PolskaJest lekarzem ortopedą. "Policja zabrała mi telefon po zawiadomieniu Hołowni"

Jest lekarzem ortopedą. "Policja zabrała mi telefon po zawiadomieniu Hołowni"

- Policjanci przed godz. 7 rano, na zlecenie prokuratury, zabrali i zabezpieczyli mój telefon - mówi nam Paweł Tyniec, ortopeda z Mielca. Powodem miała być wiadomość, którą wysłał do Szymona Hołowni. Przedstawiciel Polski 2050 zapewnia jednak, że zawiadomienie Hołowni nie było skierowane w osobę lekarza. Nazwisko pana Pawła miało paść podczas przesłuchania dotyczącego realnych gróźb pod adresem polityka.

Jest lekarzem ortopedą. "Policja zabrała mi telefon po zawiadomieniu Hołowni"
Jest lekarzem ortopedą. "Policja zabrała mi telefon po zawiadomieniu Hołowni"
Źródło zdjęć: © East News
Szymon Jadczak

06.01.2022 14:06

Policjanci przed godz. 7 rano, na zlecenie prokuratury, zabrali i zabezpieczyli telefon lekarzowi, który wysłał wiadomość do Szymona Hołowni. "Groźbą" miało być zwrócenie uwagi na lukę bezpieczeństwa w Jaśminie, aplikacji zaprezentowanej przez Hołownię. Przedstawiciel Polski 2050 zapewnia, że Hołownia wspomniał o wiadomości od lekarza podczas przesłuchania dotyczącego realnych gróźb pod adresem polityka.

"Słabo coś wam poszło z tą Jaśminą" - napisał w niedzielę 12 września 2021 r. o godz. 17.54 lekarz ortopeda Paweł Tyniec do Szymona Hołowni. I te siedem słów wysłane z jego telefonu na telefon lidera Polski 2050 miało sprawić, że cztery miesiące później do jego mieszkania w Mielcu zapukali policjanci i zabezpieczyli Iphone’a jako dowód w śledztwie prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. - Przyszli wczoraj przed godz. 7 rano, akurat robiłem kawę przed wyjściem do pracy - opowiada pan Paweł.

Z dokumentu, który zostawili policjanci po zabraniu telefonu, wynika, że to element dochodzenia toczącego się pod nadzorem warszawskiej prokuratury. W uzasadnieniu postanowienia o wydaniu rzeczy podpisanym przez prokuratora z I Wydziału Śledczego czytamy, że sprawa dotyczy poszkodowanego "Szymona H. i innych osób pełniących funkcje publiczne" a prowadzona jest pod kątem artykułu 190 Kodeksu Karnego - czyli gróźb karalnych.

Jaśmina pod lupą. Znaleziono lukę

O co tu chodzi? Cofnijmy się do 4 września 2021 r. Wtedy to odbył się kongres Polski 2050, ruchu, na którego czele stoi Szymon Hołownia. Przed wydarzeniem politycy współpracujący z byłą gwiazdą TVN zapowiadali na kongresie "tajemniczego gościa", który "zmieni oblicze polskiej polityki". "Gościem" okazała się aplikacja Jaśmina. Za jej pośrednictwem członkowie Polski 2050 mieli mieć m.in. wpływ na program ruchu, a decyzje polityków miały być podejmowane w oparciu o głosowania przeprowadzane za pośrednictwem Jaśminy.

Wkrótce po zaprezentowaniu Jaśminy pod lupę wzięli ją specjaliści od bezpieczeństwa w sieci. I zaczęli znajdować kolejne błędy oraz luki. Jedna z nich, jak odkrył anonimowy użytkownik Twittera o nicku Fir3, pozwalała poznać i pobrać adresy mailowe użytkowników aplikacji zaprezentowanej przez Hołownię.

Sprawę opisał szczegółowo Niebezpiecznik.pl, serwis zajmujący się bezpieczeństwem w sieci. Autorzy Niebezpiecznika próbowali skontaktować się też z Polską 2050, żeby wyjaśnić sprawę. Ich maile pozostały bez odzewu. Z tekstu wynikało za to, że człowiek, który znalazł lukę, też skontaktował się z przedstawicielami Hołowni, żeby ostrzec ich przed potencjalnym niebezpieczeństwem.

Zamiast podziękowań na oficjalnym profilu Jaśminy na Twitterze pojawił się wpis: "Dziura, którą zgłosił pan Łukasz (bo niejaki Fir3 ma na imię Łukasz) była dziurką, która zniknęła w ciągu godziny i nie była wyciekiem, tylko fuksem pana Łukasza". A w kolejnym wpisie prowadzący konto Jaśminy dodał, że "odebraliśmy mu zabawkę".

Siedem słów, jedno zawiadomienie

Tekst na Niebezpieczniku przeczytał m.in. Paweł Tyniec, lekarz ortopeda, prywatnie pasjonujący się cyberbezpieczeństwem. I posiłkując się tym, co przeczytał, wkrótce zorientował się, że "zabawka" nie została nikomu odebrana, a z Jaśminy wciąż można pobierać dane jej użytkowników. - Byłem ciekawy, czy to faktycznie prawda. A że interesuję się bezpieczeństwem w sieci, to tak poszło - mówi w rozmowie z WP Tyniec.

I jak sam przyznaje, wysłał na adres użytkownika, który najbardziej go zainteresował, czyli Szymona Hołowni, wiadomość: "Słabo coś wam poszło z tą Jaśminą".

Zapytaliśmy przedstawicieli Szymona Hołowni, czy to właśnie ta wiadomość była powodem złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pawła Tyńca. I w jaki sposób Szymon Hołownia poczuł się zagrożony wypowiedzią lekarza? Na Twitterze, pod wpisem Pawła Tyńca, do sprawy odniósł się Michał Kobosko, czyli przewodniczący Polski 2050.

"Szanowny Panie, sprawa toczy się od września 2021, dotyczy drastycznych gróźb, które otrzymał Szymon Hołownia, jego żona i 3-letnia córka. Podczas przesłuchania na policji musiał ujawnić listę osób, które kontaktowały się z nim w tym dniu, a Pan taki kontakt podjął. Zatrzymanie Pana telefonu było wyłącznie inicjatywą prokuratury, zawiadomienie złożone na policji, nie w prokuraturze, dotyczyło wspomnianych gróźb, a nie korespondencji z Panem" - napisał Kobosko.

Paweł Tyniec pytany przez WP.pl, czy nie wysyłał żadnych innych wiadomości do Szymona Hołowni, oprócz tej dotyczącej Jaśminy, kategorycznie stwierdza: - Oczywiście, że wysłałem tylko to.

Zapytaliśmy Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, na jakiej podstawie zleciła zabezpieczenie telefonu u Pawła Tyńca w dniu 5 stycznia.

Pytania o zatrzymanie telefonu lekarza wysłaliśmy też do Komendy Stołecznej Policji, bo jak wynika z pisma, które otrzymał Paweł Tyniec, to policjanci w Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego KSP mieli dokonać zatrzymania urządzenia.

Jak tylko otrzymamy odpowiedzi ze strony policji i prokuratury, dołączymy je do tekstu.

Przeczytaj też:

Zobacz także
Komentarze (770)