Kacprzak: "Polacy nie dowiedzieli się, dlaczego wybory w maju są ważniejsze niż ochrona ich miejsc pracy"
Świat pokazał, że jeśli jakaś władza szanuje swoich obywateli, to wie, że musi ich ochronić w pierwszej kolejności. Siebie dopiero później. Tylko takie ratowanie ma sens. W naszym modelu w pierwszej kolejności chodzi o to, by jakoś dotrwać do wyborów prezydenckich, w których wygrać ma dotychczasowy prezydent - komentuje dzisiejsze wydarzenia w Sejmie Marek Kacprzak.
31.03.2020 | aktual.: 31.03.2020 19:49
Nie miejsca pracy, a prezydenckie wybory okazały się ważniejsze. Sejmowe głosowania odrzucające senackie poprawki wzmacniające tzw. Tarczę Antykryzysową, odbyły się szybko i po cichu. I to dosłownie. Sejm milcząco, bez dyskusji i bez zadawania pytań, a tym bardziej bez udzielania odpowiedzi, głosował wszystko za jednym razem. Chwilę potem, PiS mógł od razu zająć się inną sprawą, czyli składaniem ustawy, która pozwoli każdemu głosować w maju bez wychodzenia z domu.
Gdy rząd za wszelką cenę chce ratować budżet państwa, przestaje dbać o budżety tych firm, które zaraz zaczną masowo zwalniać pracowników. Małe pieniądze znalazły się dla małych. Tych, którzy zatrudniają siebie lub kilka osób. Pomoc dostaną niewielką, ale zawsze jakąś. Dla dużych, partia rządząca pomocy nie znalazła właściwie żadnej. Najpierw nie wysłuchała żadnych postulatów organizacji pracodawców. Teraz nie wysłuchała senatorów.
Odrzucając poprawki, PiS podjął decyzję, że duzi przedsiębiorcy na pomoc nie mają co liczyć. W swojej kalkulacji rząd nie zauważył jedynie tego, że to oni zatrudniają tych najmniejszych. I to ci najmniejsi najszybciej odczują ten brak wsparcia.
Wsłuchujący się zawsze z uwagą w głos i potrzeby suwerena PiS albo stracił słuch społeczny, albo właśnie złożył broń. Rząd wie, że zaklęcia już nie pomogą. Nie da się na konferencji powiedzieć, jak to dużo pieniędzy mamy w skarbcu, gdy tych pieniędzy realnie tam nie ma. Teraz te pieniądze trzeba wyłożyć na stół.
Premier, który tak lubi kwieciście przemawiać, dziś już głosu nie zabrał. Nie wytłumaczył Polakom, dlaczego jego partia nie zgadza się na to, by nie było wsparcia dla przedsiębiorstwa i jego pracowników, jeśli ktoś zatrudnia dziesięć i więcej osób. Mateusz Morawiecki, z pasją krytykujący zazwyczaj opozycję za nierozumienie przez nich problemów zwykłych Polaków, nie mówił dziś na głos dlaczego rządowego wsparcia nie dostaną rodzice dziewięcio-, dziesięcio-, jedenasto- czy dwunastolatków. Tych samych, którzy bez opieki dorosłego nie będą mogli teraz wyjść nawet na spacer. Ten sam premier, który od kilkunastu dni lubi tak bardzo opowiadać o heroizmie polskich lekarzy i pielęgniarek nie stanął, by powiedzieć, dlaczego nie zgadza się na dodatkową płacę za nadgodziny pracowników ochrony zdrowia.
Milczał on. Milczeli inni członkowie rządu, którzy byli w Sejmie. Milczał prezes PiS. Choć oni nie mieli zakrytych ust maseczkami. Mogli mówić swobodnie. Nie skorzystali z okazji, by wytłumaczyć Polakom, dlaczego tak wielu z nich zaraz straci pracę i dochody.
W maseczkach siedziało kilku posłów. Ale nawet jak ich nie mieli, też mówić nie mogli. Maseczki w Sejmie stały się nagle symbolem nie tylko koronawirusa ale i ciszy. Tak, jak wiele razy takim symbolem stawali się podczas różnych protestów manifestanci z zaklejonymi czarną taśmą ustami. Dziś już nie było górnolotnych zaklęć o tym, jak to tarcza nas ochroni, jak zapobiegnie złemu, i że świat będzie mógł brać z nas przykład.
Bo świat pokazał, że jeśli jakaś władza szanuje swoich obywateli, to wie, że musi teraz ich ochronić w pierwszej kolejności. Siebie dopiero później. Tylko takie ratowanie ma sens. W naszym modelu w pierwszej kolejności chodzi o to, by jakoś dotrwać do wyborów prezydenckich, w których wygrać ma dotychczasowy prezydent. Co do tego, rząd i politycy partii rządzącej mają jasne i głośno wygłaszane stanowisko.
Polacy nie dowiedzieli się jednak, dlaczego przeprowadzenie wyborów w maju jest dla PiS ważniejsze, niż zrobienie wszystkiego, by ochronić miejsca pracy. Nikt im tego ciągle głośno i odważnie nie powiedział.
Ci, którzy jutro i w najbliższym czasie stracą pracę, będą mieli dużo czasu, by sobie nad tym pomyśleć. Tak jak ci, którzy będąc już na bezrobociu będą czytać o skuteczności "tarczy antykryzysowej". Wszyscy oni będą mieli dużo czasu, by zastanowić się nad tym, dlaczego ta tarcza nie była na tyle skuteczna, by ochronić ich.
Marek Kacprzak dla WP Opinie
Zobacz także
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl