Dziennikarz zapytał Szydło, czy zwróciła nagrodę. Była premier uciekła od odpowiedzi
Niedawno Beata Szydło broniła wysokich nagród dla ministrów, twierdząc, że "im się należały". Teraz była premier nie chce zdradzić nawet, czy oddała premię zgodnie z decyzją prezesa Kaczyńskiego.
W zeszłym roku ministrowie gabinetu Beaty Szydło otrzymali około 1,53 miliona złotych premii. Sama była premier zgarnęła ponad 65 tys. zł. Jednak rekordzistą został były szef MSW Mariusz Błaszczak, który dostał ponad 82 tys. zł.
Sprawa wysokich nagród wywołała niemałe kontrowersje. Pomimo tego, Beata Szydło broniła zażarcie swojej decyzji, twierdząc, że "ministrowie i wiceministrowie otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze im się po prostu należały". - To były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie z zegarków dla kolegów - wykrzyczała była premier podczas emocjonalnego wystąpienia w Sejmie.
Jednak Jarosław Kaczyński postanowił zakończyć aferę wokół wysokich nagród. Niedawno ogłosił, że uposażenia parlamentarzystów zostaną obniżone o 20 proc. Ministrowie będą musieli swoje nagrody przekazać na Caritas. Jednym z pierwszych, który to uczynił, był Jarosław Stawiarski. Wiceminister sportu i turystyki szczegółowo powiadomił o przekazaniu ponad 45 tys. zł. Opublikował również w sieci potwierdzenie przelewu.
Czy Beata Szydło poszła śladem wiceministra Stawiarskiego i oddała już nagrodę? Próbował się tego dowiedzieć dziennikarz TVN. Niestety była szefowa rządu nie znalazła czasu, by odpowiedzieć na to pytanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Tomasz Siemoniak o ochronie prezesa PiS: nadmiarowa
Źródło: TVN24