Jan Mosiński chce ściągnąć gwałcicieli z Rimini do Polski. I osadzić w "więzieniach okrytych złą sławą”
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński opowiada się za ukaraniem mężczyzn, którzy zgwałcili Polkę w Rimini, w naszym kraju. Zasugerował, że chciałby, by sprawcy trafili do miejsc, w których nie będzie im lekko. - Jeśli wytrzymają siedem lat w polskim więzieniu... mogą być różne scenariusze - powiedział.
Mosiński w rozmowie z Radiem Zet przyznał, że jest zwolennikiem ściągnięcia do Polski sprawców gwałtu w Rimini. Co więcej, jest za tym, by do tego celu "możliwie wykorzystać wszystkie przepisy prawne, również prawa europejskiego".
Choć śmiało zabrał stanowisko w sprawie, trudność sprawiało mu nazwanie gwałcicieli. - Nie wiem jak określić tych ludzi. Słownik jest bogaty, ale nie chciałbym go używać - powiedział. Ostatecznie mówił o nich jako o "sprawcach haniebnego czynu, zbrodni, przestępstwa".
- Tutaj powinni odbyć karę więzienia, najlepiej gdzieś w Wołowie, w Rawiczu, gdzieś w Sztumie, a więc w więzieniach, które są okryte złą sławą - stwierdził. Swoją opinię tłumaczył dość enigmatycznie, można jednak się domyślać, co miał na myśli.
Mówił o "różnych scenariuszach", które mogą zostać zrealizowane, jeśli sprawcy "wytrzymają w więzieniu siedem lat". - Za nimi ciągnie się jednak ta podłość... - dodał.
Ziobro o sprawcach
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro powiedział, że sądzenie sprawców w Polsce jest formalnie możliwe. Jak zapewnił, "jeżeli okaże się, że polski rygor prawny jest bardziej dotkliwy", Polska wystąpi o to do strony włoskiej.
Jednocześnie przyznał, że Włosi "podchodzą do tej sprawy bardzo prestiżowo, więc może być z tym problem". - To jest kwestia do rozstrzygnięcia na dalszym etapie. Teraz najważniejsze jest ujęcie sprawców - powiedział.
Dodał przy tym, że polscy śledczy zostali dopuszczeni do wszystkich czynności procesowych.
Polscy prokurator, dwóch policjantów i tłumacz wylecieli we wtorek po południu do Włoch. Śledztwo w sprawie prowadzi natomiast Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
"Osobista, emocjonalna reakcja, wynikająca z wrażliwości na cierpienie" - tak Ziobro skomentował reakcję wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który na Facebooku stwierdził, że za napad w Rimini "należy się" kara śmierci.
Podkreślił jednocześnie, że nie jest to oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości ws. stosowania kary śmierci w Polsce. Zapowiedział też, że będzie proponować "wprowadzenie bezwzględnego więzienia dla najcięższych zbrodni".
Co się stało w Rimini
Przypomnijmy, że w nocy z piątku na sobotę czterech napastników zaatakowało parę młodych polskich turystów na plaży w popularnej miejscowości nadmorskiej na północy Włoch. Kobieta została brutalnie zgwałcona, a jej partner dotkliwie pobity. Co więcej, później zaatakowali także transseksualistę z Peru. Porzucili go rannego przy drodze.
Według włoskiej agencji ANSA "prawdopodobni" napastnicy to czterej nielegalni imigranci z Afryki Północnej w wieku poniżej 30 lat.
ANSA, na podstawie informacji od organów ścigania, dodała, że śledztwo jest "trudne" i prowadzi do środowisk nielegalnych imigrantów, wśród nich handlarzy narkotyków.
Funkcjonariusze z komisariatu w Rimini dysponują wizerunkami czterech podejrzanych mężczyzn. Szef policji zdementował informację, że sprawcy są Włochami i powiedział, że najprawdopodobniej pochodzili z Afryki. Aktualnie ściągani są inspektorzy i specjaliści z Rzymu, którzy mają wesprzeć śledczych z Rimini.
Włoska telewizja RAI News podała, że sprawcy nie mają stałego miejsca zamieszkania. Co więcej, dwóch z nich było wcześniej znanych policji.
Źródło: Radio Zet/PAP/WP