"Jarosław Kaczyński jest dyktatorem". Tadeusz Cymański ocenia prezesa PiS i wyjaśnia, co ma na myśli
Jest socjalistą oraz bolszewikiem i się tego nie wstydzi. Uważa, że rację w sprawie premii miała Beata Szydło, ale i Elżbieta Bieńkowska, mówiąca o pensji w ministerstwie. Tadeusz Cymański wie także, kto chodzi do prezesa PiS ze złymi wiadomościami.
Poseł Solidarnej Polski przyznaje: "kiedyś mówiłem, że nie mogę w PiS wytrzymać, że ten zamordyzm, ta dyktatura". Jak jest dzisiaj? "Prawda jest córką czasu i dzisiejszy PiS dokonał zwrotu. Powiedziałem, że jeśli będziemy pomagać ludziom, to ja zacisnę zęby i będę wszystko przyklepywał. Platforma nie ma brody, ale gdyby miała, to plułaby sobie w tę brodę" - wytłumaczył Cymański w rozmowie z Magdaleną i Maksymilianem Rigamonti dla "Dziennika Gazety Prawnej".
"Bo oni mówili, że wszystko dla dzieci. Oprócz pieniędzy. Moją mein kampf, moją walką, moją obsesją, zawołaniem bitewnym jako socjalisty było działanie na rzecz tych, którym brakuje" - przyznał.
Cymański zdradza, kto chodzi do "Jarka"
"Czy dla Polski byłby lepszy rozpad naszego obozu? Mają wrócić platformersi z Nowoczesną z Wilanowa i znowu ludzie mają klepać biedę. To są mocne słowa, ale na portfelu rodzina się kończy. Kiedyś usłyszałem od jednego człowieka: niech nawet diabeł rządzi, byle dobrze było" - dodał.
Tadeusz Cymański przyznał, że nie obawia się debaty. "Nie jest sztuką krytykować, sztuką jest proponować i wcielać to w życie. A co do dyktatury… To jeśli dyktator to ten, który dyktuje albo ma ogromny wpływ, to tak - Jarosław Kaczyński jest dyktatorem" - wytłumaczył. Zdradził, że do prezesa PiS ze złymi wiadomościami chodził Adam Lipiński.
"To było w kontekście głosowania w wyborach przez internet. Dym się wtedy zrobił straszny. Jechano po nas jak po łysej kobyle. Naradzano się, kto pójdzie do prezesa i powie Jarkowi. Poszedł Adam Lipiński (...) Ma poważanie. I często wybiera milczenie" - przyznał. Poseł wytłumaczył, że jest "socjalistą, bolszewikiem nawet".
"Zrobiono z Beaty korkociąg"
"Pochodzę z biednej rodziny. Tata pracował, mama prowadziła dom, była z nami, uczyła nas, mówiła co jest dobre, a co złe. Pamięta pani, co powiedział Stefan Niesiołowski o mirabelkach i szczawiu? Tu u nas, w Nowym Stawie, żadna mirabelka nie zdążyła spaść z drzewa" - wyjaśnił.
Nie chciał za to odpowiedzieć, czy znalazł wspólny język z Stanisławem Piotrowiczem. "Trochę mnie krępują pani pytania, bo korci mnie, żeby powiedzieć, co myślę" - zaznaczył. Ale zabrał za to głos w sprawie premii. Wyznał, że szefowa rządu miała rację.
"Co do Beaty, to jestem mentalnie z nią. Jest dziewczyną dobrą, uczciwą. Przeszła straszny magiel (...) zrobiono z Beaty korkociąg po akcji z premiami" - zdradził. Dodał także, że minister w rządzie PO Elżbieta Bieńkowska, również miała rację, mówiąc o tym, że praca za 6 tys. to za mało".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl