poprawek PiS dotyczących reformy sądownictwa.
Kaczyński zastawił pułapkę na Andrzeja Dudę
Ale propozycja prezesa PiS ma pewien haczyk. - Wszyscy wiedzą, że Szczerski jako szef MSZ szybko zacznie się orientować na Nowogrodzką i słuchać poleceń Kaczyńskiego, bo to od niego będzie zależał jego los. W efekcie MSZ będzie prowadzić politykę pisaną w partii na konto prezydenta - zdradza rozmówca "Newsweeka".
Ponadto, odejście Krzysztofa Szczerskiego z Kancelarii potraktowane będzie jako osłabienie pozycji prezydenta. - Szczerski to przyjaciel Dudy i jeden z jego wizerunkowych atutów - twierdzi źródło gazety.
Wydawałoby się, że po ostatnim spotkaniu Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego nastąpił rozejm. Ale wywiad prezydenta, którego udzielił "Do Rzeczy" szybko zburzył pozorny pokój.
Andrzej Duda mówił wprost, że "ataki pochodzą głównie z jednego środowiska i jest to jeden z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy". Pytany o spór z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, odpowiada: "to spór o przyszłość państwa, przyszłość moich rodaków”.
Prezydent ostro: w mojej ocenie nie powinien mieć tak ogromnej władzy
"Mi nie chodzi o ministra X czy ministra Y, lecz o każdego ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym i w mojej ocenie nie powinien mieć tak ogromnej władzy nad Sądem Najwyższym, jakie dawała mu uchwalona przez parlament ustawa" - wyjaśnił.
"Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro atakowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego" - powiedział.