Jeńcy Hamasu. "Izrael może uznać ich za ofiary wojny"
Atak Hamasu na Izrael zaskoczył wszystkich. W walkach po obu stronach zginęło znacząco ponad tysiąc osób. Wielu zostało też porwanych. Co się z nimi stanie? - Strona izraelska może wkalkulować, że to będą ofiary wojny. Skala jest za duża na detaliczne rozmowy o każdego jeńca - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były oficer Agencji Wywiadu i pisarz ppłk Marcin Faliński.
W sobotę wczesnym rankiem Hamas przeprowadził zmasowany atak na Izrael. Zginęło ponad 700 osób, kilka tysięcy zostało rannych. Wiadomo też, że Hamas porwał wielu ludzi - szacunki mówią o ponad 100 osobach. Wśród zakładników znalazł się m.in. Alex Dancyger, obywatel RP i znany rzecznik współpracy Polski i Izraela.
- Ewidentnie chcą ich trzymać na wymianę. Oczywiście wszystkie rozwiązania są możliwe. Mogą zostać zlikwidowani - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były oficer Agencji Wywiadu ppłk Marcin Faliński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izrael uzna jeńców za "ofiary wojny"?
Hamas rozprzestrzeniał plotki o wzięciu do niewoli generała majora Nimroda Aloniego, pokazując zdjęcia podobnego człowieka. Wojskowy został jednak zarejestrowany na spotkaniu sztabu. Ale w ręce Hamasu mogli wpaść inni wysoko postawieni żołnierze. Izrael w przeszłości mocno starał się o uwolnienie swoich wojskowych. W 2011 roku za sierżanta Gilada Szalita rząd wypuścił z więzień 1027 skazanych Palestyńczyków.
Według byłego oficera Agencji Wywiadu, obecnie władze będą postępowały zupełnie inaczej. - W bardzo wojennej sytuacji pewne rzeczy, nawet setki osób, nie mają znaczenia. Kiedy jest stan takiego pełzającego konfliktu, to o jednego porwanego żołnierza można dbać, ale w tej skali tylu ofiar, tylu rannych i uprowadzonych, to nie da się rozmawiać o każdym z osobna. Strona izraelska może wkalkulować, że to będą ofiary wojny. Skala jest za duża na takie detaliczne rozmowy - mówi Faliński.
- Nie umiem sobie wyobrazić, że w takim przypadku będzie rozmowa w sprawie jednego jeńca rozmawiać, a innego nie - dodał.
Ppłk Faliński wątpi także w to, że Izrael posunie się do przeprowadzenia akcji odbicia zakładników. - W tej chwili trwa ostrzał Strefy Gazy. To tak jakby próbować takiej akcji między okopami. To jest trudna sytuacja. Takie operacje wymagają ciszy, spokoju, a nie wybuchów artyleryjskich, pocisków i rakiet - mówił.
Wielu graczy w konflikcie
Według Falińskiego, Palestyńczycy byli nastawieni na odwet. - Izrael ma potężną armię, wsparcie amerykańskie, ma również ciche lub bierne wsparcie sąsiadów, jak Jordania i Egipt. Zmiażdży ich. Oni zakładali, że taka sytuacja nastąpi i będzie duży odwet Izraela i na tym odwecie, na tych ofiarach będą budowali narrację na świecie. To okrutne, bo zginie masa osób - mówił.
Wskazał, że jest wiele głosów nawołujących Izrael do "rozsądnego odwetu, deeskalacji". - Trudno nam powiedzieć, na co się zdecydują. Wygląda na to, że Amerykanie będą mieli najwięcej do powiedzenia w tej sprawie - mówił Faliński.
Podkreśla, że w sprawie konfliktu jest "bardzo wielu graczy". - Są też wewnętrzni, zwłaszcza po reformie sądownictwa jest opór multikulturowego, młodego społeczeństwa Izraela. Wiem ze swojego doświadczenia, jakie jest tam nastawienie społeczeństwa do historii. Oni już żyją dniem bieżącym. To nie są Żydzi, którzy budowali Izrael, to nie są lata 60. i 70. Nie chcą walczyć - mówi.
- Tu trzeba brać pod uwagę sytuację zewnętrzną, jest też Rosja i Iran w tle, Arabia Saudyjska, pewno Ukraina. Jest też temat korytarzy energetycznych przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabię Saudyjską na Azję. Tu jest wielu graczy i każdy ma możliwość deeskalacji i eskalacji - mówi.
- Ale to Bliski Wschód, to taka mozaika, że wszystkie rozwiązania są na stole. To nie będzie jednowymiarowe - podkreśla były oficer Agencji Wywiadu.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: