PublicystykaJoanna Mikos: Czy jesteśmy gotowi na prezydenta geja?

Joanna Mikos: Czy jesteśmy gotowi na prezydenta geja?

Czy jesteśmy gotowi na prezydenta - jawnego geja? Sondaże mówią, że tak. Pisarze też. Ostatnie badania opinii publicznej przeprowadzone m.in. przez IBRiS pokazały, że Robert Biedroń, działacz ruchu LGBT oraz obecny prezydent Słupska w pierwszej turze wyborów na prezydenta RP mógłby liczyć na głos aż co czwartego Polaka.

Joanna Mikos: Czy jesteśmy gotowi na prezydenta geja?
Źródło zdjęć: © PAP
Joanna Mikos

05.09.2017 | aktual.: 05.09.2017 11:28

Także na głos pisarza - Jakuba Żulczyka. Autor "Wzgórza psów" uważa, że jako naród nie jesteśmy tak zaściankowi jak to się wydaje. Stwierdził w jednym w niedawnych wywiadów, że mógłby zagłosować na Roberta Biedronia w 2020 roku, chociażby z takich samych względów, dla których Amerykanie głosowali w 1960 na Johna F. Kennedy’ego. "Bo jest wysoki".

Osobiście nie jestem pewna czy diagnoza Żulczyka co do zaścianka w Polsce jest trafna, biorąc pod uwagę rechot prawicowych publicystów podczas dyskusji o Biedroniu w programie Rafała Ziemkiewicza - "Salonik polityczny". Znamienne są również homofobiczne komentarze białostockich radnych PIS na Facebooku, pod zdjęciem Biedronia w samochodzie z prezydentem Białegostoku - Tadeuszem Truskolaskim.

Żulczyk na pewno jednak ma rację co do roli wzrostu kandydata w wyborach prezydenckich. Psychologowie dawno dowiedli, że chętniej głosujemy na wyższych kandydatów. Podobno podświadomie bierzemy ich za inteligentniejszych, silniejszych, dominujących. Kennedy był w końcu tylko o 3 cm wyższy od wiceprezydenta Richarda Nixona i … wygrał wybory w 1960 roku.

Biedroń jak Kennedy?

Ta zasada sprawdza się także w Polsce. Andrzej Duda góruje wzrostem nad Bronisławem Komorowskim, Aleksander Kwaśniewski nad Lechem Wałęsą. A Robert Biedroń jest wyższy zarówno od Dudy jak i od Tuska…. W dodatku, tak jak JFK jest młody, przystojny i postępowy. Nie ma co prawda pierwszej damy. Trudno mu jednak odmówić charyzmy oraz medialnego talentu.

Wizerunkowych podobieństw pomiędzy Kennedym a Biedroniem wydaje się być więcej. JFK walczył z dyskryminacją i segregacją rasową. Biedroń od lat walczy o prawa LGBT. Kennedy mówił o ekologii: "Wszyscy żyjemy na jednej planecie i oddychamy tym samym powietrzem". To jeden z jego najbardziej znanych cytatów obok: "nie pytaj co twój kraj może zrobić dla ciebie, pytaj co ty możesz zrobić dla kraju" oraz "jestem berlińczykiem".

Biedroń, jako prezydent Słupska, nie rozbija się limuzyną. Do pracy jeździ rowerem lub komunikacją miejską oraz pije wodę z kranu, by było ekologiczniej i zdrowiej. Nie pyta co kraj może zrobić dla niego, ale z sukcesem pracuje "u podstaw", robiąc konkretne rzeczy dla konkretnej społeczności. Udało mu się m.in. załatać dziurę w miejskiej kasie, likwidując 33-milionowy deficyt.

Czekając na Biedronia

Gdy na jednym ze spotkań, promujących książkę - wywiad-rzekę -"Pod Prąd", zapytano Biedronia, czy będzie kandydował na najwyższy urząd w państwie, odpowiedział: "Nie czekajcie na Mesjasza. Gdybym czekał na Mesjasza i liczył, że przyjdzie i zmieni moje życie, że ludzie nie będą robili mi krzywdy za to, że jestem gejem, nie pluli na mnie na ulicy i nie rzucali we mnie kamieniami, tobym się pewnie nie doczekał…".

Prezydent Słupska tak jak Kennedy budzi powszechną sympatię. Także wśród gwiazd i celebrytów, z którymi organizuje różne społeczne akcje: Katarzyna Figura promowała w Słupsku legalną kulturę, a Joanna Krupa prawa zwierząt. Jednak największą gwiazdą na lokalnym rynku jest niewątpliwie sam Biedroń. Jako kierownik Urzędu Stanu Cywilnego osobiście udziela ślubu młodym parom. Podobno na ślub "u Biedronia" czeka się ok. 6 miesięcy "Ku uciesze wszystkich, staliśmy się polskim Las Vegas" - mówi prezydent Słupska w wywiadzie dla "Pod prąd".

To, że zdeklarowany gej, udziela ślubów, a sam nie może go zawrzeć ze swym wieloletnim partnerem - Krzysztofem Śmiszkiem - jest dość ciekawą sytuacją. Z pewnością zwraca uwagę na kwestię równouprawnienia osób homoseksualnych skuteczniej niż kampania telewizyjna w najlepszym paśmie czasowym. Biedroń od lat walczy o prawo gejów do zawierania małżeństw.

Znaki firmowe

Czy nam się podoba czy nie, na tle rządzącej dziś prawicy, Biedroń na naszych oczach, staje się znakiem firmowym: tolerancji, otwartości, kultury. Jako jedyny przedstawiciel sceny politycznej podnosi kwestie praw człowieka, wolności, postępu i integracji.

Największe partie opozycyjne - PO i Nowoczesna - nie artykułują tych wartości wystarczająco głośno. Istnieją przede wszystkim jako anty-PIS. To na dłuższą metę nie wystarczy. Jeśli ta sytuacja się utrzyma, PO i Nowoczesna coraz bardziej będą się rozmijać z oczekiwaniami młodego wielkomiejskiego elektoratu. Ten elektorat bardziej interesuje polityka społeczna niż zbrojenia, europejskość niż polskość - rozumiana w kategoriach sarmackich, współpraca niż głęboka nieufność w relacjach.

Jeśli zaś chodzi o pytanie czy jesteśmy gotowi na geja sprawującego najwyższą godność w państwie, jest ono w zasadzie bezzasadne. Już od czasów średniowiecza miewaliśmy władców z homoseksualnymi skłonnościami.

Nie pierwszy gej

Najbardziej znanym gejem na polskim tronie był niewątpliwie Francuz - Henryk Walezy. Nie musimy się do końca do niego przyznawać. To przecież Francuz. Nie możemy się jednak wyprzeć pierwszego udokumentowanego w źródłach geja, za jakiego uchodzi Bolesław Śmiały. Według Kadłubka oraz Długosza "nauczył się on sodomii w Rusi". Są hipotezy, że Śmiały kazał poćwiartować św. Stanisława przede wszystkim za to, że biskup potępiał jego homoseksualne skłonności.

Są źródła mówiące o intymnym związku książąt dzielnicowych: Bolesława Wstydliwego i Leszka Czarnego. Wstydliwy był "białym" mężem św. Kingi. Żona Leszka Czarnego - Gryfina - publicznie oskarżała go o impotencję. Inny nasz władca - Władysław III Warneńczyk przed bitwą pod Warną, według Długosza, zabawiał się z tureckimi chłopcami. Jego długoletnim kochankiem był, według kronikarza, sekretarz Jan, syn kanclerza litewskiego. "Samcołożnikiem" był też podobno Zygmunt IV Waza oraz Stanisław August Poniatowski, który wdał się w romans z brytyjskim dyplomatą Charlesem Williamem.

Obraz
© PAP

Póki co, sam Biedroń nie wypowiada się jednoznacznie co do startu w wyborach 2020. Stwierdził jedynie, że jak Kaczyński go mocno zdenerwuje, będzie kandydował. Jak zauważyła "Gazeta Wyborcza", Biedroń ma jednak spory problem. Polega on tym, że jest sam jak palec. Lewica jest bardzo podzielona i prawdopodobnie nie będzie umiała wykorzystać potencjału Biedronia w 2020 roku. Wygląda na to, że stanie się tak jak mówi Beata Szydło - Andrzej Duda będzie rządził przez kolejną kadencję. Trochę szkoda. Polakom przydałaby się lekcja tolerancji.

Myśląc o tolerancji, przypomina mi się wizyta w stolicy Islandii - Reykjaviku. Przypadkowo przypadła ona w okresie sierpniowego "Gay Pride", który tam obchodzony jest z wielką pompą. Moi polscy koledzy, oburzeni dekoracjami w kolorze tęczy w całym mieście, zapytali starszego kierowcę busa, który odwoził nas do hotelu, co sądzi o takiej propagandzie. Kierowca odpowiedział: "Mam nadzieję, że u siebie macie takie same parady…".

Joanna Mikos dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)