Jest decyzja ws. odwołania rządu Beaty Szydło
Posłowie zdecydowali o przyszłości gabinetu Beaty Szydło. W głosowaniu nad wotum nieufności zgłoszonym przez Platformę Obywatelską za odwołaniem rządu zagłosowało 174 posłów, przeciwnych było 238. 4 posłów wstrzymało się od głosu.
07.04.2017 13:35
Wniosek o wotum nieufności rozpoczął się od przemówienia Grzegorza Schetyny. Szef PO przez 10 minut punktował rząd za wszystkie nieprawidłowości, które miały miejsce od 2015 roku. Całe wystąpienie możecie obejrzeć tutaj.
Po wystąpieniu Schetyny głos zabrał Jarosław Kaczyński.
- Nie będziemy się z wami ścigać w knajactwie - powiedział Kaczyński. Przekonywał, że PO używa wniosku o wotum nieufności dla zachowania status quo. "Jak mówiła pani Agnieszka Holland, swoją drogą nietuzinkowa reżyser, szkoda, że w innych kwestiach nie taka nietuzinkowa, "żeby było tak jak było". Posłowie PiS zareagowali salwą śmiechu.
Następnie na mównicę wszedł poseł Sławomir Neumann.
- Polki i Polacy was rozliczą. A San Escobar nie przyjmie wniosku o azyl. Grzegorz Schetyna będzie dobrym premierem. Może nie dzisiaj, ale za 2,5 roku" - zapewniał Neumann.
Rządu nie oszczędzały też inne partie opozycyjne. Zarówno posłowie Nowoczesnej, jak i PSL wypominali Beacie Szydło największe błędy jej gabinetu.
- Po przejęciu władzy was rozliczymy. Postawimy przed sądem wszystkich, którzy łamali prawo. Niezależnie, czy będzie to premier, czy minister, czy szeregowy poseł, którego tu nie ma, bo się boi - mówił Ryszard Petru.
Beata Szydło co kilka zdań przypominała podniesienie wieku emerytalnego czy podwyżki podatków. Przekonywała, że za PO gospodarka zwalniała, a za PiS się rozwija. Mówiła o 500+ i innych programach społecznych. Zapewniała, że dzięki PiS będą mogły powstawać polskie doliny krzemowe.
O ile pierwsza część przemówienia Beaty Szydło była zgrabną polemiką z zarzutami opozycji, o tyle druga część mogła zanudzić nawet najbardziej wytrwałych. Premier wymieniała kolejne osiągnięcia rządu, choć wiele punktów na tej liście było mocno wątpliwych. Nawet politycy PiS nie palili się do oklaskiwania swojej premier tak, jak na początku przemówienia.